Konfederacja nie będzie brać udziału w opozycyjnym pakcie o współpracy po wyborach
Lewica chce, aby partie opozycyjne podpisały po wyborach pakt o współpracy. Pomysł nie obejmuje jednak Konfederacji, która według badań sondażowych może stanowić trzecią siłę polityczną.
Opozycja przekonuje, że niedzielny marsz pokazał siłę partii sprzeciwiających się rządom Prawa i Sprawiedliwości. Lider Lewicy, Włodzimierz Czarzasty, zaapelował o szeroką współpracę w Sejmie po wyborach.
– Zróbmy rzecz, która jest naprawdę bezkonfliktowa i w której nie pojawiają się interesy jednych albo drugich. Podpiszmy ten pakt – mówił Włodzimierz Czarzasty.
Współprzewodniczący Lewicy skierował swój apel do PO, PSL oraz Polski 2050, ale nie do Konfederacji, która w ostatnim sondażu Ibris zajęła trzecie miejsce po PiS i Platformie.
– Z Konfederacją nas nic nie łączy, idą swoją drogą – wskazał szef klubu Lewicy, Krzysztof Gawkowski.
Konfederacja nie jest zainteresowana jakąkolwiek formalną współpracą, zwłaszcza z Lewicą – podkreślił poseł Konfederacji, Michał Urbaniak.
– Co do zasady jestem dość daleko co do tzw. totalnej opozycji, jak i aktualnie rządzących (…). Gdyby powstał rząd mniejszościowy, to moglibyśmy popierać ustawy, które będziemy uważać za dobre – powiedział poseł Michał Urbaniak.
Apel Włodzimierza Czarzastego nie jest niczym nowym – zaznaczył marszałek Senatu, Tomasz Grodzki. To lider PO, Donald Tusk, od dawna wzywa do jedności i współpracy.
– Nie znajdzie Pan ze strony KO żadnego głosu przeciwko wspólnej koalicji sił demokratycznych – mówił, zwracając się do dziennikarza TV Trwam, Tomasz Grodzki.
Współpracą w ramach opozycji jest zainteresowane Polskie Stronnictwo Ludowe. Jak zaznaczył wiceprezes Ludowców, Dariusz Klimczak, to nie będzie oznaczało szukania wspólnego programu.
– To będzie kompromis, to jest oczywiste, że ani my się nie zgodzimy na wszystkie postulaty Lewicy, ani pewnie Lewica nie przyjmie z zamkniętymi oczami wszystkich postulatów Polskiego Stronnictwa Ludowego – stwierdził wiceprezes PSL.
Lewica przekonywała, że lewicowo-liberalną opozycję – poza retoryką anty-PiS – łączą kwestie wymiaru sprawiedliwości, przejęcia mediów publicznych czy kwestie miejsca Polski w UE.
Jednak – jak wskazał politolog Marcin Drewa – współpracę opozycji uniemożliwią światopoglądowe sprawy.
– Jest wiele różnych spojrzeń na sprawy ideowe, na sprawy fundamentalne, programowe (…). Będzie im bardzo ciężko stworzyć jedną formację – myślę tutaj o sprawach fundamentalnych, jak spojrzenie na aborcję czy też kwestie LGBT – podkreślił Marcin Drewa.
Opozycja chce utrzymać większość w Senacie, dlatego kontynuuje tak zwany pakt senacki. Sytuację komplikują dwaj nowi kandydaci. Zarówno były lider Ligi Polskich Rodzin, adwokat Roman Giertych, jak i były lider Nowoczesnej, Ryszard Petru, ogłosili start do Senatu z własnych komitetów.
– Tego typu wychodzenie przed szereg nie pomaga ani paktowi senackiemu, ani ewentualnym kandydatom – akcentował Marcin Bosacki, senator PO.
Jak podkreślił szef Nowoczesnej, Adam Szłapka, Ryszard Petru nie został zgłoszony przez Nowoczesną i złamał pakt senacki. Jego sprawa została skierowana do sądu koleżeńskiego partii, a polityka zawieszono w prawach członka Nowoczesnej. Również Roman Giertych nie jest kandydatem żadnej z partii. Szef klubu KO, Borys Budka, zaproponował obu samozwańczym kandydatom inne pole do popisu.
– Wstaje Ryszard i mówi, że ja sobie wybieram najlepszy okręg na Wilanowie, bo tu mieszkam i powinienem być senatorem. Jak chcecie się bić chłopaki z PiS, to idźcie na Podkarpacie, w takie miejsca, w których naprawdę potrzeba silnych ludzi – powiedział Borys Budka.
Na wyzwanie odpowiedział były lider Nowoczesnej.
– Jestem otwarty na takie rozwiązanie, siadajmy do rozmów i zdefiniujmy okręg w ramach paktu senackiego. Mamy wspólny cel – pokonać PiS i Konfederację – wskazał Ryszard Petru.
Opozycja ma problem, gdyż w szeregach partii znajdują się osoby, które nie chcą grać na rzecz całej opozycji.
Czas leci – podkreśliła prof. Małgorzata Myśliwiec, politolog.
– Bierze w niej udział kilka podmiotów, tak bardzo różniących się od siebie i każdy ma swój własny poziom ambicji. Już jesteśmy cztery miesiące przed wyborami i każdy zastanawia się, jak będzie wyglądać lista kandydatów – mówiła prof. Małgorzata Myśliwiec z Uniwersytetu Śląskiego.
Wybory parlamentarne odbędą się prawdopodobnie 15 października.
TV Trwam News