Antyrządowe protesty w Iraku
W Iraku trwają antyrządowe protesty. Od wtorku zginęły w nich co najmniej 44 osoby, a ponad tysiąc zostało rannych. Irakijczycy protestują przeciwko korupcji, wysokiemu bezrobociu i trudnej sytuacji gospodarczej. Protesty były organizowane w internecie, dlatego władze kraju postanowiły odciąć obywatelom dostęp do sieci.
Antyrządowe protesty wybuchły we wtorek, głównie na południu Iraku. Protestujący sprzeciwiają się korupcji w kręgach władzy, szerzącemu się bezrobociu oraz zastojowi w inwestycjach.
– Chcemy, aby nasza sytuacja się poprawiła. Jesteśmy młodzieżą bez pracy. Nie mamy pieniędzy – mówił uczestnik protestu.
W Iraku co czwarty młody człowiek nie ma pracy.
– Jesteśmy Irakijczykami i walczymy o swoje prawa. To wszystko, czego chcemy. Chcemy wykształcenia i pracy, która przyniosłaby nam dobro – wołał inny protestujący obywatel.
Osoby, które kończą studia wyższe, jeśli już pracują, to poniżej swoich kwalifikacji.
– Zostałem zmuszony do pracy w sklepie, aby pokryć moje wydatki i utrzymać moją żonę – powiedział Irakijczyk.
Irak wyniszczony konfliktami religijnymi, wieloletnią wojną oraz okupacją tzw. Państwa Islamskiego jest w bardzo trudnej sytuacji. Z kryzysu kraj miał podnieść rząd technokratów, którym kieruje premier Mahdi. Coraz więcej Irakijczyków uważa jednak, że władza jest skorumpowana.
Antyrządowe protesty tłumią siły bezpieczeństwa, które otworzyły też ogień do protestujących. W starciach zginęły co najmniej 44 osoby. Ponad tysiąc zostało rannych. Do najkrwawszych starć doszło w stolicy Bagdadzie i miastach na południu kraju.
Służby bezpieczeństwa zatrzymały co najmniej 200 osób. Rząd ogłosił w niektórych miastach godzinę policyjną oraz odciął dostęp do internetu. Premier Iraku wezwał protestujących do powrotu do domu. Oświadczył, że ich „uzasadnione żądania” zostały usłyszane.
Najwyższy przywódca religijny szyitów w Iraku ajatollah Ali as-Sistani wezwał siły bezpieczeństwa i demonstrantów do zaprzestania przemocy. Skrytykował też władze za nieskuteczną walkę z korupcją. Inny ajatollah, Mohammad Emami Kaszani odpowiedzialność za niepokoje zrzucił na USA oraz Izrael.
TV Trwam News