Testy prenatalne w 85-procentach dają fałszywy wynik. Mimo to nadal są podstawą do zabijania nienarodzonych dzieci
Zdarza się, że lekarze i pracownicy służby zdrowia naciskają na rodziców, aby zabili swoje nienarodzone dziecko, gdy wczesne badania prenatalne wykryją jakieś nieprawidłowości u dziecka. W wyniku nacisku mordowane są zarówno zdrowe, jak i chore nienarodzone dzieci.
Analiza przeprowadzona przez „The New York Times” wykazała, że niektóre z najczęściej stosowanych prenatalnych testów przesiewowych nie są tak wiarygodne, jak często każe się rodzicom wierzyć, a wiele zdrowych nienarodzonych dzieci może być zamordowanych na podstawie fałszywych wyników pozytywnych.
Badając pięć nieinwazyjnych testów prenatalnych, które polegają na pobieraniu krwi w pierwszym trymestrze ciąży, NYT określił średni wskaźnik fałszywych wyników pozytywnych na poziomie 85 procent.
Gazeta przeanalizowała wiele badań i przeprowadziła wywiady z naukowcami na temat pięciu najczęstszych testów mikrodelecji (zaburzeń chromosomalnych) wykonywanych u ciężarnych kobiet: testy na zespoły DiGeorge’a, monosomii (bądź delecji) 1p36, kociego krzyku, Wolfa-Hirschhorna, Pradera-Williego i Angelmana.
On product brochures and test result sheets, prenatal testing companies advertise their findings as "reliable" and "highly accurate" to pregnant women and their doctors, offering "total confidence" and "peace of mind." https://t.co/KRCIZ27oiV
— The New York Times (@nytimes) January 1, 2022
„The New York Times” poinformował, że eksperci stwierdzili, iż wczesne testy prenatalne dla zespołu Pataua (trisomii 13) i zespołu Turnera (monosomii X) również często dają błędny wynik pozytywny. Naukowcy wskazali jednak, że testy dla zespołu Downa i zespołu Edwardsa są bardziej wiarygodne.
An examination by The New York Times has found that some widely offered prenatal blood screenings are often wrong when they make grave predictions. https://t.co/KRCIZ27oiV pic.twitter.com/Ut6mAxx6d4
— The New York Times (@nytimes) January 1, 2022
Jednym z problemów związanych z wysokimi wskaźnikami niedokładności testów jest to, że „istnieją setki zespołów mikrodelecji, a najbardziej rozbudowane testy szukają od pięciu do siedmiu <<zespołów>>”. Oznacza to, że nie tylko fałszywe wyniki pozytywne są problemem, ale również, że wyniki negatywne nie są dowodem na to, że dziecko nie ma zaburzeń.
Pomimo tego, że wynik testu nie daje pewności co do stanu zdrowia dziecka, testy są reklamowane jako „niezawodne” i „dokładne”. Firmy oferujące usługi, zalecają wykonanie badań kontrolnych w celu potwierdzenia wyników, ale rodzice nie zawsze je wykonują.
Dokładniejsze przeprowadzenie testów wiąże się z ryzykiem poronienia i może być kosztowne, dlatego niektórzy rodzice decydują się tylko na wczesne, niewiarygodne testy, aby podjąć decyzję o życiu swojego nienarodzonego dziecka.
Jeden z genetyków opowiedział w rozmowie z gazetą o niedawnym tragicznym przypadku. Wczesny test prenatalny dał wynik pozytywny na rzadkie zaburzenie, więc rodzice zabili swoje nienarodzone dziecko. Później jednak, po tzw. aborcji, wyniki autopsji wykazały, że dziecko było zdrowe.
Powszechne stosowanie testów prenatalnych doprowadziło do tego, że więcej nienarodzonych dzieci z niepełnosprawnością jest celem tzw. aborcji. Ostatnie raporty w „The Atlantic” i „CBS News” wykazały, że prawie 100 proc. nienarodzonych dzieci, które mają pozytywny wynik testu na zespół Downa, jest mordowanych w Islandii, 95 proc. w Danii, 77 proc. we Francji i 67 proc. w Stanach Zjednoczonych.
Jak donosi „The Telegraph”, artykuł opublikowany niedawno w „European Journal of Human Genetics” wykazał, że liczba dzieci z zespołem Downa urodzonych w Wielkiej Brytanii spadła o 54 proc. od czasu, gdy nieinwazyjne prenatalne testy przesiewowe stały się dostępne około dekady temu.
AM/LifeNews.com/radiomaryja.p