PE przyjął stanowisko w sprawie pracowników delegowanych
Parlament Europejski przyjął dziś stanowisko ws. zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. Decyzja europosłów otwiera drogę do rozpoczęcia negocjacji z krajami członkowskimi nad ostatecznym kształtem przepisów.
W poniedziałek stanowisko w tej sprawie uzgodnili ministrowie. Nowym regulacjom przeciwstawiała się m.in. Polska, zwracając uwagę, że uderzają w polskich transportowców.
Poseł Kukiz‘15 Paweł Grabowski powiedział, że wprowadzenie przepisów o pracownikach delegowanych oznacza koniec Unii Europejskiej, dlatego że stanowi naruszenie jednej z fundamentalnych zasad Unii, czyli swobodnego przepływu pracowników.
– Jeżeli dyrektywą likwiduje się swobodę, w oparciu o którą w ogóle Unia Europejska powstała, jest to koniec Unii Europejskiej. My 13 lat temu, wstępując do UE, chcieliśmy wstąpić do takiego dużego wolnego rynku, dać wspólnocie europejskiej ogromny rynek zbytu w postaci dużego i bogacącego się narodu. Okazało się, że dla takich państw, które chciały tylko i wyłącznie do nas eksportować swoje towary, czyli największych gospodarek: niemieckiej, francuskiej, w sytuacji, w której nasi pracownicy zaczęli konkurować i wygrywać tę konkurencję z ich pracownikami, powstał pomysł, żeby nam „ściąć głowę”. Skoro Francuzi nie potrafią konkurować z nami na wolnym rynku, to wprowadza się pewną formę euro-socjalizmu – komentował Paweł Grabowski.
Obecne przepisy wymagają, by pracownik delegowany otrzymywał co najmniej pensję minimalną kraju przyjmującego, ale wszystkie składki socjalne odprowadzał w państwie, które go wysyła.
Nowe przepisy przewidują wypłatę takiego samego wynagrodzenia, jak w przypadku pracownika lokalnego. Propozycje w tej sprawie Komisja Europejska przedstawiła w marcu 2016 roku. Przepisy są niekorzystna z punktu widzenia interesów Polski, która deleguje najwięcej pracowników do innych państw unijnych.
RIRM