[TYLKO U NAS] Ks. prof. P. Bortkiewicz: Zaczęliśmy żyć w świecie, w którym zatarta została granica między normą a patologią, między prawdą a kłamstwem, między dobrem a złem
To, co przeraża, to właśnie to, że zaczęliśmy żyć w świecie, w którym zatarta została granica między normą a patologią, między prawdą a kłamstwem, między dobrem a złem. W tym świecie to, co mierne, to co słabe, to, co jest brzydotą, zyskuje swoje prawo i przywilej obecności. To jest rzecz, która trochę urąga rozumowi, urąga też na pewno estetyce, urąga również zdrowemu rozsądkowi i wrażliwości na dobro – mówił ks. prof. Paweł Bortkiewicz, bioetyk, wykładowca akademicki, we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Maj to w Kościele katolickim miesiąc maryjny. Z kolei czerwiec to miesiąc poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz wskazał, że „te dwa miesiące ukazują istotę miłości – z jednej strony miłość macierzyńską, zaś z drugiej miłość Serca Jezusowego”. Maryja symbolizuje estetykę i piękno – dodał.
Tymczasem społeczność LGBT w czerwcu obchodzi „miesiąc dumy”. Mamy do czynienia z zaprzeczeniem piękna, z zaprzeczeniem dobra i miłości. Ta „duma” ma swoją historię – zauważył gość „Aktualności dnia”.
– To był bodajże 1969 rok, pewien bar, właściwie melina prowadzona przez Włochów w Stanach Zjednoczonych. Melina, która była regularnie nawiedzana przez policję. (…) W tej melinie gromadzili się ludzie homoseksualni: gromadzili się geje i gromadziły się lesbijki. Pod koniec czerwca trwali w traumie, w żałobie po śmierci Judy Garland, słynnej piosenkarki, zresztą niezwiązanej zupełnie z ruchem homoseksualnym, wykonawczynią piosenki „Over the Rainbow”, piosenki o tęczy. A właśnie tęcza, w sposób do dzisiaj nie bardzo zrozumiały, stała się symbolem ruchu gejowskiego. I wtedy, w czasie interwencji policji amerykańskiej, która weszła do tego baru nie z powodu uprzedzeń seksualnych, tylko po prostu weszła z kontrolą, wywiązała się bójka. Któraś z lesbijek rzuciła butelką w lustro, krzyknęła „gay power!” i właśnie wtedy ta „moc gejów” została objawiona. Na pamiątkę tego dnia świat świętuje to przebudzenie, tę dumę – wyjaśnił duchowny.
„Miesiąc dumy” pokazuje, że obecnie żyjemy w rzeczywistości, w której różnice między jaskrawymi przeciwieństwami zostały rozmyte.
– To, co przeraża, to właśnie to, że zaczęliśmy żyć w świecie, w którym zatarta została granica między normą a patologią, między prawdą a kłamstwem, między dobrem a złem. W tym świecie to, co mierne, to co słabe, to, co jest brzydotą, zyskuje swoje prawo i przywilej obecności. To jest rzecz, która trochę urąga rozumowi, urąga też na pewno estetyce, urąga również zdrowemu rozsądkowi i wrażliwości na dobro – akcentował kapłan.
Z okazji „miesiąca dumy” środowiska LGBT przygotowały kampanię plakatową. W przestrzeni publicznej ukazały się plakaty, na których widać całujące się pary homoseksualne. Spotkało się z reakcją pewnego mężczyzny, który postanowił zamazać gorszące bilbordy za pomocą czarnego sprayu.
– To świadczy o tym, że jeszcze nie ulegliśmy procesowi zatracenia orientacji właśnie w sferze wartości, w sferze tego, co jest normą, a co patologią, co jest dobre, a co złe. (…) Forma zamalowywania publicznie wywieszanych zdjęć, które ilustrują pocałunki homoseksualne, niewątpliwie może urażać czyjąś estetykę. Jeżeli – przepraszam za porównanie – mamy dopuszczalne w Polsce wyrokiem sądu znieważanie wizerunku Chrystusa i Matki Bożej (takie znieważanie miało miejsce, chociażby w Płocku i okazało się bezkarne wyrokiem miejscowego sądu), to dlaczego nie mamy reagować na to, co obraża nasze uczucia. Dlaczego nie ma zgody na symetrię zachowań? Przy czym w tym pierwszym przypadku jest to rzeczywiście – obiektywnie rzecz ujmując – obrazoburstwo, jest to profanacja. Jest to akt bluźnierczy, bo wizerunki Chrystusa i Maryi są oczywiście wizerunkami, które stanowią przedmiot kultu religijnego – wyjaśnił bioetyk.
Mężczyznę, który zamazał wspomniane plakaty, określono mianem „seniora-homofoba”, aby go ośmieszyć i zdyskredytować. Podobny mechanizm stosowano niegdyś wobec słuchaczy Radia Maryja, nazywając ich pogardliwie „moherowymi beretami”.
– Bądźmy ludźmi rozumu i nie dajmy się zastraszyć, nie dajmy się zaszczuć jakimiś etykietami homofobów, moherów, transfobów, ksenofobów, ludzi nietolerancyjnych, dyskryminujących. Nie, my po prostu bronimy rozumu, bronimy zdrowego rozsądku – zaznaczył ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
W wielu krajach obecnie doszło do zmian w prawie, które mogą prowadzić do absurdów, jak zmiana płci na podstawie własnych odczuć, ale również obniżenie swojego wieku z takich samych powodów. Do takiego przypadku doszło we Włoszech, gdzie ze stosownym wnioskiem wystąpił jeden z obywateli.
– Jeżeli ja, będąc mężczyzną, mógłbym się czuć kobietą i na tej podstawie domagać się zmiany płci i jest to w wielu systemach prawodawczych dopuszczalne, to dlaczego, przy stanie świadomości, w którym stwierdzam, że jestem o połowę młodszy (albo z kolei o 10-20 lat starszy), ktoś miałby mi zabraniać takiego stanu rzeczy? Przecież to jest dyskryminacja ze względu na wiek. To jedna z dyskryminacji, które są przecież ujęte w różnych projektach antydyskryminacyjnych. To byłaby dyskryminacja ze względu na wiek – skoro moje roszczenie jest wyrażone w sposób jasny, skoro mam takie poczucie stanu rzeczy, to po prostu powinienem tego dokonać – wskazał gość Radia Maryja.
Całą rozmowę z ks. prof. Pawłem Bortkiewiczem w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl