Leczenie za granicą niemożliwe bez zajęcia kolejki w Polsce
Pacjent, który w ramach dyrektywy transgranicznej chce się leczyć za granicą, musi najpierw zająć miejsce w kolejce do lekarza w Polsce.
Chory nie może wyjechać na operację do krajów UE, jeśli najpierw nie udowodni, że czas oczekiwania na zabieg w Polsce jest zbyt długi. O sprawie napisał jeden z dzienników.
Można to zrobić tylko w jeden sposób – zapisując się na listę oczekujących w kraju. Polski pacjent, który potrzebuje pilnego leczenia za granicą, refundowanego przez NFZ, musi choremu zablokować miejsce w Polsce.
NFZ i Ministerstwo Zdrowia od początku nie było przychylne pacjentom, którzy chcieli wyjechać na kosztowne leczenie zagraniczne. Sam proces wdrażania unijnej dyrektywy był przesuwany i kombinowany, teraz wychodzą konsekwencje – mówi europoseł Bolesław Piecha, były minister zdrowia.
– Nie pracowano, a wyraźnie kombinowano, jak wcielić ją w życie, czyli spełnić warunki jednocześnie nie wcielając jej w życie – nie ryzykując, w przypadku wydatku środków finansowych na leczenie pacjentów poza granicami Polski. Nie od dziś wiemy, że głównym celem NFZ-u nie jest ochrona zdrowia i dostępności do świadczeń dla naszych obywateli, a budżet. Ma on się bilansować – reszta jest nieważna. Kombinuje się tak, żeby ograniczać pacjentom dostęp do opieki zdrowotnej. Kolejki mają spowodować wypychanie pacjentów do prywatnych specjalistów – zwraca uwagę europoseł Bolesław Piecha.
Według ekspertów, to, co się dzieje, to zaprzeczenie samej idei dyrektywy; miała umożliwić leczenie w innych państwach pacjentom, którym nie są w stanie szybko pomóc nasi lekarze. UE może zatem uznać, że Polska niewłaściwie wdrożyła dyrektywę transgraniczną.
RIRM