UE tworzy nową instytucję nadzorczą
UE tworzy nową instytucję nadzorczą. Organizacja może stać się organem do walki z chrześcijaństwem. Ministrowie spraw zagranicznych Niemiec, Finlandii, Holandii i Danii wzywają Komisję Europejską, by powołała instytucję nadzorującą ustawodawstwo państw członkowskich.
Jej kompetencje mogą posłużyć do walki z tradycyjnymi wartościami i promować rewolucję kulturalną. Dziś ma odbyć się pierwsze posiedzenie Rady UE, która zajmie się projektem.
Istnieją uzasadnione obawy, że mająca powstać nadzorcza instytucja UE będzie walczyć z wartościami tradycji chrześcijańskiej.
Wcześniej, podobna unijna instytucja ingerowała „w Konstytucję Węgier, która zawiera w sobie odwołania do wartości chrześcijańskich”. Jeśli chodzi o Polskę kary mogłyby dotyczyć np. niezalegalizowania tzw. związków partnerskich. Pomysłodawcy projektu należą do sympatyków obyczajowej i kulturalnej rewolucji w Europie.
UE nie powinna ingerować w niektóre sfery prawodawstwa państw członkowskich – mówi europoseł Konrad Szymański.
– Unia Europejska nigdy nie uzyskała prawa do tego, aby ingerować w jakiekolwiek obszary prawa, które dotyczą rodziny, ochrony życia – stopnia ochrony życia, czy też moralności w państwach członkowskich. Dlatego jestem zdziwiony inicjatywą przedstawicieli tych państw, ponieważ ona wyraźnie została sformułowana w kontekście batalii, jak toczy się na Węgrzech w związku ze zmianami Konstytucji. Niektóre z tych zarzutów dotyczą tego, np. że w nowej Konstytucji węgierskiej mamy jasną definicję rodziny jako komórki, wspólnoty opartej o małżeństwo kobiety i mężczyzny. Takie zarzuty padały w Parlamencie Europejskim – zaznaczał europoseł Konrad Szymański.UE nie ma prawa wywierać nacisku na państwa, które bronią tradycyjnych wartości takich jak np. rodzina – dodaje europoseł.
– Byłoby lepiej, aby przedstawiciele tych państw członkowskich dobrze przypomnieli sobie traktaty, gdzie nie ma podstaw do tego, aby jakiekolwiek państwo członkowskie było naciskane ze strony Unii Europejskiej, w tego typu sprawach. Wiemy, że poniekąd w Unii Europejskiej, w Europie całej, toczy się niezwykle intensywna debata w tej sprawie. Ale Unia Europejska przecież nawet nie powinna mieć głosu, ponieważ, nigdy nikt nie dał jej prawa do wybierania głosu w tego typu sprawach. Jest to domena państw członkowskich. Państwa członkowskie maja prawo i obowiązek bronić rodziny. I nie ma w tym nic złego. Nie powinno być to w żaden sposób negatywnie postrzegane na forum europejskim – podkreśla europoseł.RIRM