Nadwiślańskie Jugendamty

W cieniu tragedii smoleńskiej i przyspieszonej kampanii prezydenckiej
w sposób prawie niezauważony przeszło uchwalenie przez Sejm RP nowelizacji
ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Choć ścieżka legislacyjna nie
została jeszcze w pełni zakończona, ustawa ma wejść w życie już 1 lipca.
Ponieważ większością w Senacie dysponuje rządząca Platforma Obywatelska, więc
jest mało prawdopodobne, by ta wyjątkowo groźna i szkodliwa nowelizacja uległa
zmianie. Jej filozofia sprowadza się do tego, że państwo wie lepiej, co jest
dobre dla rodziny, i przyznaje sobie bardzo szerokie uprawnienia do ingerowania
w jej wewnętrzne sprawy oraz prywatne życie obywateli.

Przy okazji – pod hasłem dbania o „dobro” dziecka – ustawa w pełni uzależnia
rodziny od państwa. Tworzy pod pozorem walki z przemocą instrumenty kontrolujące
podstawową komórkę społeczną. Został w niej w jakimś sensie skopiowany
niechlubny system niemieckich Jugendamtów. U naszych zachodnich sąsiadów wiele
rodzin doświadcza ogromu cierpienia i krzywd w wyniku działalności tej
instytucji, a Niemcy, mimo że – wydawałoby się – po totalitaryzmie hitlerowskim
powinny być szczególnie wyczulone na prawa człowieka, trafiły na niechlubną
listę państw, które tak prześladują własnych obywateli, że ci muszą wyjeżdżać za
granicę i ubiegać się o azyl polityczny. Przytrafiło się to niedawno
niemieckiemu małżeństwu Uwe i Hannelore Romeike, rodzicom pięciorga dzieci,
którzy nie zgadzając się na antychrześcijańską indoktrynację niemieckiej szkoły,
pragnęli sami uczyć swoje dzieci, ale władze im tego zabroniły i chciały ukarać
więzieniem. Terroryzowana przez niemieckie państwo rodzina Romeike wyjechała do
Stanów Zjednoczonych, gdzie uzyskała azyl polityczny.
Nowelizacja ustawy o
przemocy w rodzinie w Polsce pod pewnymi względami idzie dalej niż niemieckie
prawodawstwo. Nie tylko na skutek arbitralnej decyzji pracownika socjalnego może
zostać zabrane dziecko z rodziny, bo uzna on, że w domu jest zaciek i dziecko ma
„niewłaściwe” warunki, ale tworzy się coś na kształt służby specjalnej do
kontrolowania rodziny. W każdej gminie mają zostać powołane interdyscyplinarne
zespoły, które będą monitorowały sytuację w rodzinach i podejmowały interwencję
tam, gdzie na przykład na podstawie donosu sąsiada urzędnicy uznają, że trzeba
ingerować w rodzinę. Zespoły uzyskują bardzo szerokie kompetencje: mają dostęp
do wrażliwych danych osobowych oraz uprawnienia do administracyjnego wkraczania
w życie rodziny. Ustawa tworzy również skoordynowane powiatowe, wojewódzkie i
ogólnopolskie struktury „policji rodzinnej”.
Gminne zespoły inicjują przy
pomocy innych służb państwowych, w tym policji, działania, które uznają za
zasadne. W skład zespołu obligatoryjnie wchodzą również przedstawiciele
organizacji pozarządowych, co jest kuriozum, zważywszy na fakt, że jego
członkowie mają dostęp do wszelkich danych o obywatelach, udostępnianych bez ich
wiedzy i zgody. Ta wiedza może być wykorzystywana do intryg, rozgrywek czy
zwalczania niewygodnych osób pod pretekstem przeciwdziałania przemocy. Tym
bardziej że przemoc w ustawie jest tak zdefiniowana, iż nawet zwrócenie uwagi
dziecku, by posprzątało, może być również uznane za działanie występne. Jeżeli
jakiś obcy wywiad będzie chciał zbierać dane o Polakach, to wystarczy, że
wprowadzi swojego człowieka do organizacji pozarządowej i informacje będzie miał
na tacy.
Proponowane przez „zbawców rodzin” rozwiązania naruszają
konstytucyjne gwarancje ochrony życia prywatnego i rodzinnego, czci i dobrego
imienia oraz decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 Konstytucji RP). Trwa
kampania prezydencka. Decyduje się przyszłość Polski. Wielkim niepokojem napawa
fakt, że Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy w rządzie Jarosława
Kaczyńskiego i szefowa jego kampanii prezydenckiej, jako jedyna z Prawa i
Sprawiedliwości głosowała za tą ustawą. Miejmy jednak nadzieję, że znajdzie się
grupa posłów, która zaskarży nowelizację do Trybunału
Konstytucyjnego.

Jan Maria Jackowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl