Walka z polskimi bohaterami
Bulwersująca decyzja nowej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Z wystawy zniknęła część ekspozycji. Usunięta została bł. rodzina Ulmów, a wraz z nią również rtm. Witold Pilecki oraz święty o. Maksymilian Kolbe.
Bulwersująca decyzja nowej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Z wystawy zniknęła część ekspozycji. Usunięta została bł. rodzina Ulmów, a wraz z nią również rtm. Witold Pilecki oraz święty o. Maksymilian Kolbe.
W miejscu, gdzie był rtm. Witold Pilecki, jest teraz hydrant; tam, gdzie była bł. rodzina Ulmów – czarna ściana; po o. Kolbem nie zostało nic. Pozbyto się z tej ekspozycji bohaterów, którzy są bliscy wszystkim Polakom – także współczesnym – mówił w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w latach 2017-2021, komentując zmiany w ekspozycji Muzeum poczynione przez nową dyrekcję placówki.
Nocą z 24 na 25 czerwca z ponad 5 tys. metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zostali usunięci polscy bohaterzy. Nie zobaczymy tam już rtm. Witolda Pileckiego, św. o. Maksymiliana Kolbe oraz bł. rodziny Ulmów. O skandalicznym działaniu dyrekcji placówki poinformował dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
W całej Polsce zapalano symboliczne znicze, by przypomnieć o postaci pułkownika Witolda Pileckiego w rocznicę jego śmierci. Do młodych, którzy tego dnia pielgrzymowali na Jasną Górę, trafiła książka, po którą sięgał bohater polskiego podziemia.
Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać – mówił pułkownik Witold Pilecki. Pułkownik został zamordowany 76 lat temu.
Obchodzimy dziś Międzynarodowy Dzień Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Mija też 76. rocznica śmierci płk. Witolda Pileckiego. Uroczystości rocznicowe organizuje Instytut Pamięci Narodowej.
W poniedziałek 13 maja ulicami Szczecina przeszedł marsz upamiętniający rotmistrza Witolda Pileckiego. Tego dnia obchodziliśmy 123. rocznicę urodzin Żołnierza Niezłomnego.
fot. Monika Tomaszek
W Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się dziś uroczystość nadania sali posiedzeń Grupy EKR imienia Witolda Pileckiego – obrońcy Polski w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, uczestnika kampanii wrześniowej, ochotnika do Auschwitz, żołnierza powstania warszawskiego, którego sprzeciw wobec reżimów totalitarnych reprezentuje podstawowe wartości leżące u podstaw integracji europejskiej.
W Muzeum Ofiar Komunizmu w Waszyngtonie odbył się w czwartek przedpremierowy pokaz filmu fabularnego „Raport Pileckiego” w reżyserii Leszka Wosiewicza oraz Krzysztofa Łukaszewicza. Film, zrealizowany przy pomocy m.in. Polskiej Fundacji Narodowej, opowiada o historii zamordowanego przez komunistów żołnierza, który zinfiltrował obóz Auschwitz.
Witold Pilecki jest dla nas największym bohaterem walczącym o niepodległość Ojczyzny (…). Jestem pewny, że dożyjemy czasów, gdy będziemy mogli urządzić pogrzeb temu wyjątkowemu Polakowi – mówił dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, Jacek Pawłowicz, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
W czerwcu 1946 r. Witold Pilecki dostał informację o grożącym mu niebezpieczeństwie aresztowania, ale na propozycję ucieczki do Londynu odpowiedział negatywnie. Dalszy ciąg swojej misji dla Ojczyzny określił słowami: „Ja stąd nie wyjadę. Ktoś tu musi trwać bez względu na konsekwencje”. Zamiast tego wysłał list do premiera Józefa Cyrankiewicza, w którym zarzucił mu, że kłamliwie przedstawia swoje zasługi dla obozowej konspiracji. W KL Auschwitz więźniowie przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją, będą mówić tylko prawdę (…). Wiele wskazuje, że sprawą mordu sądowego osobiście zainteresowany był ówczesny reżimowy premier Józef Cyrankiewicz, były więzień KL Auschwitz, gdzie – jak wiele wskazuje – stał się konfidentem obozowego gestapo, a później zaciągnął się pod sztandary innego bliźniaczego totalitaryzmu, który odpłacił się mu dygnitarstwem i tytułem „żelaznego premiera” – napisał prof. Wiesław Jan Wysocki w artykule dla „Naszego Dziennika”.