Przesłuchanie Mariusza Kamińskiego przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych
Przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych stanął dziś jako świadek Mariusz Kamiński, były minister spraw wewnętrznych i administracji. Wtorkowe przesłuchanie byłego szefa MSWiA zostanie zapamiętanie ze względu na prowokacyjne pytania przewodniczącego komisji, Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej, i spektakularne wyjście świadka z sali obrad.
W poniedziałek były minister spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz Kamiński, zeznawał przed wizową komisją śledczą, a we wtorek stanął przed komisja śledczą ds. wyborów korespondencyjnych. Przesłuchanie od początku przebiegało w napiętej atmosferze.
– Proszę o podanie imion, nazwiska, wieku i zajęcia – mówił przewodniczący komisji śledczej, poseł Dariusz Joński z KO.
– Marusz Kamiński, lat 58, poseł na Sejm RP – odpowiedział świadek.
– Proszę powtórzyć, bo wydaje mi się, że Pan nie jest posłem na Sejm – stwierdził Dariusz Joński.
– Myli się Pan – odparł Mariusz Kamiński.
Przewodniczący komisji uważa, że Mariusz Kamiński ma wygaszony mandat przez marszałka Sejmu po wyroku sądu, który skazał byłego szefa MSWiA za przekroczenie uprawnień w tzw. aferze gruntowej. Mariusz Kamiński przypomniał inny wyrok.
– Postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 5 stycznia oraz nowym postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 11 kwietnia, Sąd Najwyższy stwierdził, że decyzja marszałka Hołowni o wygaszeniu mojego mandatu jest anulowana – powiedział Mariusz Kamiński.
Prowokacyjne pytania przewodniczącego komisji, Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej, jeszcze bardziej podnosiły napięcie podczas przesłuchania. Oto jedno z nich, dotyczące spotkania w willi premiera, na którym część uczestników zgłaszała wątpliwości co do wyborów korespondencyjnych:
– Chciałbym Pana wprost zapytać: czy był pod wpływem środków bądź substancji odurzających, krótko mówiąc: czy był pan trzeźwy? (…) – spytał Dariusz Joński.
– (…) Jest Pan świnią – odparł Mariusz Kamiński.
Wzburzony pytaniem świadek przerwał swoje zeznania i opuścił salę obrad. Przewodniczący Dariusz Joński zarządził przerwę. Po kilkunastu minutach były szef MSWiA wrócił na salę.
– To były indywidualne insynuacje przewodniczącego Jońskiego pod moim adresem. To po prostu jest tak prymitywne, tak prostackie, znieważające świadków, że tego tolerować nie można – podkreślił były minister.
Przesłuchanie kontynuowano. Posłowie koalicji rządzącej pytali Mariusza Kamińskiego m.in. o umowę pomiędzy MSWiA a Państwową Wytwórnią Papierów Wartościowych na druk kart wyborczych. Pytano też o to, kto był autorem pomysłu wyborów korespondencyjnych. Do współautorstwa przyznał się członek komisji, Przemysław Czarnek. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zwracali uwagę, ze głosowanie korespondencyjne w wyborach prezydenckich zablokował Senat, zdominowany wtedy przez ówczesną opozycję, i prezydenci miast, związani z Platformą Obywatelską. To pozwoliło wymienić kandydata Koalicji Obywatelskiej w na prezydenta. Małgorzatę Kidawę Błońską zastąpił Rafał Trzaskowski.
TV Trwam News