Likwidacja branży futrzarskiej uderzy także w producentów drobiu
Projekty ustaw o ochronie zwierząt autorstwa Prawa i Sprawiedliwości oraz opozycji uderzają nie tylko w hodowców zwierząt futerkowych. Zamknięcie tej branży odczują dotkliwie producenci drobiu, którzy ściśle z nią współpracują – alarmuje Krajowa Rada Drobiarstwa.
Projekty PiS oraz opozycji są niemal identyczne. Najwięcej kontrowersji wywołuje zapis likwidujący branżę futrzarską. Projekt ustawy uderzy nie tylko w hodowców zwierząt futerkowych, ale i producentów drobiu, a Polska jest absolutnym liderem Unii Europejskiej w produkcji mięsa drobiowego.
Zapotrzebowanie na drób na rynkach światowych rośnie z roku na rok. Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa wskazuje, że tylko w ubiegłym roku eksport mięsa i przetworów drobiowych przekroczył 1 mln 100 tys.
– Jesteśmy liderem w Unii Europejskiej z ponad 3 milionami ton produkcji. Na drugim miejscu są Francja, a potem Niemcy. Oba te państwa mają jednak poniżej 2 mln ton produkcji. Jesteśmy zdecydowanym liderem i praktycznie połowę naszego drobiu – obliguje nas do tego sytuacja rynkowa – wywozimy za granicę kraju – akcentuje dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa.
Dużą szansą dla polskich producentów byłoby wejście z ofertą na większe rynki. Jednak nowe regulacje mają wprowadzać zakazu uboju rytualnego co wyklucza Polskę także z takich rynków. W to miejsce bez wątpienia wejdą konkurenci m.in. z Niemiec i Francji.
Kolejny zapis w projekcie ustawy, choć bezpośrednio dotyczy hodowców zwierząt futerkowych, to uderzy mocno w branżę drobiarską – zaznacza dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa.
– Przy tak dużej produkcji, o której wspomniałem, istotna jej część ok. 20 proc. stanowią tzw. pozostałości z uboju. Te odpady poubojowe są zagospodarowywane jako pokarm w istotnej części przez zwierzęta futerkowe – wskazuje Łukasz Dominiak.
Jeżeli ta produkcja zostanie zlikwidowana to odpady z drobiu będą musiały być, spalane.
Rzecznik PSL Jakub Stefaniak podkreśla z kolei, że utylizacja sporo kosztuje.
– Firmy, które zajmują się utylizacją po prostu zaczną na tym zarabiać. One zacierają ręce i czekają, aż przemysł futrzarski zostanie w Polsce zlikwidowany. Pytanie, kto na tym zarobi? Kolejną rzeczą jest to, że w momencie, kiedy te firmy utylizujące rozpoczną swoją działalność na terenie Polski, każdy Polak odczuje to w swoim portfelu – mówi Jakub Stefaniak.
Wprowadzenia zakazu chowu i hodowli zwierząt na futra, a także zakazu uboju rytualnego, domaga się część posłów PiS oraz opozycji.
– Projekt dotyczy w ogóle dobrostanu zwierząt w Polsce, ma szereg ciekawych rozwiązań mających zapobiegać bezdomności, maltretowaniu zwierząt – akcentuje poseł Krzysztof Czabański, członek Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt.
Jak wynika z sondażu IBRIS przeprowadzonego dla Super Ekspresu, ponad połowa obywateli jest przeciwna całkowitemu zakazowi hodowli zwierząt futerkowych
Sondaż @IBRiS_PL dla @se_pl !!! W tym samym badaniu: która partia najlepiej reprezentuje interesy polskiej wsi? @pisorgpl 27,6%, @nowePSL 36,7%. Niedawno @R_A_Ziemkiewicz mówił, że zakaz hodowli zw. futerkowych to reaktywacja PSL na wsi i znaczący spadek poparcia dla PiS. pic.twitter.com/59H7NXhAfP
— Jacek Podgórski (@JacekPodgorski) April 13, 2018
Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej wskazuje, że badania te pokazują, że manipulowanie tematem hodowli zwierząt futerkowych przez organizacje ekologiczne nie zaszczepiły się w świadomości społeczeństwa. Mówi.
– Gdyby zwierzęta na fermach były męczone, okrywa włosowa, która jest finalnym produktem takiej hodowli byłaby złej jakości wobec czego hodowcy uzyskiwaliby niższe ceny. Jak więc możliwe jest to, że Polska zajmuje trzecie miejsce pod względem ilości produkowanych skór i zdecydowanie pierwsze pod względem jakości? – podkreśla dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Polski rząd powinien bronić naszych przedsiębiorców – akcentuje poseł Kukiz’15 Paweł Szramka
– Musimy w tej sprawie stać na twardym stanowisku, żeby bronić swoich producentów, po to, żeby polska gospodarka się ostała. Nie będziemy silni, jeśli cały czas zagraniczne korporacje będą miały największe udziały w naszym kraju – zaznacza parlamentarzysta.
TV Trwam News/RIRM