Izrael: reforma sądownictwa wstrzymana wskutek masowych protestów
Premier Izraela ugiął się pod falą protestów i wstrzymuje tymczasowo zmiany w sądownictwie. Przeciwnicy rządu chcą ich całkowitego wycofania.
Zawieszona reforma izraelskiego wymiaru sprawiedliwości zakłada m.in. zwiększenie kontroli rządu nad wyborem sędziów Sądu Najwyższego. Daje także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością głosów w Knesecie – izraelskim parlamencie.
Propozycja premiera Netanjahu oraz jego koalicjantów wywołała masowe protesty. Rozpoczął się też strajk generalny związków zawodowych. Stanęły m.in. porty i lotniska. Do pracy nie przyszli pracownicy służby zdrowia i sektora bankowego. To zmusiło szefa rządu do zrobienia kroku w tył.
– Z odpowiedzialności narodowej, z wolą zapobieżenia rozłamowi w narodzie, zdecydowałem o zawieszeniu drugiego i trzeciego czytania ustawy w tej kadencji Knesetu – poinformował Benjamin Netanjahu, premier Izraela.
Ta deklaracja uspokoiła część protestujących.
– Myślę, że cały kraj może wziąć głęboki oddech po trzech miesiącach przebywania na skraju urwiska – ocenił Charles Bacall, mieszkaniec Jerozolimy.
Opozycja żąda jednak wyrzucenia reformy do kosza. Przekonuje, że zmiany są szykowane w związku z zarzutami, jakie ciążą na premierze Netanjahu.
– To jest niebezpieczne dla państwa Izrael, zagraża bezpieczeństwu Izraela. Nasza ojczyzna jest w niebezpieczeństwie – zaznaczył Yair Lapid, przywódca izraelskiej opozycji.
Benjamin Netanjahu nie może wycofać się całkowicie z propozycji zmian w sądownictwie, ponieważ może stracić większość w Knesecie. Część wyborców ma mu za złe, że się ugiął.
– Wszyscy lewicowi protestujący mówili to wprost: Naszym celem jest zmiana rządu. To jest główny problem, a nie reforma – zwrócił uwagę Simon Areas, mieszkaniec Jerozolimy.
Kneset ma ponownie zająć się reformą za miesiąc.
TV Trwam News