Zniechęcić do manifestowania

Dzisiaj w Sejmie wysłuchanie publiczne w sprawie nowelizacji ustawy o
zgromadzeniach. Zdaniem organizatorów Marszu Niepodległości, wprowadzenie nowych
przepisów ma zniechęcić do organizacji tego typu imprez. Wcale nie poprawi
bezpieczeństwa, ograniczy wolności obywatelskie, a ich nieprecyzyjny charakter
stwarza możliwość delegalizacji manifestacji pod byle pretekstem.

Projekt nowelizacji ustawy Prawo o zgromadzeniach skierował do Sejmu
prezydent zaraz po ubiegłorocznych burdach na pl. Konstytucji związanych z
blokadą przez środowiska homoseksualne, lewackie i "Gazetę Wyborczą" Marszu
Niepodległości. Marsz okazał się jednak wielkim sukcesem organizatorów,
gromadząc kilkadziesiąt tysięcy uczestników z całej Polski. Po 10 kwietnia 2010
r. ulicami Warszawy miesiąc w miesiąc z archikatedry św. Jana pod Pałac
Prezydencki maszerują uczestnicy tzw. miesięcznic smoleńskich. W ubiegłym
tygodniu m.in. w stolicy, a także we Wrocławiu czy Lublinie odbyły się
wielotysięczne manifestacje z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy
Wyklętych. A także marsze poparcia dla Telewizji Trwam. Ostatni z nich w
Krakowie zgromadził około 20 tys. uczestników. O organizacji wysłuchania
publicznego zdecydowali posłowie. Przepisy ustawy kwestionuje nie tylko
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ale także organizatorzy manifestacji z 11
listopada, argumentując, że przepisy wprowadzone do prezydenckiego projektu
obalił już w 2004 r. Trybunał Konstytucyjny.

– To są niebezpieczne przepisy mające na celu uniemożliwić pikietowanie czy
manifestowanie tylko dlatego, że odbywają się w bliskiej odległości. Poza tym
ustawa zakazuje posiadania materiałów pirotechnicznych, a przecież za pożarowo
niebezpieczne można uznać zapałkę czy zapalniczkę – wskazuje mec. Łukasz
Moczydłowski, który przygotował analizę prawną ustawy. – Część zawartych w niej
przepisów jest po prostu bezmyślna, część niebezpieczna dla wolności zgromadzeń
– wskazuje prawnik.
– Obecna władza dąży do wprowadzenia państwa policyjnego – uważa Robert Winnicki
z Młodzieży Wszechpolskiej, współorganizator Marszu Niepodległości. – Widać
intencję, w którą stronę to zmierza. Rok temu znowelizowano ustawę o stanie
wojennym zmienioną pod wpływem tzw. cyberataków. Dzisiaj widać, że tylko z tego
powodu państwo może sięgnąć po najostrzejsze środki, jakie ma do dyspozycji –
tłumaczy Winnicki.

W ocenie przedstawicieli Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, celem
wprowadzenia nowych przepisów jest wywołanie u potencjalnych organizatorów
zgromadzenia efektu antymotywacyjnego, który ma ich zniechęcać do działania.
Chodzi tutaj m.in. o zobowiązanie przewodniczącego zgromadzenia do
przeprowadzenia go w taki sposób, aby "zapobiec powstaniu szkody z winy
uczestników zgromadzenia". Nie wiadomo przecież, kto konkretnie bierze udział w
marszu i czy jest osobą postronną. Dlatego zdaniem stowarzyszenia, wobec
anonimowości uczestników ocena, czy szkoda została wyrządzona przez uczestnika
zgromadzenia, przeciwników danego zgromadzenia czy też osoby postronne, jest
praktycznie niemożliwa. Tymczasem zgodnie z orzeczeniem Trybunału
Konstytucyjnego "organizator nie ma żadnych możliwości kontrolowania
postępowania uczestników zgromadzenia". Wnioskodawcy wysłuchania publicznego
odwołali się przede wszystkim do wyroku Trybunału z 10 listopada 2004 r., a
także orzeczenia z 28 czerwca 2000 roku. Zgodnie z tym ostatnim "celem wolności
zgromadzeń jest nie tylko zapewnienie autonomii i samorealizacji jednostki, ale
również ochrona procesów komunikacji społecznej, niezbędnych dla funkcjonowania
demokratycznego społeczeństwa".

Zakaz kominiarek

Najistotniejszą zmianą proponowaną w projekcie nowelizacji ustawy o
zgromadzeniach jest ograniczenie udziału w nich osób, których "rozpoznanie z
powodu ubioru, zakrycia twarzy lub zmiany jej wyglądu nie jest możliwe". Chodzi
o używanie masek, kominiarek, zakrywanie twarzy kapturami i szalikami, chustami.
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy w pikietach czy manifestacjach będą oni
mogli brać udział tylko w przypadku zgłoszenia faktu udziału takich osób w
zawiadomieniu o zgromadzeniu publicznym. Jeśli jednak tak się nie stanie,
manifestacja może zostać rozwiązana. W opinii przedstawicieli stowarzyszenia,
wprowadza to możliwość dowolnej i szerokiej interpretacji prowadzącej do
delegalizacji marszu. A to jest – ich zdaniem – "najbardziej restrykcyjnym
środkiem ograniczenia wolności zgromadzeń publicznych". Poza tym – jak tłumaczą
– wprowadzony mechanizm w praktyce może stać się zupełnie bezskuteczny, ponieważ
organizator, nie wiedząc, czy w zgromadzeniu będą brały udział osoby, których
rozpoznanie będzie niemożliwe, zapewne na wszelki wypadek będzie zgłaszał udział
takich osób w planowanym zgromadzeniu.

Wnioskodawcy wysłuchania publicznego w sprawie ustawy argumentują, że zgodnie
z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 2004 r. "uczestnictwo w zgromadzeniu
publicznym nie jest określone imiennie, jest anonimowe", a tak pojmowane
uczestnictwo "jest przejawem wolności, z którego jednostka (obywatel) może
skorzystać". Poza tym jak oceniać udział osób zamaskowanych, które nie zachowują
się agresywnie, nie wszczynają awantur, nie atakują policji? Zdaniem
Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, stosowanie przebrania może być elementem
pokojowego wyrażenia swojego stanowiska choćby poprzez noszenie przez
uczestników demonstracji przeciwko ACTA maski katolickiego rebelianta Guya
Fawkesa. Co więcej, policja dysponuje możliwością ingerencji w przebieg
zgromadzenia właśnie w przypadku zagrożenia dla jej pokojowego charakteru, w tym
"możliwością ustalenia tożsamości osób uczestniczących w zgromadzeniu". Wynika
to z ustawy o policji.

– To jest zadanie policji i takie możliwości daje jej ustawa o policji.
Powinna z niej konsekwentnie korzystać nie tylko w tym przypadku, ale choćby w
sytuacji, gdy tak jak miało to miejsce w ubiegłych latach, Marsz Niepodległości
był blokowany przez przeciwników – podkreśla mec. Moczydłowski. W związku z tym
proponuje, aby dodatkowo w przypadku, gdy przewidywana liczba uczestników
zgromadzenia będzie przekraczała 500 osób, policja zapewniła obowiązkową ochronę
oraz obowiązek stałego kontaktu policji z przewodniczącym zgromadzenia, jak
również prawo przewodniczącego do delegowania upoważnionej osoby do organu gminy
celem współdziałania w zachowaniu prawidłowego przebiegu zgromadzenia.

Race jako środki ekspresji

To nie jedyne ograniczenia, jakie mogą wejść w życie. Stowarzyszenie Marsz
Niepodległości oprotestowało również zakaz posiadania podczas zgromadzeń tzw.
wyrobów pirotechnicznych czy też materiałów pożarowo niebezpiecznych, a więc
m.in. petard czy też rac, a także pochodni. Według stowarzyszenia, używanie ich
w czasie zgromadzeń organizowanych w Polsce jest często spotykaną praktyką, są
one traktowane jako środki ekspresji. Używanie ich nie musi wskazywać ani na
"brak pokojowego nastawienia uczestników zgromadzenia", jak choćby racowiska
organizowane w Poznaniu w rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego czy też w
czasie ostatnio organizowanych zgromadzeń w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy
Wyklętych. Jeśli jednak zagrażają one porządkowi i bezpieczeństwu, to ustawa o
policji daje także w tym konkretnym przypadku narzędzia służące przywróceniu
porządku i bezpieczeństwa.

Zgodnie z prezydenckim projektem ustawy, jeżeli w tym samym czasie i miejscu
lub na trasie przejścia zgłoszone zostały dwa zgromadzenia lub więcej i nie jest
możliwe ich oddzielenie w taki sposób, aby ich przebieg nie zagrażał życiu lub
zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, organ gminy niezwłocznie wzywa
organizatora zgromadzenia zgłoszonego później do dokonania zmian czasu lub
miejsca zgromadzenia albo trasy przejścia uczestników. Daje po prostu władzom
samorządowym możliwość zakazu manifestacji. Również w tym przypadku, zdaniem
Łukasza Moczydłowskiego, zarówno zakaz zgromadzenia, jak i jego rozwiązanie są
najbardziej restrykcyjnymi środkami ograniczenia wolności zgromadzeń
publicznych, a wszelkie konflikty jest w stanie rozwiązywać policja.

Maciej Walaszczyk

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl