fot. twitter.com/xmslyz

[NASZ TEMAT] Ks. M. Słyż posługujący w Peru: Wierni szukają i potrzebują tradycyjnych Mszy świętych. Zaniedbaliśmy procedurę powrotu ludzi do kościołów. Z rozpędu wszystko pozamykaliśmy, a otworzyć jest trudniej

Wierni szukają i potrzebują tradycyjnych Mszy świętych. Problem jest w tym, że nie ma żadnych informacji, gdzie one są celebrowane, gdzie można w nich uczestniczyć. Zaniedbaliśmy procedurę powrotu ludzi do kościołów, by dać wiernym informacje: kiedy mogą przyjść, w jakich godzinach, w jakich parafiach. Z rozpędu wszystko się pozamykało, ale otworzyć jest trudniej, bo łatwo było powiedzieć: „Nie przychodźcie”. A teraz jak ich wszystkich sprowadzić z powrotem? Wielu ludziom wciąż wydaje się, że wszystko, w tym kościoły, jest pozamykane. Nie wiemy zbytnio, jak dotrzeć do ludzi, nie wszyscy mają internet, zwłaszcza ci starsi – mówił ks. Maciej Słyż, misjonarz posługujący w Huancayo w Peru, w rozmowie z portalem Radia Maryja.

W czasie Adwentu duchowny ograniczył swoją aktywność na portalu społecznościowym, jakim jest Twitter. Jak sam wskazał, chciał „znaleźć czas bardziej dla siebie”, ale także dla wiernych.

– Czuję, że posługa na Twitterze jest moim powołaniem, tak to odczytuję na obecny moment mojego kapłańskiego życia. Jednak wiem, jak mnóstwo czasu mi to zajmuje, a przy tym wyczerpuje – niekiedy są różne polemiki, kłótnie czy spory. To wszystko na nas działa. (…) W Peru jest łatwiej, bo nie ma ani Telewizji Polskiej, ani innych stacji telewizyjnych czy radiowych. Oderwanie się od mediów społecznościowych (od Twittera) to wyciszenie. Miejscowa polityka jest tak skomplikowana, że zbytnio nie staram się w nią wchodzić, więc od tego jestem uwolniony. W polityce Peru rola Kościoła jest naprawdę znikoma. Głos Kościoła jest mało słuchany i słyszalny w mediach publicznych. Czas, który poświęcałem na przeglądanie tweetów, mogłem poświęcić na lekturę, czytanie Pisma Świętego, medytację czy po prostu na modlitwę. Przy okazji szukaliśmy pomysłów na to, jak możemy spędzić Boże Narodzenie w parafii. Jesteśmy wciąż w trudnym położeniu, w czasie pewnych ograniczeń i trzeba lawirować pomiędzy zakazami i nakazami, pewnymi obostrzeniami, tak, aby można było coś w parafii zrobić przy okazji Pasterki, ale także Mszy św., które celebrujemy – powiedział ks. Maciej Słyż.

W przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia pomaga nam czas [Adwentu], a w Polsce również poranne roraty.

– W Peru Adwent w ogóle „nie wygląda” i to jest największy ból dla polskiego księdza. Czas przygotowania do świąt Bożego Narodzenia można odczuć tylko w liturgii, podczas Mszy św., które sprawujemy, i dekoracji adwentowej, czyli korony składającej się z czterech świec. Są jeszcze może bardziej nastrojowe pieśni. Jeśli chodzi o inną działalność Kościoła w czasie Adwentu, to jej po prostu nie ma, ponieważ tutaj nigdy nie było takiej tradycji, takiego przeżywania Adwentu „po polsku”. Jedyną rzeczą adwentową w 2020 roku, którą mogłem zrobić, jest „tylko i wyłącznie” Msza święta. W poprzednich latach staraliśmy się organizować coś w rodzaju rekolekcji parafialnych, tak jak w Polsce, które trwały trzy dni. W Peru nie ma zwyczaju żadnych rekolekcji, np. parafialnych. Tutaj mamy jornady, czyli całodniowe spotkania w weekend, podczas których ludzie z grupy parafialnej czy spoza grupy są w kościele. Nie ma w zwyczaju rekolekcji typowych, nie ma rorat, które są w Polsce. (…) W Adwencie nie miałem dużo pracy nawet w konfesjonale. Tylko przed Pasterką było trochę więcej osób, które spowiadałem tuż przed Mszą świętą. Adwent w Peru nie jest postrzegany tak, jak powinien. Staram się robić, co mogę, ale wciąż czuję, że nie jest to czas silny, kiedy rzeczywiście ludzie są bardziej skupieni. Chociaż w Polsce jest podobnie. Ludzie żyją w iluzji, że Adwent jest piękny, ale chodzi głównie o nastrój, jednak czy ma to większe podłoże duchowe? Nie wiem. Nie wpadam w depresję, ale trochę mnie to smuci, że jest czas dany nam przez Kościół, a ludzie z niego nie korzystają. Są zainteresowani tylko przygotowaniami do świąt, bieganiem za choinkami, światełkami, zakupami, a gubią to, co najważniejsze – oczekiwanie na Emmanuela – podkreślił misjonarz.  

Święta Bożego Narodzenia obchodzone są inaczej niż w tradycyjnej polskiej rodzinie. Z uwagi na panującą epidemię, również tam były wprowadzone dodatkowe obostrzenia.

– W Peru nie ma wieczerzy wigilijnej, po Mszy św. pasterskiej, która jest sprawowana późnym wieczorem, rodziny udają się do domów, by zjeść indyka. Jest to danie typowo świąteczno-bożenarodzeniowe, spożywane po Mszy św. pasterskiej. W Boże Narodzenie do kościoła przychodzą osoby, które nie były na wieczornej Eucharystii w Wigilię. Nie jest tak jak w Polsce, że w kościołach jest bardzo dużo wiernych. Z racji na obostrzenia mieliśmy dwie Msze św. 24 grudnia. Jedna była o 19.00, a druga o 21.00, ponieważ tylko do północy można było przemieszczać się po ulicach. Od północy do godz. 4.00 obowiązywała godzina policyjna. Dodatkowo w dniach 24-25 grudnia państwo wydało zakaz poruszania się własnymi autami. Mógł działać tylko transport publiczny, czyli taksówki i autobusy, nie można było używać własnego auta. Taki sam zakaz obowiązywał 31 grudnia i 1 stycznia. Miało to niby wyeliminować sytuacje, w których ktoś się zarazi. Dlatego na Mszy św. o godz. 19.00 mieliśmy pełen kościół, a o 21.00, kiedy kościół był zawsze przepełniony, było tylko ok. 40 osób – powiedział rozmówca portalu Radia Maryja.

– 25 grudnia było ok. 50 osób na każdej Mszy świętej, co było bardzo „przerzedzonym” stanem w porównaniu z innymi latami. Pierwszego dnia świąt przygotowaliśmy 300 zestawów ciepłego kakao i ciepłe słodkie bułeczki. Okazało się, że rozdaliśmy ich tylko 120 w ciągu całego dnia, więc tyle osób było na czterech Mszach świętych – zaznaczył duchowny.

W Peru od początku pandemii koronawirusa, a aktualnie jeszcze bardziej, panuje wielka panika i strach przed zakażeniem.

– W Peru jest wielka panika i wielki strach, jednak widać przez to smutny obraz Kościoła, który się w tym przejawia. Mamy garstki ludzi w kościele w porównaniu ze stanem wcześniejszym. Tak jest w kościołach w mieście. Należy zauważyć, że jest to zupełnie inna sytuacja niż na wsi. To są różne światy i można mówić o różnym Peru – dodał ks. Maciej Słyż.

W związku z pandemią, w Peru są ograniczenia także w kościołach. Obostrzenia pozwalają na zapełnienie 1/3 normalnego stanu w świątyniach.

– Nie wiadomo, czy chodzi o powierzchnię, o ilość ławek, czy może o ilość osób, która przychodziła. Skoro nie jest doprecyzowane, to zakładamy, że chodzi o 1/3 miejsc siedzących. Mamy dość duży kościół. Na Pasterce nie było żadnej kontroli. Zapowiedziałem, że nie będę nikogo wyganiał z Mszy św., jeśli ktoś chce przyjść, niech przyjdzie i się pomodli, a Pan Bóg zajmie się resztą – akcentował misjonarz z Huancayo.

Niektóre zwyczaje w czasie świąt Bożego Narodzenia w Peru nie udały się ze względu na COVID-19.

– W poprzednich latach była tzw. noc kolędowa. 25 grudnia po wieczornej Mszy św. spotykaliśmy się w salonie parafialnym, by wspólnie z parafianami kolędować. Każda grupa parafialna (mamy ok. 10 grup w parafii) miała ok. 2-3 przygotowanych kolęd. Czasami kolędowanie było w przebraniu i wszyscy razem śpiewaliśmy. Staraliśmy się, by każdy miał śpiewnik bądź tekst kolęd. Dodatkowo był to czas, kiedy dziękowaliśmy naszym grupom parafialnym za ich roczną pracę. W Peru ostatnie dni grudnia to także ostatnie dni roku szkolnego. Tutaj rok szkolny kończy się prawie z końcem roku, w ostatnim tygodniu roku. Jest to czas, kiedy podsumowujemy swoją roczną pracę duszpasterską – wskazał ks. Maciej Słyż.

W czasie kolędowania z grupami parafialnymi przychodził św. Mikołaj, który rozdawał paczki dla członków grup i ich rodzin, jednak w tym roku, z powodu pandemii koronawirusa, nie udało się tego zrobić – dodał kapłan.

– Bywały lata, że z młodzieżą przygotowywaliśmy sztukę teatralną o tematyce bożonarodzeniowej. Nigdy nie robi się typowych jasełek z Maryją i Jezusem. Ostatnio jest także brak chętnych. Młodzież coraz rzadziej się angażuje i trudno zachęcić ją do dzieł teatralnych, bo musi się nauczyć roli na pamięć. Przedstawienia teatralne już nie interesują młodzieży i dzieci. (…) W 2020 roku, aby ominąć procedury i zakazy, spotkaliśmy się na modlitwie z błogosławieństwem za rodziny dla wszystkich grup parafialnych, ponieważ nie mogliśmy zrobić corocznego nocnego kolędowania. 26 i 27 grudnia zorganizowaliśmy spotkania w salonie parafialnym z każdą grupą parafialną, z ich rodzinami. Spotkanie odbyło się w ramach podziękowania i podarowania im drobnego upominku. Nie było tak jak zawsze, ale udało się zakupić mszaliki na każdy dzień z Ewangelią. W 2019 roku to był „strzał w dziesiątkę”. Dobrze jest, kiedy ma się w ręku Ewangelię i można sobie ją samemu poczytać w domu czy razem w rodzinie. Taki był nasz zamysł, a po czasie okazało się, że było to dla niektórych jedyne źródło codziennego Słowa Bożego, kiedy czasami przez 8 miesięcy ludzie siedzieli w domach. W tym roku to ponowiliśmy – powiedział duchowny.  

W 2020 roku, w czasie trwającej pandemii koronawirusa, w Peru był czas, kiedy kościół był całkowicie zamknięty.

– Od 16 marca do 5 listopada moja parafia miała zamknięte drzwi do kościoła z nakazu naszego biskupa, było to porozumienie pomiędzy Episkopatem a rządem w Peru. Obostrzenia były obustronne. Różnie to funkcjonowało w diecezjach. Były miejsca, gdzie nie było zakazu zamykania kościołów, więc ludzie mogli przyjść i pomodlić się, tylko nie było możliwości zgromadzeń publicznych, czyli nie można było sprawować Mszy św. dla wiernych. W diecezji, w której jestem, obowiązywał zakaz absolutny, nawet był problem z otwarciem drzwi do kościołów. (…) Celebrowałem Msze św. dla wiernych dostępne w internecie przez 1,5 miesiąca, czyli w czasie Wielkiego Postu do II Niedzieli Wielkanocnej, mając nadzieję, że epidemia się zakończy. Zauważyłem, że wirtualna Msza św. jest zagrożeniem. Rozumiem potrzeby spotkania się, wysłuchania własnego księdza w parafii, ale w Peru jest problem Mszy św. partykularnej, czyli Mszy św. prywatnej. W Peru mamy dwa rodzaje Mszy św., gdyż jest Msza św. parafialna, ale jest też zwyczaj Mszy św. prywatnych, czyli ktoś zamawia Mszę św. o dowolnej godzinie w ciągu dnia (w godz. od 9.00-17.00) i przychodzi ze swoją rodziną do kościoła. To jest Msza św. dla konkretnej grupy, dla rodziny czy pracowników danej firmy. Taka sytuacja już sama w sobie jest pewnego rodzaju kuriozum, ponieważ, w moim przekonaniu, zakłóca wizję wspólnotowości podczas Mszy świętych. Jest to oderwanie się od wspólnoty parafialnej – podkreślił misjonarz.

W listopadzie świątynie w Peru ponownie zostały otwarte i część wiernych wróciła do kościoła. Jest to ok. 15-20 procent – wskazał duchowny.

– Wiele parafii w diecezji jest jednak zamkniętych, ponieważ decyzja o otwarciu kościoła została przekazana do podjęcia proboszczowi indywidualnie. Wiele parafii wciąż jest zamkniętych, jeżeli nie całkowicie, to częściowo. Są parafie, które są otwarte tylko od 9.00 do 12.00, a Msze św. transmitowane są online – zaznaczył rozmówca portalu Radia Maryja.

Po wiernych, którzy uczestniczyli w Mszach św. za pośrednictwem internetu, a teraz wrócili do kościołów, do tradycyjnych Mszy św., widać tęsknotę za spotkaniami wspólnotowymi.

– Wierni szukają i potrzebują tradycyjnych Mszy świętych. Problem jest w tym, że nie ma żadnych informacji, gdzie one są odprawiane, gdzie można w nich uczestniczyć. Zaniedbaliśmy procedurę powrotu ludzi do kościołów, by dać wiernym informacje: kiedy mogą przyjść, w jakich godzinach, w jakich parafiach. Z rozpędu wszystko się pozamykało, ale otworzyć jest trudniej, bo łatwo było powiedzieć: „Nie przychodźcie”. A teraz jak ich wszystkich sprowadzić z powrotem? Wielu ludziom wciąż wydaje się, że wszystko, w tym kościoły, jest pozamykane. Nie wiemy zbytnio, jak dotrzeć do ludzi, nie wszyscy mają internet, zwłaszcza ci starsi – wskazał ks. Maciej Słyż.

Huancayo jest archidiecezją, w której są cztery wikarie na kształt dekanatów i ok. 50 parafii na ponad pół miliona mieszkańców.

– Obecnie mamy ok. 30 księży aktywnie pracujących na parafiach, którzy nie są emerytami, nie są w seminariach. Mamy kilka domów sióstr zakonnych, które doglądają parafie od strony duszpasterskiej, a księża raz na jakiś czas jadą do zakonów z sakramentami. (…) Jest zwyczaj mówienia na przełożoną domu zakonnego „siostra proboszcz” – powiedział misjonarz.

Rozmówca portalu Radia Maryja podkreślił, że posługuje w parafii miejskiej. Jest to parafia na krańcach Huancayo, okrojona granicami dwóch rzek i dwóch większych ulic.

– Parafia aktualnie nie ma żadnej kaplicy. Trudno jest o ziemię, by kupić nowy grunt, ale też nie ma aż tak dużej odległości, bo można piechotą w ciągu 20 minut przejść. Może to być problemem dla osób starszych i niepełnosprawnych. Dla większości nie jest jednak trudno z każdego krańca parafii dotrzeć na Eucharystię raz w tygodniu. Nasza placówka w mieście jest domem polskim dla księży, którzy posługują w całej strefie andyjskiej – zaznaczył duchowny.

Na zakończenie misjonarz poprosił, by życzyć licznych powołań kapłańskich, zwłaszcza tych misyjnych, a jemu osobiście w 2021 roku możliwości odwiedzenia Polski, by mógł spotkać się z rodziną.

– Proszę mi życzyć, żebym wrócił do domu, abym nie był tu potrzebny. Kościół misyjny potrzebuje mieć własnych kapłanów, własne siostry zakonne, żeby mogli posługiwać, by ksiądz Peruwiańczyk mógł pracować spokojnie i żeby nasza obecność tutaj nie była potrzebna, bo my tutaj jesteśmy tylko doraźnie, dorywczo. Jeśli czegoś życzyć misjonarzom, to właśnie tego, żebyśmy nie byli tu potrzebni, żeby ten Kościół był już na tyle rozwinięty, by sam sobie mógł wystarczyć – podsumował ks. Maciej Słyż.

Karolina Gierat, Paweł Palembas/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl