[TYLKO U NAS] W. Andrusiewicz: Żebyśmy mogli dopuścić w Polsce Pfizera do szczepienia dzieci i młodzieży, musimy poczekać na zarejestrowanie zmian w charakterystyce produktu leczniczego
Już pierwsze badania prowadzone przez firmy Pfizer i BioNTech w Stanach Zjednoczonych wskazują, że preparat nadaje się do użytku w grupie wiekowej 12-15 lat. Została potwierdzona zarówno skuteczność, jak i bezpieczeństwo. Skuteczność okazuje się nawet wyższa niż w grupie od 16 roku życia wzwyż i w USA już ten preparat jest dopuszczony do szczepień wśród grupy 12-15 lat. Jednak abyśmy mogli dopuścić w Polsce Pfizera do szczepienia dzieci i młodzieży, musimy poczekać na zarejestrowanie zmian w tzw. ChPL (Charakterystyka produktu leczniczego) – podkreślił Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia odniósł się do wiadomości dotyczących szczepienia dzieci i młodzieży w przedziale wiekowym 12-15 lat i do tego, czy planowany jest taki proces w Polsce.
– Już pierwsze badania prowadzone przez firmy Pfizer i BioNTech w Stanach Zjednoczonych wskazują, że preparat nadaje się do użytku w grupie wiekowej 12-15 lat. Została potwierdzona zarówno skuteczność, jak i bezpieczeństwo. Skuteczność okazuje się nawet wyższa niż w grupie od 16 roku życia wzwyż i w USA już ten preparat jest dopuszczony do szczepień wśród grupy 12-15 lat. Jednak abyśmy mogli dopuścić w Polsce Pfizera do szczepienia dzieci i młodzieży, musimy poczekać na zarejestrowanie zmian w tzw. ChPL (Charakterystyka produktu leczniczego) – powiedział Wojciech Andrusiewicz.
Jak poinformował gość Radia Maryja, firma Pfizer już złożyła do Europejskiej Agencji Leków wniosek o poszerzenie charakterystyki produktu leczniczego o grupę 12-15 lat.
– Najprawdopodobniej w czerwcu nastąpi dopisanie, ale musimy poczekać. Bez zmiany ChPL nie możemy mówić o tym, że będziemy szczepić dzieci – dodał.
Premier Mateusz Morawiecki zwrócił się z ofertą do Danii z możliwością odkupienia szczepionki J&J. [czytaj więcej]
Są jednak wątpliwości co do niepożądanych efektów ubocznych szczepionki tej firmy.
– Musimy wziąć pod uwagę, że wszelkie przypadki NOP (niepożądane odczyny poszczepienne), bo tak się to kwalifikuje, jeżeli występują, to są one ultra rzadkie. Zwracam uwagę, że w Polsce szczepimy preparatem AstraZeneca, preparatem Jonson&Jonson i tu trzeba spojrzeć, chociażby z punktu widzenia, ile zostało zgłoszonych NOP-ów, więc jeżeli spojrzymy od tej strony, ile dotychczas wpłynęło do sanepidu powiadomień o NOP w ogóle w Polsce po wszystkich szczepieniach na koronawirusa, to jesteśmy na poziomie 0,1 proc.(…) Mamy minimalne możliwości, żeby nasz organizm zareagował w sposób niepożądany – wskazał rzecznik.
W Polsce zarejestrowano już przypadki indyjskiej mutacji koronawirusa. [więcej]
– Niestety w tej chwili nie ma zbyt dużo informacji o mutacji indyjskiej. Czerpiemy wiedzę, która jest dostępna jak najbliżej nas, czyli z NHS (instytucji opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii), bo ona monitoruje na bieżąco przypadki, które się tam pojawiają i jest ich stosunkowo więcej niż w krajach nas otaczających. Na pewno na dzień dzisiejszy nie możemy powiedzieć, że jest to mutacja, która powoduje poważniejsze konsekwencje dla naszego zdrowia i że jest to mutacja w jakikolwiek sposób opierająca się szczepionce. Pierwsze jeszcze niemiarodajne informacje raczej wskazują na to, że będziemy chronić się przed nią szczepieniami, które mamy dziś w Polsce – wyjaśnił Wojciech Andrusiewicz.
Niebawem zbliża się okres wakacyjny, a co się z tym wiąże wyjazdami do innych części kraju oraz wyjazdami zagranicznymi. Powraca więc temat paszportu szczepionkowego, który ma pozwolić na swobodne przemieszczanie się.
– Prace rzeczywiście trwają na poziomie Komisji Europejskiej. Jesteśmy bliżej niż dalej. Z pewnością w takim certyfikacie znajdzie się informacja o szczepieniu, zarówno szczepieniu jednodawkowym, jak i dwudawkowym. Znajdzie się także informacja o wszystkich negatywnych czy też pozytywnych wynikach testu (…) i znajdzie się informacja o tym, w jakim okresie byliśmy chorzy i wyzdrowieliśmy. To są dość istotne informacje, które w zakresie przemieszczania się po UE pewnie będą nam o tyle potrzebne, żeby mieć je zawsze pod ręką, jeżeli jakikolwiek kraj, gdzie się udamy, zechce wymagać potwierdzenia – podkreślił gość „Aktualności dnia”.
Jesteśmy przeciwnikami, żeby „zielony” paszport powodował negatywne konsekwencje – powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
– One powinny budzić pozytywne skojarzenia i dzięki nim powinniśmy mieć większą łatwość, czyli ich brak nie może utrudniać komuś życia, ale to, że powinien ułatwiać życie osobom, które zdecydują się zaszczepić – dodał.
Całą rozmowę z Wojciechem Andrusiewiczem można odsłuchać [tutaj].
https://twitter.com/PremierRP/status/1389875013931655169
radiomaryja.pl