Mąż prawdziwie święty

Romuald Traugutt – ostatni dyktator Powstania Styczniowego, który – jak napisał jeden z historyków – „ocalił moralną wielkość Powstania Styczniowego”. Prymas Stefan Wyszyński modlił się o uczynienie z niego patrona Polski, gdyż „nauczył nas wiązać miłość Ojczyzny z miłością Boga i służyć Ojczyźnie po Bożemu”.

Przodkowie Traugutta przybyli z Niemiec, on sam – poddany cara – służył w rosyjskiej armii, walcząc przeciwko Węgrom marzącym o wolności.

Wojskowa służba towarzyszyła Trauguttom od pokoleń. Pierwszy z osiadłych na polskiej ziemi był oficerem gwardii króla Augusta II Mocnego. Dziadek Romualda walczył jako oficer w Powstaniu Kościuszkowskim. Ojciec był jednak skromnym dzierżawcą wsi Szostaków. Tam też przyszedł na świat Romuald. Mamy nie pamiętał, zmarła, gdy miał dwa lata. Wychowaniem zajęła się babcia – Justyna Błocka. Ona wpoiła wnukowi nie tylko przywiązanie do porządku, sumienności, ale przede wszystkim żarliwą wiarę i umiłowanie Ojczyzny.

Zdolny, inteligentny, z bardzo dobrymi wynikami w nauce marzył o studiowaniu w petersburskim Instytucie Inżynierów Dróg Komunikacyjnych, później Głównej Szkole Inżynierów. Nie został jednak przyjęty, zabrakło koneksji i pieniędzy. Złożył więc egzaminy „na junkra saperów” do wojskowej szkoły technicznej. Służbę w stopniu chorążego rozpoczął w batalionie saperów w Żelechowie, a wkrótce jego jednostkę wcielono do korpusu ekspedycyjnego Iwana Paskiewicza tłumiącego węgierskie powstanie narodowe. Z wojny wrócił w stopniu porucznika i z obrazami heroicznej walki Węgrów, poznając ich „szlachetny charakter” oraz „prawdziwą i gorącą miłość ku swej nieszczęśliwej i pognębionej piekielną przewrotnością ojczyźnie”.

Tylko Bóg lekarzem w niebie

Po powrocie poznał córkę warszawskiego jubilera Annę Pikielównę i „został szczęśliwym mężem Anioła”. Szczęście przerwał niewyobrażalny dramat. Najpierw w listopadzie 1859 r. zmarła ukochana babcia Romualda, Justyna Błocka, w grudniu najmłodsza córeczka, w styczniu 1860 r. żona Anna, a za cztery miesiące maleńki synek… Pozostał sam z dwójką małych dzieci. Siłę odnajdywał w lekturze „Męki bolesnej Pana naszego Jezusa Chrystusa” Katarzyny Emmerich, ale jak wyznawał: „Dmuchnąć tylko, a już by mnie nie było. (…) Doktorów się żadnych nie radzę, bo na moje cierpienia wszelakie tylko Bóg lekarzem w niebie”. Po tych przeżyciach chciał wstąpić do zakonu. Za namową jednak rodziny i radą spowiednika – chcąc dzieciom zapewnić opiekę – ponownie się ożenił. Jego wybranką została wnuczka brata Tadeusza Kościuszki, Antonina. „Bóg nieskończenie miłosierny, po odjęciu takiej matki, jaką zastąpić niepodobieństwem prawie zdawałoby się – dał mym sierotom najczulszą opiekunkę, prawdziwą matkę, a mnie żonę”.

Uzyskał zwolnienie ze służby wojskowej, osiadł z rodziną i zajął się gospodarstwem. Wtedy wybuchło Powstanie Styczniowe. Zdając sobie sprawę z małych szans na zwycięstwo, nie był jego zwolennikiem, ale nie zamierzał uchylać się od walki, gdyż służbę Ojczyźnie uważał za swoją powinność. Żona doskonale to rozumiała. Kiedy więc powstańcy z Polesia zwrócili się do Traugutta z propozycją objęcia przez niego dowództwa nad formowanymi w powiatach kobryńskim, prużańskim i brzeskim oddziałami, a naczelnik Jan Mitraszewski prosił go i przekonywał, przyszły dyktator „zakrył sobie oczy rękami, chwilę się namyślał i rzekł: ’Przekonałeś mnie, Janie, przyjmuję dowództwo’”.

Oddział liczący około 200 ludzi Traugutt przeprowadził w maju 1863 r. spod Kobrynia do lasów horeckich, w okolicach Kanału Królewskiego, łączącego Muchawiec, dopływ Bugu, z Piną. W założonym w tych bagiennych i trudno dostępnych lasach świetnie zamaskowanym i strzeżonym obozie w krótkim czasie przemienił swoich ochotników w przeszkolonych żołnierzy, narzucając surową dyscyplinę i prowadząc intensywne ćwiczenia wojskowe. Pierwszą bitwę kobryńscy powstańcy Traugutta stoczyli w pobliżu obozu, rozpraszając kolumnę Rosjan. Potem przyszły kolejne. Wojska rosyjskie osaczały coraz bardziej Traugutta. W końcu zdecydował się na rozwiązanie zgrupowania.

Organizacyjna sprawność, wojskowe umiejętności, gdy udawało się mu skutecznie walczyć z Rosjanami i unikać rozbicia przez przeważające siły wroga, przyniosły rozgłos Trauguttowi. Dlatego po przybyciu do Warszawy i spotkaniu z Rządem Narodowym zaproponowano mu stanowisko jego komisarza i stopień generała. Otrzymał również pierwszą misję. Był nią wyjazd za granicę, aby spotkać się z polskimi i zagranicznymi przedstawicielstwami oraz dyplomatami i przedstawić im sytuację w kraju oraz oczekiwania powstańców. Podróżował przez Lwów, Kraków, Wiedeń, Paryż. Spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Francji. Wracał już bez złudzeń, że Europa zrobi coś w sprawie wsparcia Polski. W Krakowie spotkał się jeszcze z dowódcami wojskowymi: płk. Dionizym Czachowskim, gen. Józefem Hauke-Bosakiem, gen. Michałem Heydenreichem „Krukiem”, gen. Aleksandrem Waligórskim. Byli pod wrażeniem jego planów reorganizacji wojska i skupienia całej walki w widłach Wisły i Bugu. Na spotkaniu z Rządem Narodowym ogłosił się dyktatorem powstania.

Sam ster rządu obejmuję

„17 października, w sobotę, parę minut przed 10 rano, przybyłem do lokalu… gdyśmy zajęli miejsca, zabrał głos Generał… Zakończył krótko, także po wojskowemu, oświadczając, iż od tej chwili mogą zupełnie swobodnie rozporządzać swoimi osobami, gdyż przestają być Rządem Narodowym, a on sam ster Rządu obejmuje. W milczeniu podaniem ręki pożegnali się i wyszli bez słowa protestu, a może nawet z wewnętrznym w głębi duszy zadowoleniem, że przyszedł ktoś, co dobrowolnie brał na siebie ciężar i to ciężar wielki i bardzo niebezpieczny” – wspominał sekretarz Rządu Narodowego Józef Janowski.

Dyktator od razu przystąpił do „uporządkowania, o ile było można, wszystkiego”. Z dużą konsekwencją podjął się przebudowy administracji, wojskowości, propagandy, dyplomacji. Po doświadczeniach swej podróży na Zachód, „widząc zawsze rzeczywistą siłę naszą w samym kraju i narodzie, a nie za granicą, zwróciłem całą uwagę na skarb i wojsko…”. W 1300 dworach zorganizował stacje pocztowe, co usprawniło komunikację – w każdym przez całą dobę czekały, gotowe w ciągu 15 minut – konie z zaprzęgiem. Wobec policyjnych represji w stosunku do kobiet chodzących w czerni, co było manifestacją uczuć patriotycznych, nie chcąc narażać ich na szykany, zakończył narodową żałobę. „Nie potrzebujemy protestować kolorem sukni, kiedy krwią protestujemy przeciw najazdowi” – pisał w odezwie.

Gdy Papież Pius IX wezwał do modłów za „nieszczęśliwą Polskę, którą boleścią widzi wydaną w tej chwili na łup tylu mordów i krwi przelewu. Naród polski, który był zawsze katolickim i tworzył niejako przedmurze naprzeciw napadom błędu, zasługuje ze wszech miar, by się zań modlono, ażeby z trapiących klęsk został wyzwolony”, Traugutt napisał list do Ojca Świętego. Jego agent dyplomatyczny informował co tydzień papieską dyplomację o sytuacji na ziemiach polskich.

Powstańcom udało się przetrwać zimę, ale działania Traugutta przyszły jednak zbyt późno. Państwa zaborcze przystąpiły do ściślejszego współdziałania przeciwko Polakom w duchu „świętego przymierza”.

Tymczasem on – pod nazwiskiem Michał Czarnecki – ukrywał się w Warszawie w budynku przy ul. Smolnej 3. Marian Dubiecki, sekretarz Rusi, członek Rządu Narodowego, jeden z najbliższych jego współpracowników, opisując codzienne zajęcia Traugutta, zapamiętał: „Modlitwa dłuższa lub krótsza, a zawsze korna, odbywana klęcząc, dzień zaczynała. Leżąca przy łóżku książka do nabożeństwa widocznie w częstym bywała użyciu, gdyż stopniowo kartki jej wyszarzaną przybierały postać”.

Z tego źródła ja czerpię moc

Gdy o godz. 1.00 w nocy 11 kwietnia 1864 r. zobaczył policjantów, którzy przyszli po niego, ze spokojem powiedział: „To już…”. Osadzono go na Pawiaku, a następnie w X pawilonie Cytadeli. W śledztwie nie zdradził swoich współpracowników i wziął na siebie całą odpowiedzialność za powstanie w okresie, gdy mu przewodził. Nie szukał usprawiedliwienia, ale był przekonany, że miał prawo walczyć, bo „skoro Bóg podzielił ludzkość na narody, dając każdemu z nich pewne, odrębne cechy, każdy więc naród równe ma prawo do swego istnienia”. Tłumaczył przed sądem, iż „celem zaś jedynym i rzeczywistym powstania naszego jest odzyskanie niepodległości i ustalenie w kraju naszym porządku opartego na miłości chrześcijańskiej, na poszanowaniu prawa i wszelkiej sprawiedliwości, udzielając obywatelom należytą swobodę, bez naruszenia powagi i prawdziwej siły, jaka się władzy najwyższej, strzegącej porządku i bezpieczeństwa wszystkich należy”.

Kilka tygodni później do żony Antoniny – „do Ciebie, mój Aniołku” – wysłał jeszcze list. „W Bogu tylko cała nadzieja moja, że Ci raczył dać siłę i da wytrwanie do zniesienia wszystkiego. (…) Poddanie się wszakże zupełne i ochocze Jego woli świętej jest koniecznym warunkiem, aby nam wszystko na prawdziwy pożytek się obracało. (…) Taką to jedynie pociechę przesyłam Ci, Najdroższa moja, gdyż ta tylko człowiekowi w największym nieszczęściu i strapieniu prawdziwą być może. Z tego samego źródła i ja czerpię moc i ochotę”.

Został skazany na śmierć, a 5 sierpnia 1864 r., wraz z czterema towarzyszami, członkami powstańczego Rządu Narodowego: Janem Jeziorańskim, Rafałem Krajewskim, Józefem Toczyskim, Romanem Żulińskim, powieszono go na stokach Cytadeli. W czasie egzekucji 30 tys. warszawiaków padło na kolana ze śpiewem „Święty Boże…”. „Traugutt tracony był pierwszy. W ostatniej chwili złożył ręce i podniósł oczy do nieba. Tak z podniesioną głową pozostał na stryczku jeszcze wówczas, gdy po skonstatowanej śmierci trójkątna przepaska została mu z oczu zdjęta”. Jego spowiednik nazwał go „mężem prawdziwie świętym”, a inny świadek egzekucji zapamiętał: „Wszyscy skonali z modlitwą na ustach, z modlitwą – nie o zbawienie duszy własnej, która tego zbawienia już dostąpiła, lecz o zbawienie tej, za którą umierali”.

Dr Jarosław Szarek IPN Kraków

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl