fot. PAP/EPA

[TYLKO U NAS] Dr I. Maj: Słyszymy o deportacjach i obozach filtracyjnych. Codziennie docierają do nas informacje o mordowaniu dzieci na Ukrainie, o gwałtach. Mamy również do czynienia z tymi historiami bezpośrednio, goszcząc Ukraińców

Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu wraz z rzecznikiem Praw Dziecka podjęło inicjatywę skierowaną do ministra edukacji i nauki, prof. Przemysława Czarnka, by podstawę programową w szkołach ubogacić o treści dotyczące strasznej historii polskich dzieci – mówił dr Ireneusz Maj, dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu,  w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

Gość audycji „Aktualności dnia” odniósł się do obecnej sytuacji, jaka ma miejsce na Ukrainie. Każdego dnia widzimy drastyczne obrazy wojny, w której giną niewinni ludzie, w tym dzieci. [czytaj więcej]

Słyszymy o deportacjach i obozach filtracyjnych. Codziennie docierają do nas informacje o mordowaniu dzieci na Ukrainie, o gwałtach. Mamy również do czynienia z tymi historiami bezpośrednio u siebie, goszcząc Ukraińców, całe rodziny w naszych domach, dlatego możemy zagłębiać się w te straszne historie – mówił dr Ireneusz Maj.

Dramat wojny przypomina nam o dramacie każdej innej wojny, gdzie w sposób bestialski zabijane są dzieci. Tak było 80 lat temu, kiedy to Niemcy stworzyli piekło na ziemi dla polskich dzieci. 1 września 1942 roku w Łodzi powstał „Mały Oświęcim”, czyli niemiecki obóz dla dzieci.

Należy pamiętać, że ten straszny obóz, który został zlokalizowany w Łodzi przy ulicy Przemysłowej, należy wiązać z brutalną niemiecką polityką represji prowadzoną na ziemiach polskich włączonych do III Rzeszy  zaznaczył dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu.

200 tysięcy polskich dzieci deportowano na Zachód w głąb III Rzeszy.

Niewiele z nich powróciło do Polski, około 20 procent. Pozostałe dzieci ze zmienionymi metrykami (wykorzenione tak naprawdę) funkcjonowały wśród obcych, nie mając nawet tego w świadomości mówił gość „Aktualności dnia”.

Dr Ireneusz Maj podkreślał, że nie można zapomnieć tego, co zrobił totalitaryzm niemiecki polskim dzieciom. Wskazał na analogię pomiędzy 1942 rokiem a sytuacją na Ukrainie. Jutro (1 czerwca) będziemy obchodzić Dzień Dziecka. Dla wielu ukraińskich dzieci nie będzie to radosne święto.

– Nie będą mogły one spędzać tego dnia tak, jak w tamtym roku, kilka lat wcześniej. Dla nich będzie to kolejny dzień walki o przetrwanie, o przeżycie. Obserwują to, co się dzieje wokół nich, przebywają w piwnicach, troszczą się też o swoich rodziców. Starają się przetrwać, przeżyć i to, co im pomaga, często przetrwać, przeżyć (sam słyszałem to niejednokrotnie z ich ust i słyszałem to również z ust polskich, jeszcze żyjących byłych więźniów obozu przy ulicy przemysłowej w Łodzi), to są wartości – podkreślał dyrektor Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu.

Dzięki takim wartościom jak: wiara, nadzieja, miłość wielu tych ludzi, wiele dzieci było w stanie przetrwać straszny czas i są na to świadectwa.

– Docierają do nas listy byłych więźniów, ich rodzin. W listach bardzo często podkreśla się to, że właśnie dzięki wartościom, dzięki wierze, dzięki przyjaźni, dzięki miłości, wielu młodych ludzi, dzieci, które miały często kilka lat (nawet dzieci dwuletnich, trzyletnich) było wstanie przetrwać piekło, pomimo tego, że tak naprawdę teoretycznie skazane były na niechybną śmierć – mówił gość Radia Maryja.

Byli więźniowie obozu przy ulicy Przemysłowej oraz ich rodziny wystosowały apel w wielu językach, w którym podkreślały znaczenie świadectwa, jakie prezentują (…), by podkreślać to, że nie ma dla Pana Boga rzeczy niemożliwych i nawet w strasznych czasach można przetrwać, przeżyć. Aczkolwiek ciężar czasów, to piętno. Przeżycia pozostają w człowieku praktycznie do końca – dodał.

Potrzebna jest również pamięć. Dlatego Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu wraz z rzecznikiem  Praw Dziecka podjęło inicjatywę skierowaną  do ministra edukacji i nauki, prof. Przemysława Czarnka, by podstawę programową w szkołach ubogacić o treści dotyczące tej strasznej historii polskich dzieci.

– Pamięć jest potrzebna. Potrzebne są konkretne treści, jakie docierają do młodych ludzi, do młodzieży w szkołach podstawowych, do młodzieży w szkołach średnich. Treści to podręczniki szkolne, to lekcje historii, lekcje języka polskiego, wiedzy o społeczeństwie, wiedzy o kulturze, lekcje wychowawcze. Jak najwięcej takich tematów powinno być uwzględnionych w podstawie programowej – podkreślał dr Ireneusz Maj.

radiomaryja.pl

drukuj