fot. twitter.com

76. rocznica ludobójstwa na Wołyniu

Dziś Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Dokładnie 76 lat temu doszło do krwawej niedzieli. 

Ginęli z rąk sąsiadów; tych, którzy ulegli zbrodniczej ideologii.

– Cała ideologia, całe przywództwo było od Bandery i jego popleczników – zaznaczył ks. bp Marian Buczek, biskup senior diecezji Charkowa-Zaporoża.

Bandera wspólnie z Romanem Szuchewyczem rękami nie tylko OUN-UPA, ale i rękami ukraińskich chłopów chciał wymordować Polaków na terenie Wołynia i Małopolski Wschodniej.

 – Nacjonalizm ukraiński zakładał w myśl ideologii Dymytro Dońcowa, że przyszłe państwo ukraińskie ma być jednolite pod względem narodowościowym i te tereny mają zostać całkowicie oczyszczone z polskiej ludności – powiedział Artur Brożyniak z oddziału IPN w Rzeszowie.

Zbrodni próbował zapobiec bł. ks. bp Grzegorz Chomyszyn. 8 lipca napisał list do metropolity lwowskiego. Chciał ostrzec wiernych, by nie ulegali skrajnej ideologii. Ale było już za późno. 

– My tu mamy przykłady, że ksiądz grekokatolicki, który dowiedział się, że mają iść mordować, powiedział: „Zacznijcie ode mnie, od swojego księdza grekokatolickiego, a potem idźcie mordować Polaków”. To oni się opamiętali: „Nie – tak nie zrobimy” – podkreślił ks. bp Marian Buczek.

11 lipca miała miejsce kulminacja zbrodni. Ten dzień został zapamiętany jako „Krwawa niedziela”.

– Następuje równoczesna napaść Ukraińców na około sto polskich wsi – wskazała dr Lucyna Kulińska. 

– Mordowano ludzi bezbronnych, kobiety, dzieci, starców, mordowano ze szczególnym okrucieństwem, zabijając, pastwiąc się nad tymi ludźmi – powiedział prof. Zygmunt Woźniczka, historyk. 

– Rozpoczynały się od dania znaku racą, która leciała w kierunku danej wsi. I ci przygotowani przez te grupy nacjonalistyczne chłopi brali ze sobą narzędzia mordu, którymi były widły, kosy, noże – dodała dr Kulińska.

W pierwszej kolejności zaatakowane zostały te wsie, gdzie Polacy stanowili mniejszość.

 – Najpierw najeżdżały oddziały UPA i OUN na wieś, mordowały, a później przyjeżdżały furmanki z chłopami ukraińskimi, które rabowały wszystko, co na tych wsiach zostało – tłumaczył prof. Woźniczka.

Winni nigdy nie zostali rozliczeni.

– Strona ukraińska próbuje zrzucić z siebie to odium winy – zaznaczył dr Brożyniak.

– Sprawców dzisiaj się gloryfikuje. W ich etosie wychowuje się następne pokolenie – dodała dr Lucyna Kulińska.

W etosie tych, którzy byli sprawcami ludobójstwa. 

– Za pomoc Polakowi groziła kara śmierci ze strony OUN, ze strony tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii – wskazał dr Brożyniak.

Ale i tak pojawili się ludzie, którzy chcieli Polaków ratować. I potwierdza to świadectwo zmarłego już ks. bp. Stanisława Padewskiego.

– Opowiadał do końca życia. On i jego rodzina Padewskich żyją tylko dlatego, że sąsiad Piotr, nawet nie zna nazwiska, powiedział do rodziców: „Uciekajcie, bo będą w nocy mordować Polaków” – powiedział ks. bp Marian Buczek, biskup senior diecezji Charkowa-Zaporoża.

Taką postawę dostrzegł m.in. prezydent Andrzej Duda. Do sprawiedliwych Ukraińców trafiły specjalne odznaczenia – medale Cnota i Bohaterstwo. 

– Rodziny Ukraińców, którzy ratowali Polaków, boją się na Ukrainie przyjmować tego medalu, bo będą dyskredytowani, prześladowani itd. – dodał biskup senior diecezji Charkowa-Zaporoża.

A to pokazuje jedno, że bez prawdy nie będzie pojednania.

TV Trwam News/RIRM

drukuj