fot. flickr.com

„Nasz Dziennik”: Sąd nad wojewodą

Spór między organizatorem marszu równości a wojewodą lubelskim, który skrytykował tę imprezę, rozgorzał na nowo – podkreśla piątkowy „Nasz Dziennik”.

Sąd Okręgowy w Lublinie nakazał wczoraj ponowne rozpoznanie wniosku organizatora lubelskiego tzw. marszu równości Bartosza Staszewskiego, który zarzuca wojewodzie lubelskiemu Przemysławowi Czarnkowi, że ten obraził go przy okazji krytyki zapowiedzi tego wydarzenia w Lublinie. Sąd uznał, że decyzja sądu pierwszej instancji o umorzeniu sprawy była „co najmniej przedwczesna”. Sąd zaznaczył, że nie rozstrzyga sprawy, ale przywołał art. 32 Konstytucji, który mówi o zakazie dyskryminacji kogokolwiek. – Nie mamy prawa, aby kogokolwiek dyskryminować – stwierdził sędzia Artur Ozimek.

Reprezentujący wojewodę lubelskiego mec. Piotr Zacharczuk podkreślił w sądzie, że wypowiedź wojewody była zaprezentowana w ramach debaty publicznej, w której uczestniczył też organizator marszu. A ta ma swoje prawa, np. podczas niej niejednokrotnie padają mocno krytyczne oceny. Wskazywał, że może dochodzić do ograniczenia wolności słowa poprzez takie pozwy.

Oskarżyciel, domagając się skazania Przemysława Czarnka, wojewody lubelskiego, próbuje granicę tej wartości przesunąć – podkreślił Zacharczuk. Jak dodał, nie może być tak, że środowisko LGBT może prezentować swoje poglądy, a druga strona nie może zabierać głosu. Wyjaśnił, że nagranie wojewody nie było skierowane do organizatora marszu, lecz do władz Lublina, żeby nie pozwoliły na taki marsz.

Jako katolik mam prawo cytować Katechizm Kościoła Katolickiego, a tam jest wprost napisane, że stosunki homoseksualne są sprzeczne z prawem naturalnym. I jako takie, wykluczające dar życia, są oceniane negatywnie z punktu widzenia moralności – zaznaczył w sądzie wojewoda Czarnek.

Wolność słowa nie oznacza prawa do obrażania kogokolwiek. Tam kończy się wolność słowa, kiedy strona wypowiadająca dane słowa zaczyna kogoś znieważać – wskazał sędzia Artur Ozimek.

 – Czy może państwo prawa tolerować znieważanie czy zniesławianie kogokolwiek? – podkreślił.

Sąd stwierdził, że dopuszczalna jest krytyka takich marszów, nawet mocna.

Ale nie może być to krytyka, która będzie obrażała czy używała słów, które w powszechnym odczuciu są słowami znieważającymi lub obraźliwymi – stwierdził sędzia.

Wydaje mi się, że jako Polak mam prawo stosować również słowa z języka polskiego, ze Słownika języka polskiego wydanego przez PWN, gdzie są słowa: zboczenie, dewiacje, wynaturzenia – podkreślił wojewoda Przemysław Czarnek.

Nie każda dewiacja to choroba

Odnosząc się do słów pełnomocnika oskarżyciela, wojewoda zaprzeczył, że nazwał w swoich wypowiedziach homoseksualizm chorobą.

Natomiast chcę podkreślić, że istnieje cały szereg dewiacji i wynaturzeń, które chorobami nie są – wskazał Czarnek. Dodał, że jest przeciwnikiem promocji dewiacji.

Jednoznacznie chciałbym się wypowiedzieć, kiedy będzie pisemna treść uzasadnienia, wówczas się ustosunkuję. Sprawa trafi do punktu wyjścia i będziemy podejmowali właściwe działania celem korzystnego rozstrzygnięcia niniejszej sprawy – powiedział „Naszemu Dziennikowi” mec. Piotr Zacharczuk po decyzji sądu.

Dopiero teraz rozpocznie się postępowanie dowodowe, oczywiście będziemy składali stosowne wnioski dowodowe świadczące o tym, że do popełnienia zarzucanego czynu nie doszło – dodaje.

Cieszę się, że sąd podniósł artykuł 32 Konstytucji, który mówi, że musimy wszyscy de facto odpowiadać za swoje słowa, że nie można nikogo obrażać. Cieszę się, że sprawa będzie miała swój dalszy ciąg, że wojewoda nie ma immunitetu na obrażanie ludzi, mam nadzieję, że nie będzie żonglował przepisami – powiedział po ogłoszeniu decyzji sądu dziennikarzom Staszewski.

Celem są homozwiązki

Z kolei w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód tego samego dnia odbyła się rozprawa w procesie, który Staszewski wytoczył lubelskiemu radnemu Prawa i Sprawiedliwości Tomaszowi Pitusze. Radny również krytykował na jesieni zeszłego roku planowany tzw. marsz równości. Organizator marszu poczuł się obrażony słowami radnego o tym, że marsz będzie promocją homoseksualizmu i pedofilii.

Marsz, który organizowałem, był pokojową manifestacją, której głównymi celami były miłość, szacunek – podkreślił w sądzie Staszewski.

Ten wniosek nie jest zasadny, przede wszystkim dlatego, że ja swojej wypowiedzi nie kierowałem do niego – podkreśla w rozmowie z nami Tomasz Pitucha.

Pozew ma charakter typowo ideologiczny. Pan Bartosz stwierdził, że zależy mu na zmianie społecznej postrzegania homoseksualizmu, szerzenia tej idei, która dla niego jest właściwa, żeby było równouprawnienie z małżeństwami tych związków homoseksualnych, żeby mogli oni adoptować dzieci. Jak widać, jest to walka ideologiczna – uważa Pitucha.

Te organizacje wytoczyły pozwy kilku dosyć znanym osobom w całej Polsce, m.in. wojewodzie lubelskiemu, Kai Godek, mnie, jeszcze komuś, po to, żeby zamknąć usta krytykom tego homolobby, a później rozkręcić to, co się dzieje na Zachodzie lub w Stanach Zjednoczonych – ocenia lubelski radny.

Staszewski przyznał na rozprawie, że jest działaczem stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, którego głównym celem jest doprowadzenie do legalizacji związków jednopłciowych.

Od wielu lat należę do stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza, którego głównym postulatem jest wprowadzenie w Polsce równości dla par osób jednej płci – podkreślił. Dodał, że nie można promować homoseksualizmu, ponieważ ten jest jego zdaniem „cechą wrodzoną”.

Prawda na transparentach

Na obie rozprawy przyszło kilkadziesiąt osób, które popierały radnego Pituchę i wojewodę Czarnka. Mieli oni szereg mniejszych transparentów opowiadających się za obroną rodziny i protestujących przeciwko naruszaniu norm obyczajowych, m.in. „Przyszłość świata idzie przez rodzinę – Jan Paweł II”, „Czystość obyczajów dla naszych dzieci i wnuków”, „Szacunek dla każdego: Tak, rozwiązłości seksualnej – nie”.

Tej sprawy w ogóle nie powinno być. Ten petent nie ma racji. Jestem zdegustowany, nawet sędzia próbuje wstrzymać pewne zadawane pytania – powiedział nam Henryk Zieliński z Lublina.

Zenon Baranowski, Lublin/”Nasz Dziennik”

drukuj