fot. PAP/Jacek Bednarczyk

[NASZ DZIENNIK] P. Szubarczyk o płk. W. Pileckim: Życie oddane służbie Ojczyźnie

„Wielokrotnie pisaliśmy w „Naszym Dzienniku” o Witoldzie Pileckim. Sam czyniłem to wiele razy. Za każdym razem patrzyłem na postać naszego bohatera narodowego tak, jakbym pisał o nim po raz pierwszy, bo za każdym razem odkrywałem w historii jego życia jakiś zdumiewający, chwalebny paradoks, który chciałem pokazać czytelnikowi” – wskazuje historyk Piotr Szubarczyk na łamach „Naszego Dziennika”. 25 maja przypada 75. rocznica zamordowania przez komunistów Niezłomnego Bohatera.


Można więc pisać o Panu Rotmistrzu jako o człowieku, który odkrył bestialstwo systemu sowieckiego w powojennej Polsce, cytując jego pamiętne, szokujące słowa z ostatniego widzenia z żoną: „Oświęcim to była igraszka”… Przy czym? Przy metodach stosowanych po wojnie wobec polskich patriotów przez komunistyczną bezpiekę w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie.

Można ze zdumieniem skonstatować, że wkraczał do piekła Auschwitz jako podporucznik Wojska Polskiego w korpusie kawalerii, a wychodził stamtąd jako rotmistrz. Nominacja na wyższy stopień wojskowy dla półżywego więźnia w upokarzającym pasiaku najpodlejszego niemieckiego obozu zagłady. Przekazana mu półgłosem podczas „apelu” w tym obozie. Chciałoby się krzyknąć: „Ecce homo!”. W Gdańsku przed Muzeum II Wojny Światowej stoi najpiękniejszy pomnik Pana Rotmistrza. Oficer w polskim mundurze w ekspresyjnym ruchu symbolizującym jego niezmordowaną aktywność w służbie dla Ojczyzny odrzuca z pogardą obozową czapkę, odrzucając w ten sposób zło. Nikt go nie musi uwalniać. On stamtąd po prostu wychodzi z własnej woli po wykonaniu zadania!

Można pisać o Panu Rotmistrzu jako o harcerzu. Wszak wybrał sobie pseudonim Druh! Można więc patrzeć na jego misję poprzez etos polskiego skautingu, wtedy łatwiej zrozumieć niezłomność i wierność druha Witolda.

Można pisać o Panu Rotmistrzu jako o człowieku świadomym dogłębnie swej misji. Widok bitych żerdziami więźniów na „przywitanie” w obozie wyzwala w nim myśl, że dokonał właściwego wyboru, bo tu będzie potrzebny. A przecież za chwilę sam mógł zginąć od uderzenia. Pisał w raporcie: „Oto znalazłem w sobie radość w momencie najmniej zdawałoby się dla takowej możliwym. Stojąc w szeregach bloku „Krwawego Alojza” i widząc, jak naprzeciwko stojące szeregi karnej kompanii Krankenmann wyrównywał nożem, wbijając go w brzuch temu, kto się wysunął niepotrzebnie trochę naprzód, ze zdziwieniem pewnym stwierdziłem, że się nie mylę, iż znalazłem w sobie radość, wynikającą ze świadomości, że chcę walczyć”. Radość! To się nazywa heroizm.

Można pisać o Panu Rotmistrzu jako o autorze głębokiej refleksji, obejmującej myślą całe zło wojny wywołanej przez Niemców i bolszewików – jednako zbrodniczych i jednako nienawidzących wolnego Polaka. Oto w ostatnim raporcie Witolda z Auschwitz na samym końcu znajdujemy takie słowa: „Teraz chciałem jeszcze powiedzieć, co czułem wśród ludzi, gdy się znowu pomiędzy nimi znalazłem, wracając z miejsca, o którym naprawdę można powiedzieć: „Kto wszedł, ten umarł. Kto wyszedł, ten się narodził na nowo”. Jakie wrażenie odniosłem nie wśród tych najlepszych lub najgorszych, lecz w ogóle w całej masie ludzkiej po powrocie do życia na ziemi. Czasami wydawało mi się, że chodząc po wielkim domu, otworzyłem nagle drzwi do jakiegoś pokoju, gdzie są same dzieci… Dzieci się bawią… Tak, był przeskok zbyt wielki w tym, co dla nas było ważne, a co za ważne uważają ludzie, czym się kłopoczą, cieszą i martwią. Lecz to jeszcze nie wszystko… Zbyt widocznym stało się teraz powszechne jakieś krętactwo. Biła wyraźnie w oczy jakaś praca niszcząca nad zatarciem granicy pomiędzy prawdą a fałszem. Prawda stała się tak rozciągliwa, że naciągano ją, przysłaniając wszystko, co ukryć było wygodniej. Skrzętnie zatarto granicę pomiędzy uczciwością a zwykłym krętactwem […]. Chciałbym pisać tak wielkimi literami, jakich nie ma w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą dziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka – niech się zastanowią głębiej nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę”.

Czytam po raz kolejny ten znany mi przecież od dawna fragment i ze zdumieniem odkrywam, że pisany jest dla mnie, dla nas – Polaków AD 2023. Pisany przez człowieka, którego raporty zostały opublikowane dopiero 55 lat po wojnie, choć świat miał przez te lata usta pełne Holokaustu, a symbolem tego Holokaustu był niemiecki KL Auschwitz – plac boju Pana Rotmistrza. „Kto wszedł, ten umarł. Kto wyszedł, ten się narodził na nowo”. Obyśmy się jako Naród narodzili na nowo, skoro udało nam się wyjść z największych opresji, za sprawą takich bohaterów jak Witold Pilecki.

Piotr Szubarczyk/„Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl