fot. https://www.facebook.com/PomocKosciolowiWPotrzebie

Dr R. Malinowski: Najczęściej niewolników szuka się w krajach biednych. Wywozi się ich zagranicę, bo łatwiej wtedy nimi manipulować. Niewolników jest dziś więcej niż kiedykolwiek wcześniej

Najczęściej niewolników szuka się w krajach biednych. Wywozi się ich zagranicę, bo łatwiej wtedy nimi manipulować. Zniewalane są osoby, na które zgłaszane jest zapotrzebowanie – mówił prezes HAART Kenya, dr Radosław Malinowski, w trakcie spotkania online na kanale polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Dr Radosław Malinowski od wielu lat konsekwentnie pomaga ofiarom handlu ludźmi. Jest prawnikiem, wykładowcą akademickim oraz konsultantem Unii Afrykańskiej ds. bezpieczeństwa. W 2010 roku wspólnie z grupą misjonarzy i działaczy społecznych założył fundację HAART Kenya, która stała się partnerem rządu kenijskiego, ONZ i Unii Europejskiej.

W trakcie spotkania online na kanale polskiej sekcji PKWP ekspert ds. handlu ludźmi mówił o skali zbrodniczego procederu. Przywołał liczbę 40 mln osób sprzedawanych rocznie, co wynika z szacunków ONZ.

„Za każdą osobą stoi jej osobista tragedia” – przypomniał.

Prawnik tłumaczył, że handel ludźmi nie tylko nie zniknął, ale „przybrał na sile”.

„Niewolników jest dziś więcej niż kiedykolwiek wcześniej” – dodał.

Wiąże się to częściowo ze wzrostem populacji na świecie.

Handel ludźmi to trzecie źródło dochodu dla organizacji przestępczych, zaraz po handlu narkotykami i handlu bronią. Przez wieki nie zmienił się cel tego procederu.

„Jest nim eksploatacja ludzi. Ofiary tego procederu są eksploatowane w podobny sposób, jak dawniej, a nawet gorzej” – wyjaśnił dr Radosław Malinowski.

Są zmuszane do niewolniczej pracy i prostytucji. Ekspert podkreślał, że „mają przynosić swoim właścicielom potężne pieniądze”.

Prezes Haart Kenya mówił, że wśród ofiar najwięcej jest kobiet i dzieci.

„Trendy bardzo szybko się zmieniają. W ostatnich latach widać intensywny wzrost sprzedaży chłopców” – wskazał.

Dzieci, jakie trafiają w ręce handlarzy, mają nawet 3 lub 4 lata.

„Zniewalane są osoby, na które zgłaszane jest zapotrzebowanie. Jeśli dany rynek chce młodych dziewczynek, to właśnie takie dzieci są poszukiwane” – podkreślił prawnik.

Najczęściej niewolników szuka się w krajach biednych. Ofiary są wywożone do państw bogatych. To ich miejsce docelowe, gdzie są sprzedawane. Nieprzypadkowo osoby wywozi się zagranicę.

„Taką ofiarą łatwiej manipulować, gdy nie zna języka. Niszczy się wolę tej osoby, zdrowie psychiczne, bardzo często całe życie” – zwrócił uwagę dr Radosław Malinowski.

Osoba, która trafia w ręce handlarzy ludźmi, słyszy obietnicę edukacji, pracy i lepszego życia. Zamiast tego spotyka ją niewolnicza praca. Działania HAART Kenya koncentrują się wokół uświadamiania potencjalnych ofiar. Organizacja pracuje w przedszkolach, szkołach i domach dziecka. Prowadzi też zajęcia dla dorosłych.

„Nie tylko mówimy: nie dajcie się sprzedać, ale mówimy o sygnałach, które mogą wskazywać, że proponowana praca jest oszustwem” – dodał ekspert.

Tłumaczył, że HAART Kenya prowadzi specjalne schronisko dla ofiar handlu ludźmi. Obecnie pod opieką organizacji jest ok. 120 osób. Po pomoc zgłaszają się na różne sposoby. Korzystają z telefonu, na który można zadzwonić.

„Często kontaktują się przez media społecznościowe” – wyjaśnił prawnik.

Do Fundacji ofiary kierują też policja i służby celne oraz grupy działające przy kościele i innych związkach wyznaniowych.

Dr Radosław Malinowski przywołał dane, które wskazują na tysiące przypadków śmiertelnych przy budowie infrastruktury sportowej na piłkarskie mistrzostwa świata w Katarze.

„Podejrzewa się, że są to ofiary handlu ludźmi. Dla porównania przy budowie infrastruktury w RPA zginęła jedna osoba” – przypomniał.

Zbrodniczy proceder nie omija też Polski, która obecnie jest krajem przerzutu. Trafiają tutaj osoby ze wschodu Europy, ale też z Rosji i Azji, a coraz częściej z Afryki.

„Wysoki wzrost gospodarczy sprawia, że Polska stała się atrakcyjnym krajem dla mieszkańców Afryki. Bazują na tym handlarze, którzy zaczęli tutaj sprowadzać osoby z tamtego regionu i tutaj je wykorzystywać” – wyjaśnił ekspert.

Prawnik zwrócił uwagę, że są już konkretne sprawy karne, kiedy polscy handlarze stawali przed sądem.

Biuro Prasowe PKWP Polska

drukuj