Dr M. Gurtowski: W wielu krajach Zachodu mamy do czynienia z bardzo poważnymi napięciami społecznymi
Widzimy pewien powtarzający się scenariusz, który mogliśmy obserwować już wcześniej. Moim zdaniem wskazuje to, że w wielu rozwiniętych krajach Zachodu mamy do czynienia z pewnymi bardzo poważnymi napięciami społecznymi, mamy do czynienia z pewnym poczuciem desperacji w niektórych grupach mniejszości i pewna iskra wywołuje zamieszki – mówił dr Maciej Gurtowski, socjolog z Klubu Jagiellońskiego, komentując w poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja sytuację związaną z masowymi zamieszkami we Francji.
We Francji po śmierci 17-letniego Algierczyka, zastrzelonego przez policjanta, wybuchły zamieszki. Choć można debatować nad tym, czy użycie broni wobec podejrzanego (który według dostępnych informacji uciekał przed policją, opierał się aresztowaniu i stwarzał zagrożenie na drodze) było słuszne, czy nie, to wynikłych z tej sytuacji starć ulicznych, podpaleń i rabunków nie można raczej nazwać protestami przeciwko niesprawiedliwości społecznej. W rozruchach, które mają antyrządowy, a nawet antypaństwowy charakter, biorą udział nie tylko imigranci, ale także młodzi Francuzi.
– Widzimy pewien powtarzający się scenariusz, który mogliśmy obserwować już wcześniej. (…) Jego pierwsze realizacje mogliśmy obserwować już wcześniej, w 2005 r., kiedy widzieliśmy podobieństwo wydarzeń, mianowicie nastolatkowie poszukiwani przez policję ukrywali się w rozdzielni elektrycznej; tam zostali śmiertelnie rażeni prądem, co wywołało gwałtowne, trwające kilka tygodni zamieszki. To był 2005 rok. Natomiast w 2011 r. mieliśmy w Wielkiej Brytanii do czynienia z bliźniaczo podobnym scenariuszem. Tam policja również zastrzeliła czarnoskórego Brytyjczyka, co wywołało zamieszki w Londynie, również trwające kilka tygodni – zwrócił uwagę dr Maciej Gurtowski.
Wydarzenia we Francji przypominają także falę protestów Black Lives Matter w USA, gdzie również dochodziło do starć ulicznych, dewastacji przestrzeni publicznej i grabieży mienia.
Można przez to zauważyć pewien schemat: czarnoskóry lub ciemnoskóry podejrzany ponosi śmierć z rąk policji, co wywołuje zamieszki z udziałem przedstawicieli różnych mniejszości etnicznych (oprócz tych z Dalekiego Wschodu, m.in. Indii czy Wietnamu), którzy z kolei biorą udział w szabrowaniu sklepów i niszczeniu infrastruktury.
– Po czym następuje mobilizacja sił porządkowych i po kilku tygodniach, mimo prób reeskalacji, te zamieszki się kończą. Moim zdaniem wskazuje na to, że w wielu rozwiniętych krajach Zachodu mamy do czynienia z pewnymi bardzo poważnymi napięciami społecznymi, mamy do czynienia z pewnym poczuciem desperacji w niektórych grupach mniejszości etnicznych (a w niektórych nie) i pewna iskra, którą najczęściej jest brutalna interwencja policji zakończona poszkodowaniem przedstawiciela tych mniejszości, wywołuje zamieszki – mówił politolog.
Przypomniał, że w kwietniu 2021 r. jedna z francuskich gazet opublikowała tzw. list generałów.
– Był to list otwarty, sygnowany przez kilkuset przedstawicieli francuskiego sektora bezpieczeństwa, którzy ostrzegali właśnie przed poważnym ryzykiem wojny cywilnej, motywowanej powodami konfliktów etniczno-religijnych, która zagraża Francji. Nawoływali rząd do przedsięwzięcia środków zaradczych, żeby tego rodzaju scenariusz się nie ziścił – zauważył gość „Aktualności dnia”.
Jeśli zaś chodzi o udział młodych etnicznych Francuzów w zamieszkach, może wynikać on z faktu, że przedstawiciele młodego pokolenia na Zachodzie mają w wielu sprawach o wiele trudniej niż pokolenie ich rodziców, m.in. jeśli chodzi o zapewnienie sobie stabilnej sytuacji życiowej.
Całość rozmowy z dr. Maciejem Gurtowskim jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl