Nie milkną echa afery związanej z rakietą znalezioną w lesie koło Zamościa pod Bydgoszczą
Minister obrony narodowej, wicepremier Mariusz Błaszczak, potwierdził, że pod Bydgoszczą spadłą rosyjska rakieta. Odpowiedzialność za nieprawidłowości związane z poszukiwaniem szczątków pocisku oraz poinformowaniem najważniejszych osób w państwie spoczywa na Dowódcy Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Rosyjski pocisk manewrujący Ch-55, który może przenosić głowicę jądrowe, wleciał na terytorium Polski z Białorusi 16 grudnia ubiegłego roku. Był to czas zmasowanych rosyjskich ataków na Ukrainę.
– Nawiązano współpracę ze stroną ukraińską oraz ze stroną amerykańską. Właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych – mówił Mariusz Błaszczak, wicepremier, minister obrony narodowej.
Po zauważeniu rakiety poderwane zostały polskie i amerykańskie samoloty patrolujące. Rakieta pokonała ponad 400 kilometrów przez terytorium Polski i spadła w okolicach Zamościa pod Bydgoszczą. Wcześniej służby miały ją stracić z oczu. Do poszukiwań szczątków rakiety skierowano niewystarczające siły. Śmigłowiec poszukiwawczy wysłano dopiero trzy dni po zdarzeniu.
– Stanowczo dementuję informacje, które pojawiły się w mediach, że odmówiłem zlecenia poszukiwania obiektu oraz skierowania na miejsce dodatkowych żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej – wskazał szef MON.
Szczątki rakiety pod koniec kwietnia znalazła przypadkowa osoba. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że wszystkie procedury i mechanizmy reagowania w takiej sytuacji zadziałały prawidłowo, ale tylko do poziomu Centrum Operacji Powietrznych. Ze swoich obowiązków nie wywiązał się dowódca operacyjny.
– Największe uchybienia stwierdzono w zakresie meldowania o zdarzeniu i podjęciu działań poszukiwawczych – oznajmił Mariusz Błaszczak.
Generał Tomasz Piotrowski miał nie poinformować o incydencie ani ministra obrony narodowej, ani Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ani innych służb przewidzianych w procedurach.
– Dowiedziałem się o tym incydencie wtedy, kiedy o tym poinformowałem. To było pod koniec kwietnia – powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Szczegółowych informacji od ministra obrony oczekiwał Prezydent RP. Andrzej Duda zapewnił jednak, że rakieta nie stanowiła zagrożenia.
– Nie było tam żadnej eksplozji, nie było tam żadnego ładunku wybuchowego. W istocie nie stworzyło to żadnego poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa RP i to jest dla mnie jako prezydenta najważniejsze – podkreślił Andrzej Duda.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, przekonywał, że władza próbuje coś ukryć.
– W interesie każdej Polki i każdego Polaka jest to, aby tacy ludzie jak Mariusz Błaszczak nie rządzili w Polsce, bo to się wiąże z bezpośrednim zagrożeniem bezpieczeństwa nas i naszych dzieci – odrzekł Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Były minister obrony, Antoni Macierewicz, zauważył, że wszystko wskazuje na to, iż Rosjanie testowali odpowiedź Polski oraz całego NATO.
– Jak Polska reaguje, jakie są jej możliwości i jakie będą konsekwencję? To bardzo poważna sprawa i musimy do tego poważnie podjeść zarówno jako państwo polskie, jak i Wojsko Polskie– mówił Antoni Macierewicz, były minister obrony narodowej.
Sprawę bada prokuratura. Polska konsultuje się też z sojusznikami.
TV Trwam News