fot. PAP/Tytus Żmijewski

[TYLKO U NAS] Prof. P. Grochmalski o rosyjskiej „strategii szaleńca”: To wszystko ma budować ogromną presję psychologiczną na przywódcach zachodniego świata

Próby zastraszenia ludności cywilnej, m.in. zajęcie elektrowni czarnobylskiej, miały wywołać popłoch, że oto symbol wielkiej katastrofy znów będzie oddziaływał na opinię publiczną, aby naciskała na przywódców, a ci przywódcy wymusili podpisanie przez Ukraińców rozejmu, czyli poddanie się państwu rosyjskiemu  – mówił we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej.

Wojna na Ukrainie trwa już ponad dwa miesiące. Na początku inwazji zarówno Zachód, jak i Rosja oceniały, że wojna skończy się szybko, nawet w ciągu kilku dni.

– Co więcej, Rosjanie uważali, że skutecznie uruchomią swoją agenturę, która rzekomo była od lat przygotowywana, aby dokonać wewnętrznej implozji państwa ukraińskiego, Byli przekonani, że prezydent Zełenski, jeśli nie zostanie zamordowany, to ucieknie, że opanują bardzo szybko państwo ukraińskie. Te analizy dotyczyły także przeświadczenia, że armia rosyjska okaże się bardzo skuteczna i że Zachód nie wprowadzi mocnych sankcji wobec państwa rosyjskiego – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

Kalkulacje te nie sprawdziły się, choć były prowadzone na chłodno m.in. przez rosyjską FSB.

– Analitycy Federalnej Służby Bezpieczeństwa byli przekonani, że to będzie wojna szybka, zwycięska i skuteczna. Podobne oceny podzielali Chińczycy czy też Niemcy. Xi Jinping dał delikatne przyzwolenie na szybką operację podczas Olimpiady. Były to ostatnie rozmowy między Chinami i Rosją. Podpisany został też wielki kontrakt gazowy, który miał być naturalną osłoną, gdyby sankcje w jakimś stopniu ograniczyły dochody Federacji Rosyjskiej – przypomniał rozmówca Radia Maryja.

Zwrócił uwagę, że podobny kontrakt podpisano w 2014 r. przy pierwszej próbie zajęcia części terytorium Ukrainy, w tym udanej aneksji Krymu.

Wbrew analizom, rosyjska ofensywa załamała się już po trzech dniach od rozpoczęcia inwazji, a po tygodniu jasne stało się, że Rosjanie przeliczyli się w swoich planach i nie mają sił, by opanować Kijów.

– Stąd te próby zastraszenia ludności cywilnej, m.in. zajęcie elektrowni czarnobylskiej, aby wywołać popłoch, że oto symbol wielkiej katastrofy znów będzie oddziaływał na opinię publiczną – wskazał prof. Piotr Grochmalski.

Było to przyjęcie tzw. „strategii szaleńca”, czyli pokazanie, że Rosja jest nieobliczalna i potrafi obrać najbardziej radykalne środki, by zrealizować swoje cele. Strategia ta była kontynuowana dalej, m.in. poprzez ostrzelanie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej czy części Charkowa, w której mieści się Instytut Fizyki i Technologii dysponujący reaktorem jądrowym.

Z kolei przed inwazją Rosja podnosiła temat rzekomych prac Ukrainy nad bronią masowej zagłady, m.in. atomową czy chemiczną.

– 21 grudnia, a więc na dwa miesiące przed uderzeniem, była słynna narada w Ministerstwie Obrony Federacji Rosyjskiej, gdzie Szojgu mówił Putinowi, że oto Ukraina przygotowuje się do uderzenia chemicznego na Ługańsk i Donieck i coś trzeba z tym zrobić – zaznaczył dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej.

Podobne pogłoski, mówiące z kolei o ukraińskich pracach nad bronią biologiczną, pojawiły się również na początku marca, kiedy to widoczne stały się słabości armii rosyjskiej. Co jakiś czas pojawiają się kolejne „ostrzeżenia” o możliwości użycia broni masowego rażenia. Ostatnia z takich gróźb miała miejsce (zapewne nieprzypadkowo) 26 kwietnia, w 36. rocznicę awarii reaktora w Czarnobylu.

– To wszystko ma budować ogromną presję psychologiczną na przywódcach zachodniego świata, wolnego świata, jako czynnik oddziaływania na opinię publiczną, aby ta opinia publiczna naciskała na przywódców, a ci przywódcy – jak zaproponowała część elit lewicowych w Niemczech – wymusili podpisanie przez Ukraińców rozejmu, czyli poddanie się państwu rosyjskiemu – mówił gość „Aktualności dnia”.

Podczas rosyjskiej inwazji zginęło wielu żołnierzy sił specjalnych, w tym Wojsk Powietrznodesantowych Federacji Rosyjskiej (WDW), a także aż 44 oficerów wysokiego szczebla, w tym ośmiu generałów.

– Tych ludzi już nie ma, nie istnieją, zostali skutecznie zabici. Wśród nich byli także zbrodniarze wojenni, jak płk Siergiej Suchariew, który dosłownie tuż przed wojną został szefem 331 gwardyjskiego pułku spadochronowo-desantowego, bardzo prestiżowej formacji powietrznodesantowej, która miała za sobą m.in. I i II wojnę czeczeńską, która uczestniczyła w walkach w Syrii, także w operacji ataku na Ukrainę z 2014 roku. Sam płk Siergiej Suchariew to człowiek, który uczestniczył w wydarzeniu koszmarnym, mianowicie w masakrze ukraińskich wojskowych pod Iłowajśkiem, gdzie zostało zamordowanych prawie tysiąc żołnierzy ukraińskich, którzy wychodzili z korytarza humanitarnego, bo Putin zagwarantował, że będą mogli swobodnie wyjść. Wychodzili na słowo prezydenta Federacji Rosyjskiej i wtedy właśnie oddziały dowodzone przez Suchariewa wyrżnęły ich w pień – przypomniał rozmówca Radia Maryja.

Pomimo wysiłków Rosji, zamierzającej zastraszyć zachodnią opinię publiczną i sparaliżować polityków, aż 28 krajów wspiera Ukrainę militarnie. Pojawiły się nawet prace nad dostarczeniem Ukrainie sprzętu specjalnie dostosowanego do warunków panujących w tej wojnie.

– Ścisłe dedykowanie uzbrojenia i dostarczanie go Ukrainie to rzeczywiście rzecz bez precedensu. (…) Amerykanie wręcz zwrócili się do swojego przemysłu zbrojeniowego z ofertą, aby zaoferował wszystko, co jest w stanie przestawić na warunki dotyczące tego konfliktu, czyli Stany Zjednoczone złożyły otwartą ofertę przemysłowi zbrojeniowemu, aby znalazł nowe rozwiązania technologiczne, niemające w tej chwili precedensu, na użytek prowadzenia tejże wojny – podkreślił prof. Piotr Grochmalski.

Całość rozmowy z prof. Piotrem Grochmalskim jest dostępna [tutaj].

 

radiomaryja.pl

 

drukuj

Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl