fot. PAP/Rafał Guz

[TYLKO U NAS] Min. J. K. Ardanowski o tzw. Piątce dla zwierząt: Projekt nie był konsultowany ani z resortem rolnictwa, ani z wiejskimi środowiskami. Ze zwierząt tworzy się bożki

To jest projekt, który wszystkich zaskoczył. Nie był konsultowany z nikim ze środowisk wiejskich, nie był również w żaden sposób konsultowany z ministerstwem rolnictwa. To dziwne, bo w ministerstwie prowadzimy bardzo intensywne prace nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt – mówił Jan Krzysztof Ardanowski w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja. Była to pierwsza wypowiedź ministra rolnictwa i rozwoju wsi dla mediów od momentu pojawienia się projektu ustawy o „ochronie zwierząt”.

Projekt ustawy o ochronie zwierząt, nazywany również „Piątką dla zwierząt”, poróżnił ugrupowania tworzące Zjednoczoną Prawicę. Przeciw tej ustawie opowiedziało się 17 posłów Solidarnej Polski oraz 2 z Porozumienia. 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu. [więcej]

Przeciwko ustawie zagłosował również Jan Krzysztof Ardanowski. Minister poinformował na antenie Radia Maryja, że projekt ten nie był konsultowany zarówno z jego resortem, jak i ze środowiskami rolniczymi.

– To jest projekt, który wszystkich zaskoczył. Nie był konsultowany z nikim ze środowisk wiejskich, nie był również w żaden sposób konsultowany z Ministerstwem Rolnictwa. Jest to dziwne, bo w ministerstwie prowadzimy bardzo intensywne prace nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt, planując wprowadzić chipowanie zwierząt, również certyfikowanie ewentualnych przedstawicieli organizacji społecznych, którzy mieliby prawo ingerowania w gospodarstwach. Staramy się podnieść dobrostan zwierząt dla wszystkich gatunków zwierząt – nie tylko dla jakiegoś wybranego. To zresztą spotyka się z dobrym odbiorem rolników, np. dodatkowe środki, które przeznaczyliśmy na poprawienie dobrostanu bydła i świń są atrakcyjne i wielu ludzi chce z tego korzystać  – wskazał gość „Aktualności dnia”.

Nagłośniony został jeden z zapisów tego projektu, dotyczący likwidacji hodowli zwierząt futerkowych w Polsce – zwrócił uwagę szef resortu rolnictwa.

– Przedstawia się rolników, którzy zajmują się hodowlą zwierząt, jako wręcz zorganizowaną mafię. Mówi się o lobby futerkowym, o przemyśle, a to są rolnicy – i mniejsi, i więksi. Podobnie jak w innych grupach hodowli – są i tacy, którzy mają kilka krów i tacy, którzy mają kilkaset krów. Bronią swoich racji, zajmowali się hodowlą zwierząt futerkowych, ponieważ przez lata było na to zapotrzebowanie. Teraz chce się z jakiś pobudek ideologicznych narzucić, zmusić społeczeństwo do tego, żeby ludzie nie korzystali z futer. (…) Ci wszyscy, którzy mówią, że mamy syntetyczne ubrania, nie rozumieją, że one będą się rozkładały tysiąc lat, a futra prędzej czy później się rozłożą – zauważył polityk.

Obecnie zakaz hodowli zwierząt futerkowych obowiązuje w 13 krajach Unii Europejskiej, jednak wiązało się to z odpowiednio długim czasem na zamknięcie branży oraz wysokimi odszkodowaniami dla rolników, którzy zaciągali kredyty na rozwój swojej działalności.

– W pięciu krajach nie było żadnych ferm. Łatwo więc wprowadzić zakaz, jeżeli nikogo to nie dotyczy. W kilku następnych to były pojedyncze fermy – jedna, pięć. To był taki zakres hodowli. Natomiast w tych krajach – to była Holandia i Norwegia, gdzie tych zwierząt było trochę więcej, ale i tak znacznie mniej niż w Polsce – wprowadzono albo bardzo długie okresy dostosowawcze (to jest najczęściej 10 lat) i jednocześnie duże odszkodowania, nie tylko za matki, które trzeba będzie z tej hodowli wycofać, ale również za pawilony, za klatki, za maszyny, za urządzenia, za kuchnie do tego przystosowane. Te sprzęty i te budowle do niczego innego się nie nadają, trzeba je zniszczyć, a kosztowały bardzo dużo. W związku z tym obowiązkiem państwa jest również zapewnić stosowne odszkodowania – podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski.

Wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych w Polsce nie spowoduje, że te hodowle znikną w ogóle – akcentował minister.

– W Europie sytuacja jest taka, że te hodowle przeniosą się do innych krajów, na wschód od nas, do krajów azjatyckich. Taką hipokryzją jest twierdzenie, że my tu sobie sumienia uspokajamy, natomiast te hodowle – pewnie w gorszych warunkach – będą prowadzone gdzie indziej – wyjaśnił gość Radia Maryja.

Świat – wprowadzając coraz to nowsze zakazy dotyczące hodowli zwierząt – idzie w złym kierunku – ocenił szef resortu rolnictwa.

– To jest, moim zdaniem, kolejna odsłona wojny o zasady na poziomie wręcz aksjologicznym – czy człowiek ma prawo czynić przyrodę sobie poddaną – jak czytamy w Księdze Rodzaju – co uznają wszystkie religie świata, czy zwierzę stanie się ważniejsze od człowieka? Dehumanizacja ludzi i wręcz tworzenie bożków ze zwierząt – jakieś nowe pogaństwo się pojawia. To jest odprysk szerszej sprawy. Jest mi przykro, że coś takiego w Polsce robimy – zaznaczył.  

Polityk jednoznacznie skrytykował zapis w projekcie dotyczący możliwości wchodzenia na teren hodowli przez aktywistów ekologicznych, nie mających odpowiednich kwalifikacji w dziedzinie m.in. weterynarii.

– Sprawą absolutnie zasadniczą jest wzmocnienie uprawień organizacji prozwierzęcych do wchodzenia do prywatnych posesji. To jest najbardziej restrykcyjne w tej chwili w Europie prawo wobec właścicieli zwierząt. Organizacje mogą wchodzić i zabierać twoją prywatną własność. Państwo ma prawo w sytuacjach nadzwyczajnych zabrać majątek obywatela: jego samochód, jego dom – w sytuacjach nadzwyczajnych. Natomiast nie może być sytuacji, że ktoś nie mający żadnego przygotowania, wiedzy weterynaryjnej, zootechnicznej przychodzi i robi przeszukanie w domu, w budynkach, twierdząc, że zwierzęta są źle utrzymywane – podsumował Jan Krzysztof Ardanowski.

Całą rozmowę z ministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [TUTAJ].

radiomaryja.pl

drukuj