fot. Tomasz Strąg

[TYLKO U NAS] M. Romanowski o blokowaniu funduszy UE dla Polski: To okradanie Polaków przez Brukselę, a tak naprawdę przez Berlin. Próbuje się wpłynąć na nas politycznie

Jeśli mamy komuś zarzucić łamanie zasady praworządności, to właśnie Komisji Europejskiej, Parlamentowi  Europejskiemu czy trybunałowi w Luksemburgu. Szantażuje się państwa członkowskie Unii Europejskiej, żeby pozbywały się kawałków suwerenności za „30 srebrników”, a w ten sposób buduje się scentralizowaną UE. Chcemy, aby decyzje dotyczące Polski były podejmowane w Warszawie, a nie w Brukseli czy Berlinie – mówił Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, podczas „Polskiego punktu widzenia” w TV Trwam News.  

W latach 2021 – 2027 do Polski w ramach polityki spójności ma trafić 75 mld euro. Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że środki nie są zagrożone. Jednak pojawiły się wątpliwości, czy pieniądze trafią do naszej ojczyzny. [czytaj więcej]

– Mechanizm szantażu to sformułowanie, które opisuje działania instytucji centralnych Unii Europejskiej w ostatnich latach. Nie bez powodu budzą niepokój czy złość. Co najmniej ostatnie dwa lata pokazują, że taki jest mechanizm działania Brukseli z inspiracji Berlina. Mechanizm szantażu funkcjonuje od 2020 r., gdy do systemu prawnego został wprowadzony mechanizm warunkowości. Efekty widzimy: ofiarą stały się Węgry. Natomiast, jeśli chodzi o Polskę, to warto przypomnieć, że Krajowy Plan Odbudowy w ogóle jeszcze nie został zatwierdzony (mimo że spełniliśmy wszystkie warunki), więc nie ma czego blokować. Tak działa Komisja Europejska. Szantaż jest jej normalnym sposobem działania. To jest kradzież. To okradanie Polaków przez Brukselę, a tak naprawdę przez Berlin. Próbuje się wpłynąć na nas politycznie. Z prawem nie ma to nic wspólnego – podkreślił Marcin Romanowski.

Powodem blokady finansów dla Polski ma być niewypełnianie zapisów Karty Praw Podstawowych dotyczących m.in. sądownictwa czy realizacji postulatów środowisk LGBT. Wiceminister przypomniał, że Bruksela nie ma prawa tego oceniać. Gwarantuje to tzw. protokół brytyjski do traktatu lizbońskiego.

– UE nie może przypisywać Polsce innych zobowiązań niż te, które mamy w systemie prawnym. Nie jest to zadanie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (…). Jeżeli Unia ma jakieś wątpliwości w stosunku do Polski, to może zastosować art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, który może zostać wykorzystany do sprawdzania, czy państwo postępuje zgodnie z traktatami, czy przestrzega praworządności. W tym mechanizmie jest zasada jednomyślności, a wszyscy wiemy, że KE takiej większości nie zbierze, bo to są absurdalne zarzuty. Jeśli mamy komuś zarzucić łamanie zasady praworządności, to właśnie Komisji Europejskiej, Parlamentowi  Europejskiemu czy trybunałowi w Luksemburgu, które łamią traktaty – zaznaczył gość TV Trwam.

Polityk wskazał, że zasada równości i solidarności w Unii Europejskiej jest martwa.

– Praktycznie 90 proc. środków, na które Bruksela wydała pozwolenie, jeśli chodzi o pomoc publiczną, poszło do Niemiec i Francji. Follow the many [ang. podążaj za pieniędzmi – red.]. Gdzie podejmuje się decyzje i czyich interesów się pilnuje? (…). Jak przychodzi co do czego, to z pieniędzy korzystają Francja i Niemcy, a kraje jak Polska są karane i wyzyskiwane, dlatego że są u nas rządy konserwatywne (…). Szantażuje się państwa członkowskie Unii Europejskiej, żeby pozbywały się kawałków suwerenności za „30 srebrników”, a w ten sposób buduje się scentralizowaną UE. Chcemy, aby decyzje dotyczące Polski były podejmowane w Warszawie, a nie w Brukseli czy Berlinie – powiedział Marcin Romanowski.

Wiceminister sprecyzował, że blokada funduszy dla Polski to nie tyle inicjatywa polityków brukselskich, co przedsięwzięcie Platformy Obywatelskiej, którego celem ma być powrót do władzy tej partii.

Ursula von der Leyen swojego czasu nominowała Donalda Tuska na polskiego premiera, wysyłając go tutaj jako swojego namiestnika czy kolaboranta. Jeśli popatrzymy na to z perspektywy Niemiec, bo przewodnicząca KE jest niemiecką patriotką (tak samo Donald Tusk jest niemieckim patriotą, dlatego robi to, co robi), to po prostu się opłaca, żeby Polska znowu była rezerwuarem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu – dodał.

Gość „Polskiego punktu widzenia” odniósł się również do sprawy 30 sędziów Sądu Najwyższego, którzy odmówili orzekania z sędziami wskazanymi przez nową Krajową Radę Sądownictwa (KRS) i powołanymi przez prezydenta Andrzeja Dudę. Marcin Romanowski akcentował, że powinno się ich wykluczyć ze stanu sędziowskiego.

– To bunt ludzi, którzy są politykami w togach (…). Chcieliby decydować tak, jak kiedyś, w ramach swojej kastowej solidarności: kto może być sędzią, a kto nie może być sędzią; kto może awansować, a kto nie może awansować. Krajowa Rada Sądownictwa jako instytucja powstała w 1989 r. przed czerwcowymi wyborami. To nie była instytucja demokratyczna, ale antydemokratyczna instytucja państwa bezprawia, państwa totalitarnego, która dostała zadanie pilnowania postkomunistycznej oligarchii. I w 90. latach bardzo dobrze to robiła. Sądy apelacyjne, z których sędziowscy członkowie KRS w większości wówczas pochodzili, zostali powołani przez prezydenta Polski, który nazywał się Wojciech Jaruzelski. Takie są korzenie tej kastowej, oligarchicznej instytucji, którą w 2015 r. zdemokratyzowaliśmy.  Większą możliwość decydowania o składzie Rady daliśmy Polakom – podsumował wiceminister sprawiedliwości.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl