
By J. Żołnierkiewicz - http://www.solidarnosc.gov.pl/index.php?document=48, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3071254
[TYLKO U NAS] Dr J. Hajdasz o stanie wojennym: Wyprowadzenie wojska i milicji przeciwko ludziom było zbrodnią na całym narodzie
Wyprowadzenie wojska i milicji na ulice przeciwko ludziom było zbrodnią na całym narodzie. „Solidarność” przecież nie walczyła zbrojnie – jej narzędziem walki był strajk, a raczej groźba strajku, bo strajk zawsze był nazywany bronią ostateczną – mówiła dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w środowym felietonie z cyklu „Myśląc Ojczyzna” wyemitowanym na antenie Radia Maryja.
We wtorek, 13 grudnia, obchodziliśmy 41. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Dr Jolanta Hajdasz zwróciła uwagę, że stan wojenny mocno rzutuje na obecny kształt życia społeczno-politycznego w Polsce.
– Bez znalezienia prawdziwych odpowiedzi na pytanie, kto i po co go wprowadził i jakie były tego konsekwencje, nie da się poznać źródeł naszych dzisiejszych konfliktów politycznych i społecznych. W uczciwy, prosty i prawdziwy sposób opisują to niektórzy uczestnicy wydarzeń z lat osiemdziesiątych. Należą do nich np. Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski czy Antoni Macierewicz. Ze względu na zasługi i zaangażowanie w działalność opozycyjną w latach komunizmu oraz wiedzę, jaką w związku z tym mają, ich zdania nie wolno pomijać ani ignorować – wskazała dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Przypomniała, że „Solidarność” spodziewała się jego wprowadzenia (choć mówiono wtedy o stanie wyjątkowym), ale zaskoczeniem było wprowadzenie go już 13 grudnia. Przewidywano, że komuniści ogłoszą daleko idące restrykcje bliżej świąt Bożego Narodzenia, bo wówczas opozycji demokratycznej trudniej byłoby zorganizować strajki protestacyjne.
– Wyszkolony agent służb wojskowych, gen. Wojciech Jaruzelski, wprowadził go jednak wcześniej, by wykorzystać w pełni element zaskoczenia. W świadomości znacznej części społeczeństwa wciąż pokutuje stereotyp, jakoby Jaruzelski zdecydował się na ten bolesny dla ludności krok w celu zapobieżenia inwazji sowieckiej w Polsce – podkreśliła felietonistka Radia Maryja.
Oczywiście pogląd ten jest błędny, zaprzeczają mu bowiem sowieckie dokumenty znalezione w archiwach rosyjskich. [czytaj więcej]
– Dopiero w ubiegłym roku, 40 lat po wprowadzeniu stanu wojennego, badania socjologiczne wykazały, iż więcej jest osób uznających, że wprowadzenie stanu wojennego było nieuzasadnione i błędne niż uważających, że w ówczesnej sytuacji politycznej było to posunięcie słuszne, ale to nadal nie jest nawet połowa społeczeństwa – zwróciła uwagę dr Jolanta Hajdasz.
Przypomniała też, że w czasie wprowadzenia stanu wojennego „Solidarność” była mocno zinfiltrowana przez agenturę komunistyczną.
– Na czele dziesięciomilionowej „Solidarności” stał noszony na rękach agent bezpieki z Matką Boską Częstochowską w klapie marynarki, a – jak potwierdzają historycy – w szeregach związku działało co najmniej 200 tys. agentów bezpieki. Nie umniejsza to zasług wielu działaczy „Solidarności” z oddaniem walczących o ideały wolności, niezależności i godnego życia dla każdego – podkreśliła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Część z nich oddała nawet za te ideały życie.
– Ich nazwiska wymienione są na tablicy przed Murem Pamięci w Muzeum na Rakowieckiej, to w tym miejscu wieńce i wiązanki kwiatów w rocznicę stanu wojennego składają dziś oficjalne delegacje najwyższych władz państwowych oraz organizacji społecznych. Tablica, która zawiera portrety i nazwiska 56 śmiertelnych ofiar komunistycznych represji z lat 1981-89 to symbol osób zamordowanych przez władze komunistyczne w czasie stanu wojennego oraz w latach późniejszych. Wyprowadzenie wojska i milicji na ulice przeciwko ludziom było zbrodnią na całym narodzie. „Solidarność” przecież nie walczyła zbrojnie – jej narzędziem walki był strajk, a raczej groźba strajku, bo strajk zawsze był nazywany bronią ostateczną – mówiła felietonistka Radia Maryja.
Choć można powiedzieć, że „Solidarność” moralnie wygrała starcie z uzbrojonymi w pałki, karabiny i czołgi sługami reżimu, to – jak powiedziała dr Jolanta Hajdasz, powołując się na słowa Andrzeja Gwiazdy – nie można mówić o obaleniu przez nią komunizmu.
– Trudno nie zgodzić się z Andrzejem Gwiazdą, który twierdzi, iż mówienie o tym, że to „Solidarność” obaliła komunizm, jest „wręcz śmieszne w sensie faktów”. Dla Andrzeja Gwiazdy stan wojenny to było przygotowanie do układu Okrągłego Stołu, a nawet do późniejszej drastycznej operacji przejęcia czy likwidacji polskiej gospodarki, jaką był plan Balcerowicza. Według niego porozumienia Okrągłego Stołu były bezwarunkową kapitulacją strony utożsamianej z „Solidarnością”, ale nazywanie jej nazwą związku jest nadużyciem – była to przecież drużyna Lecha Wałęsy, a nie wybrana przez reprezentatywne gremium „drużyna solidarnościowa”. W obradach Okrągłego Stołu brało udział tylko czterech członków stuosobowej Komisji Krajowej „Solidarności”, a według Andrzeja Gwiazdy co najmniej o dwóch wiadomo, że współpracowali z bezpieką – tłumaczyła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Ocenę tę potwierdza także inny działacz „Solidarności”, Krzysztof Wyszkowski. Uważa on, że gdyby wówczas uznano Związek za partnera, to transformacja ustrojowa przebiegałaby zupełnie inaczej i nie stracilibyśmy niemal dekady, w której rozstrzygały się wszystkie najważniejsze decyzje gospodarcze i polityczne.
– Trudno się z nim nie zgodzić. Przecież konsekwencją narzuconego społeczeństwu układu Okrągłego Stołu była chaotyczna i radykalna prywatyzacja polskiej gospodarki, przeprowadzana niby w imię ratowania upadających miejsc pracy, a przecież one nie upadały, tylko były likwidowane poprzez drakońskie, nierealne do realizacji zasady działania, jak system podatkowy, zamrożenie płac i brak dostępu do funduszy na inwestycje, podczas gdy kapitał zagraniczny dysponował nim w sposób prawie nieograniczony. Państwo zostało uśpione i nie przeszkadzało, nie było np. systemu pobierania opłat celnych, a walczące o przetrwanie zakłady pracy nie miały żadnego wsparcia w państwie, którego majątkiem były. Przygotowaniem tej operacji przejęcia państwa od komunistów był właśnie stan wojenny, który miał przerazić społeczeństwo na tyle, by nie było w stanie potem bronić swoich najżywotniejszych interesów politycznych, społecznych i gospodarczych. I tak się stało – porozumienia Okrągłego Stołu zawierane były przy biernej postawie społeczeństwa umęczonego kłopotami dnia codziennego i przez to bardzo nieufnego do działań kogokolwiek, w tym działań „Solidarności” – wyjaśniła.
Wskazała też, że inny wybitny działacz ówczesnej „Solidarności”, obecny poseł PiS i marszałek senior Sejmu, Antoni Macierewicz, jest zdania, iż konsekwencje stanu wojennego trwają do dziś.
– Te konsekwencje to przede wszystkim stworzenie i umocowanie się dominującej ciągle jeszcze w Polsce formacji agenturalnej, zwłaszcza w mediach prywatnych oraz gospodarce i finansach. Zmiana tego stanu rzeczy jest najtrudniejsza, widać to we wszystkich dziedzinach życia publicznego – podkreśliła.
Wskazała, że najsmutniejszy w tym wszystkim jest fakt, że winni zbrodni, jaką niewątpliwie był stan wojenny, nie ponieśli żadnych konsekwencji. Jego architekci dożyli spokojnej starości, ciesząc się wysokimi emeryturami, a mordercy będący na usługach aparatu państwowego nadal nie są znani z imienia i nazwiska.
– Co równie istotne – sędziowie z lat stanu wojennego wciąż orzekają w polskich sądach, mimo tego iż ówczesne sądy były jednym z ogniw represji i potrafiły kogoś skazać na półtora roku więzienia za przepisanie ulotki na maszynie czy uniewinnić zomowców, którzy śmiertelnie pobili ucznia za to, że miał opornik w klapie marynarki. Jak mówi Krzysztof Wyszkowski, na czele frontu obrony sprawców, zbrodniarzy, morderców i zdrajców stali bohaterowie „Solidarności” – tacy ludzie jak Adam Michnik, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki czy Bronisław Geremek. Wszyscy ci ludzie bronili postkomunistów jak niepodległości. Dziś w tej roli występuje Komisja Europejska, która nakłada kary na Polskę za to, że chce naprawy wymiaru sprawiedliwości i naprawy tamtego systemu bezprawia. Musimy to dostrzegać, by po raz kolejny nie dać się nabrać na gładkie słowa i puste, nic nieznaczące hasła, za którymi stoi zupełnie realna chęć spacyfikowania naszej gospodarki i naszego narodu – zwróciła uwagę dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Felieton dr Jolanty Hajdasz można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl