fot. pixabay.com

Narasta spór wokół ustawy wiatrakowej

Sejm pracuje nad nowelizacją tzw. ustawy wiatrakowej. Minimalna odległość turbin od domów zostanie skrócona do 500 metrów. To odejście od przepisów, które Prawo i Sprawiedliwości wprowadziło w 2016 roku po protestach w całej Polsce.

Wieś Połazie Świętochowskie w gminie Korytnica znajduje się około 60 kilometrów na wschód od Warszawy. Na przełomie 2015 i 2016 roku na terenie gminy powstała farma wiatrowa. Mimo protestów mieszkańców stoi tam 25 turbin – niekiedy kilkaset metrów od domów.

– Mieszkam jakieś 550 metrów od wiatraka. Jest straszny hałas, straszny – mówiła Agnieszka Cichocka, mieszkanka  Połazia Świętochowskiego.

Głośny hałas to nie jedyny problem mieszkańców gminy.

– Rano, jak słońce wstaje, wiatraki się kręcą i są cienie. Po prostu to u nas w domu na ścianach, na oknach, na wszystkim, po prostu widać. To tak jakby cały czas migało w oczach – podkreśliła Agnieszka Rochucka, mieszkanka.

Władze gminy Korytnica, które są związane z PSL, przekonywały, że przed powstaniem farmy wiatraków prowadzony były konsultacje społeczne, to w rzeczywistości nikt nie wsłuchał się w głos mieszkańców. Gmina i firma, która stawiała turbiny, skupiły się wyłącznie na rozmowach z mieszkańcami, którzy sprzedali lub wydzierżawiali ziemię pod inwestycje.

– My nic nie wiedzieliśmy – zaakcentowała Agnieszka Cichocka.

W zeszłym roku farmę w gminie Korytnica wykupiła hiszpańska firma. Nie oglądając się na mieszkańców, wydzierżawiała ziemie od kolejnych osób i stawia kolejne turbiny. Na ten moment przepisy zobowiązują inwestora do zachowania sporej odległości od zabudowań – minimum dziesięciokrotności całkowitej wysokości wiatraka – średnio od 1,5 do 2 kilometrów. To tzw. ustawa 10H, którą Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło w 2016 roku.

– My chcemy, żeby zasady, na których funkcjonują farmy wiatrowe w Polsce, były zasadami cywilizowanymi, aby było chronione przede wszystkim zdrowie obywateli – wskazywała Beata Szydło, ówczesna premier, w 2016 roku.

Teraz Zjednoczona Prawica chce zmienić swoje własne przepisy. Rządowy projekt przewiduje, że minimalna odległość zostanie zmniejszona do 500 metrów.

– Najważniejszym wątkiem w naszej opinii są obywatele (…). Ci, którzy mieszkają na tych terenach, gdzie są i będą posadowione wiatraki – podkreślała minister klimatu i środowiska, Anna Moskwa, podczas prac sejmowej komisji.

O ostatecznej odległości wiatraka – w myśl ustawy – będzie decydować społeczność lokalna. Każdy będzie mógł zgłosić swoje wątpliwości podczas obowiązkowych konsultacji. Jednak jak się takie konsultacje kończą, wiemy na przykładzie gminy Korytnica.

– Po prostu firma, która zamierzała stawiać wiatraki, jeździła po danych osobach i ich namawiała, aby na ich działce postawić wiatrak, ale gmina nie konsultowała tego z mieszkańcami – przypomniała Agnieszka Rochucka.

Liberalizacji tzw. ustawy wiatrakowej chce większość opozycji.

– Wiatraki w Polsce to szansa na to, że będziemy płacili mniej za nasze rachunki za prąd – mówił Krzysztof Gawkowski, przewodniczący KP Lewicy.

– 99 proc. terenów w Polsce zablokowano. Nie powstają wiatraki. Gdyby te wiatraki powstawały, gdyby powstawały w takim tempie jak wcześniej, to dzisiaj nie musielibyśmy węgla sprawdzać – dodał Mieczysław Kasprzak, poseł Koalicja Polska-PSL.

Z kolei Konfederacja mówi przepisom „nie”.

– Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że energetyka wiatrowa nie rozwiąże problemów Polski, jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię elektryczną – wskazał Robert Winnicki, poseł Konfederacji.

Anna Zalewska, europoseł PiS, która wspierała lokalne społeczności w nierównej walce z farmami wiatrowymi, wyraziła wątpliwości co do nowych przepisów.

– Musimy dotrzymać umowy, jaką zawarliśmy z Polakami w 2015 roku. Zwykłe konsultacje społeczne nie wystarczą – powiedziała Anna Zalewska.

Dlatego musimy pomyśleć o referendum – dodała polityk. Podobny pomysł zasugerowała Solidarna Polska, która też nie zgadza się z ustawą.

– W obecnym brzmieniu mieliśmy negatywne stanowisko do tego projektu. Mogą się pojawić jakieś konkretne propozycje jak referendum – oznajmił Edward Siarka, wiceminister klimatu i środowiska.

Pytanie jest o to, na ile sprzeciw Solidarnej Polski jest troską o dobro mieszkańców, a na ile próbą zaznaczenia własnej niezależności – zastanawiał się prof. Zbigniew Orbik, politolog.

– Próbą autonomii, próbą dotarcia do swoich wyborców, szczególnie tych bardziej radykalnych, dla których postulaty na przykład w stosunku do Unii Europejskiej, które Solidarna Polska wypowiadała od początku swojego istnienia, są istotne – podsumował profesor.

Nowelizacja tzw. ustawy wiatrakowej jest jednym z kamieni milowych, na które zgodził się rząd. Przyjęcie przepisów ma przybliżyć Polskę do odblokowania unijnych środków na realizację KPO.

TV Trwam News

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl