Polscy biegli i prokurator udają się do Rosji
Polscy biegli i prokurator udadzą się dziś do Rosji w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej. Będą oni wraz z rosyjskimi śledczymi badać brzozę, w którą rzekomo miał uderzyć rządowy TU- 154M.
W ostatnim czasie Naczelna Prokuratura Wojskowa informowała najpierw, że brzoza, została przełamana na wysokości ok. 666 cm, licząc od poziomu podłoża, a nie, jak wcześniej podano, ok. 770 cm. W raporcie rządowej komisji Jerzego Milera podano 5 m i 10 cm.
Pobyt polskich biegłych przewidziany jest do 8 marca.
Sprawa smoleńska przynosi kolejne nieoczekiwane informacje. W ostatnich dniach „Nasz Dziennik” poinformował, że do oględzin ciał ofiar katastrofy smoleńskiej Rosjanie zwozili ochroniarzy z moskiewskich kin i centrów handlowych. Jak dodaje gazeta, polscy śledczy byli o tym poinformowani.
W nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 r. rosyjscy policjanci zwozili z Moskwy do Smoleńska przypadkowe osoby w mundurach, by asystowały w oględzinach zwłok a następnie złożyły podpisy na protokołach.
Poseł Bartosz Kownacki – pełnomocnik części rodzin ofiar – akcentuje, że taka sytuacja po raz kolejny kompromituje stronę rosyjską.
– W zestawieniu z innymi faktami dotyczącymi czynności sekcji zwłok, identyfikacji oględzin – taka sytuacja pokazuje w jaki sposób Rosjanie od samego początku angażowali się czy badali katastrofę i te kluczowe dowody, które były w tej sprawie. Jak rozumiem, w kodeksie postępowania karnego Federacji Rosyjskiej jest instytucja świadka przybranego w trakcie czynności oględzin czy identyfikacji zwłok, ale trzeba pamiętać, że to jest tak trudna i traumatyczna czynność wymagająca na tyle wiedzy specjalistycznej, że nie mogą to być osoby przygodne, ściągnięte z ulicy – powiedział mec. Bartosz Kownacki.
Poseł dodaje, że takie działanie Rosjan mogło mieć swój cel.
– Być może osoby postronne, ale kompletnie nieprzygotowane były specjalnie dobrane, żeby Rosjanie mogli ukryć to co chcieli i żeby zrobili wszystko co jest dla nich wygodne, co odpowiada ich wersji wydarzeń i co nie wymaga specjalnego zaangażowania. Gdyby w takiej sytuacji, jako osoby przybrane do tej czynności poproszono lekarzy, pielęgniarzy, policjantów, osoby, które na co dzień mają styczność z tego rodzaju procedurami to być może cała procedura identyfikacji oględzin zwłok byłaby zupełnie inna. Nie dopuszczono by się tylu błędów – dodaje mec. Bartosz Kownacki.
Wypowiedź mec. Bartosza Kownackiego:
RIRM