Wywiad: Papież wielkiego męstwa

Rozmowa z Jego Ekscelencją Księdzem Biskupem Stanisławem Wielgusem, ordynariuszem płockim

Ekscelencjo, jubileusz 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II wyzwala wielką radość i wdzięczność Bogu za to, że obdarował zarówno cały świat, jak i nasz Naród człowiekiem takiej miary…

– Istotnie, osoba Jana Pawła II i Jego 25-letni pontyfikat to wielki, może największy dar Boży dla współczesnej ludzkości. Znany filozof angielski z drugiej połowy XIX w. Thomas Carlyle snując refleksje nad historią ludzkości, powiedział kiedyś, że historia to nic innego jak tylko biografie ludzi wielkich. Bez żadnej wątpliwości Jan Paweł II jest największy ze współczesnych wielkich ludzi. Jak mało kto, to On właśnie kształtował i nadal kształtuje współczesną historię. To On z ogromną determinacją bronił i broni cywilizację miłości przed napierającą zewsząd cywilizacją śmierci.

W jakich okolicznościach Ekscelencja dowiedział się o tym wyborze z 16 października 1978 r. i jakie się wtedy zrodziły refleksje i uczucia?

– Dzień, a ściśle wieczór wyboru na papieża księdza kardynała Karola Wojtyły pamiętam bardzo dobrze. Mieszkałem wtedy w Lublinie, w maleńkim mieszkanku znajdującym się w jednym z wieżowców przy ulicy Nadbystrzyckiej. Byłem w tym czasie adiunktem na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Tego wieczoru, podobnie jak przez wiele poprzednich dni i tygodni, przepisywałem na maszynie łaciński tekst wykonanej przeze mnie, w ciągu minionych kilku lat, krytycznej edycji olbrzymiego komentarza – 1800 (!) stron maszynopisu – do arystotelesowskiej „Fizyki”, autorstwa XV-wiecznego uczonego krakowskiego Benedykta Hessego, którą realizowałem jako moją pracę habilitacyjną. Jednocześnie słuchałem przez radio relacji z konklawe kardynalskiego. Do dziś pamiętam uczucie niesłychanej radości i prawdziwego entuzjazmu, jakie mnie ogarnęło, gdy spiker podał tę nadzwyczajną wiadomość. Przerwałem swoją żmudną pracę i natychmiast udałem się na umówione telefonicznie spotkanie z moimi uniwersyteckimi kolegami, by wspólnie cieszyć się z tego historycznego wydarzenia. Wprawdzie o kardynale Wojtyle mówiło się w naszym środowisku jako o bardzo poważnym kandydacie na papieski tron, to jednak mimo wszystko Jego wybór był dla nas wszystkich wielkim zaskoczeniem, zważywszy na wielką przewagę Włochów w kolegium kardynalskim. Dla mnie oraz dla moich kolegów i koleżanek, pracujących w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, było rzeczą oczywistą, że ten wybór to moment przełomowy w życiu Kościoła, a zwłaszcza w życiu Polski. Cieszyliśmy się, tym bardziej że Papieżem został nasz profesor, kierownik Katedry Etyki na naszym Wydziale Filozofii. Zarówno ja, jak i moi liczni koledzy byliśmy Jego dawnymi studentami, słuchaliśmy Jego wykładów, gdy jako kardynał przyjeżdżał z Krakowa, niektórzy uczestniczyli w prowadzonych przez Niego seminariach. Tak więc rozpierała nas olbrzymia duma, że Papieżem został ktoś nam tak bardzo znany i bliski.

Nie sposób wymienić wszystkiego tego, co się dokonało w latach owego wielkiego pontyfikatu. Czy mógłby Ekscelencja wskazać, które wydarzenie lub wydarzenia pontyfikatu Papieża Polaka najbardziej utkwiły w pamięci Księdza Biskupa?

– Pełna, obiektywna ocena pontyfikatu Jana Pawła II będzie możliwa dopiero po latach długich, kompetentnych badań historyków, teologów, filozofów, socjologów, politologów i innych specjalistów. W tej chwili można zwrócić uwagę tylko na niektóre aspekty posługi apostolskiej Ojca Świętego i na nasze osobiste refleksje. Każda Jego pielgrzymka, każda encyklika, adhortacja, list czy homilia przepełnione są głęboką treścią i stanowią historyczne wydarzenia. Bardzo trudno jest wskazać tu na hierarchię ważności między nimi. Faktem jest, że zaowocowały olbrzymimi zmianami w życiu Kościoła, w świadomości ludzi, a także wymiernymi zmianami politycznymi, jak chociażby upadek komunizmu.

A jak zatem wspomina Ksiądz Biskup swoje osobiste spotkania z Ojcem Świętym?

– Co do moich subiektywnych wrażeń i spostrzeżeń związanych z pontyfikatem Jana Pawła II, to szczególnie są mi drogie i szczególnie utkwiły w mojej pamięci właśnie te momenty moich osobistych z Nim spotkań. Było ich dość dużo, ponieważ jako długoletni rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a po 1999 r. jako biskup, dość często miałem szczęście być u Ojca Świętego z prywatnymi wizytami, nie licząc spotkań oficjalnych w czasie wszystkich Jego pielgrzymek do Ojczyzny oraz codziennych spotkań w trakcie trzy tygodnie trwającego synodu biskupów europejskich, który odbył się jesienią 1991 r. Na ten synod otrzymałem od Ojca Świętego specjalne imienne zaproszenie. Każde spotkanie z tym nadzwyczajnym, genialnym i świętym człowiekiem bardzo głęboko przeżywałem. Zaraz po powrocie z tych spotkań dokładnie opisywałem moje wrażenia, refleksje i poruszane w czasie rozmów z Ojcem Świętym tematy. Zachowałem te wszystkie notatki i być może kiedyś je opracuję do wydania.

Niewątpliwie jednym z najbardziej znaczących rysów charakteryzujących 25 lat posługi Jana Pawła II jest jego wyjście do ludzi, czego dowodem może być m.in. ponad 100 pielgrzymek apostolskich do krajów w całym świecie. Jaka nauka z tego płynie dla duszpasterzy, proboszczów, biskupów jeśli chodzi o sposób sprawowania ich służby w Kościele?

– Ma pan redaktor rację. Wyjście Ojca Świętego do całego świata to szczególny rys Jego apostolskiej posługi. Tak jak wszyscy Apostołowie, a zwłaszcza jak św. Paweł, jest bez przerwy w drodze, nie bacząc na trudy i przeszkody. Nie pozwolił się zamknąć za murami Watykanu, jak chcieliby liczni liberałowie i im podobni. On wie dobrze, że jest posłany do całej ludzkości. Przemawia do milionów ludzi zgromadzonych na największych lotniskach i placach świata. Niesie im niezmordowanie Ewangelię. Wzywa wszystkich ludzi do nawrócenia serc i do świętości. On nie jest drogowskazem pokazującym podróżnym kierunek, ale pozostającym w tym samym miejscu. Jan Paweł II jest Gwiazdą Betlejemską, która prowadzi ludzi do Chrystusa. Jako taki jest niedościgłym wzorem dla każdego kapłana, a jednocześnie napomnieniem, gdy ktoś z nas, kapłanów, ulega konsumpcyjnej cywilizacji i traci żarliwość apostolską. Jan Paweł II widzi dalej niż my. Swoją posługą daje wzór, jak realizować Nową Ewangelizację. Jak nie stać się więźniem zakrystii, kancelarii parafialnej oraz utartych – dobrych, ciągle ważnych, ale dziś niewystarczających – schematów duszpasterskich, ale, jak iść do ludzi i szukać ich, tak jak dobry pasterz szuka swoich zagubionych owieczek.

Wszystkim nam znane są słowa „Nie lękajcie się”. Ojciec Święty wypowiedział je już w swoim pierwszym przemówieniu, a potem przez lata powtarzał jeszcze wielokrotnie. Wszyscy wiemy, że lęk potrafi sparaliżować nawet najlepiej przygotowane inicjatywy, pokrzyżować zamiary, uczynić człowieka bezradnym. Dotyczy to również życia wiary.
Dzisiaj, po 25 latach pontyfikatu, możemy powiedzieć, że Ojciec Święty nie tylko wzywa do pokonywania lęku i otwarcia się na Chrystusa, lecz przede wszystkim własnym życiem dał i daje świadectwo tym słowom. Czy można zatem Jana Pawła II nazwać Papieżem odwagi? W których szczególnie momentach ta odwaga się przejawiała i nadal przejawia w życiu i nauczaniu papieskim?


– Męstwo jest jedną z kardynalnych cnót chrześcijańskich i jednym z darów Ducha Świętego. Miało swoje poczesne miejsce także w etyce greckiej. Oznacza trwanie przy dobru w najtrudniejszych sytuacjach życiowych, a nawet w obliczu śmierci. Zawsze było ważne dla chrześcijan. Heroiczne męstwo okazywali męczennicy i święci wszystkich czasów. Męstwo nie utożsamia się z odwagą, ponieważ odwagę bądź brawurę można wykazywać także w złych sprawach. Czasem jest ona czymś zdecydowanie złym, gdy naraża się bez poważnego powodu, np. dla popisów, własne lub cudze życie bądź zdrowie; lub gdy służy złej sprawie, niesprawiedliwej wojnie itp. Ojciec Święty jest człowiekiem autentycznie mężnym, niezachwianym w swojej głęboko ewangelicznej postawie, nieulegającym koniunkturom, niedbającym o rozgłos medialny czy krytykę potężnych dziś libertyńskich mediów. Nieustraszenie okazuje męstwo przez swoją jednoznaczną postawę, którą zajmuje jako strażnik depozytu wiary i chrześcijańskiej moralności. „Crux stat dum volvitur orbis” – świat się ustawicznie zmienia, ale krzyż pozostaje w tym samym miejscu – oto motto, które można w całej pełni odnieść do Jego posługi. Nie nazywałbym Go jednak Papieżem odwagi, lecz Papieżem wielkiego męstwa. Ojciec Święty jest świadom, że tylko ludzie mężni mogą zmieniać ku dobremu zarówno swoje życie, jak i świat. Mężni wobec zagrożeń, pokus, szyderstw, prześladowań i oszczerstw. W swoim czasie wzywał nas do męstwa wobec bezbożnego komunizmu, obecnie wobec zagrażającej kulturze euroatlantyckiej cywilizacji śmierci.

Obserwując programy w laickich stacjach telewizyjnych, przesłania, jakie towarzyszą filmom, programom rozrywkowym, człowiek wierzący, który pragnie żyć zgodnie z prawem Bożym, może poczuć się „niemodny”, „nie z tego świata”. W takich chwilach autorytet Ojca Świętego, który swym nauczaniem nieustannie pokazuje, że jedynie pełne przyjęcie prawdy Ewangelii może zapewnić człowiekowi godne życie na każdym jego etapie, może stanowić chyba duże umocnienie?

– To, że chrześcijanin może się czuć obcy w dzisiejszej konsumpcyjnej, hedonistycznej, utylitarnej, nastawionej tylko na zysk, rozgłos medialny i nieustanną zabawę – cywilizacji, jaką promują i rozgłaszają potężne media, jest rzeczą oczywistą. Tak było zresztą zawsze. Chrześcijanie żyją w tym świecie, ale nie są z tego świata, mówi starożytny chrześcijański pisarz. „Ewangelia jest głupstwem dla pogan, a zgorszeniem dla żydów” mówi św. Paweł. Dziś nie jest inaczej. Dla neomarksistów, postmodernistów, masonów i tym podobnych nadal Ewangelia jest głupstwem i zgorszeniem. To oni właśnie, bynajmniej nie przez przypadek, przecząc całej historii europejskiej, zawzięcie lansują konstytucję europejską bez wzmianki o chrześcijaństwie. Wyrzucają Boga z życia narodów. Ustanawiają sprzeczne z Bożym prawem moralnym prawa. Na miejsce Boga stawiają swoją moralną nędzę. Szatan to przecież małpa Pana Boga. Trzeba o tym pamiętać, że będziemy nieraz jeszcze prześladowani dla Imienia Chrystusa. Taki jest los chrześcijanina: dźwiganie – za przykładem Mistrza – krzyża cierpień i prześladowań. Wszystkie cierpienia i prześladowania jednak przetrwamy i przezwyciężymy zło, jeśli Chrystus będzie z nami. „Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia”, wołajmy za świętym Pawłem. Do tego właśnie ustawicznie wzywa nas Ojciec Święty.

Siła promocji niemoralnego życia polega w dużej mierze na tym, że ludziom nie ukazuje się logicznych konsekwencji ich złych wyborów moralnych. Ktoś potem zaczyna myśleć, że brak czystości przed ślubem nie ma wpływu na późniejsze zaufanie i wierność małżeńską; że brak szacunku dla życia poczętego, w postaci np. akceptacji tzw. aborcji, nie ma związku z kształtowaniem postawy pogardy i czasem barbarzyństwa okazywanego dzieciom; że tzw. wychowanie bez stresu nie ma nic wspólnego ze strachem, jaki się budzi w człowieku, gdy wieczorem przechodzi koło grupy nietrzeźwej młodzieży… Czy można powiedzieć, że Ojciec Święty swym słowem i postawą uczy konsekwencji w życiu? Nieprzypadkowo chyba w czasie niedawnej pielgrzymki na Słowację zwrócił uwagę całego Kościoła na cnotę wierności?

– Tak, różne siły i ich media rozpowszechniają zło, banalizują je i zacierają różnicę między dobrem a złem, ponieważ realizują szatański program i ponieważ zło się łatwo sprzedaje. Obalają wszelkie autorytety, a potem obłudnie lamentują, gdy deptanie fundamentalnych wartości, a nawet terroryzm, szerzą się w życiu politycznym, gospodarczym, w szkołach, a nawet sięgają gmachu telewizji. „Kto sieje wiatr, będzie zbierał burzę”, mówi Pismo Święte. Niestety, pioruny z tej burzy biją zarówno w winnych, jak i niewinnych. Po zachodniej rewolcie studenckiej z 1968 roku, której celem było obalenie chrześcijańskiego i wszelkiego dotychczasowego ładu, i która uderzyła przede wszystkim w moralność i wychowanie, powstały fałszywe teorie wychowawcze odrzucające wszelki autorytet i nawiązujące do starego, fałszywego mitu Jana Jakuba Rousseau o niewinnym, nieskażonym żadnym grzechem pierworodnym dzikusie, który nie potrzebuje żadnej dyscypliny ani wychowania. Te wymysły łatwo się sprzedawały. Przejęły je na Zachodzie szkoły, media, a nawet rodziny. Dziś zbierane są owoce tych teorii. Terroryzm, przestępczość i bandytyzm na olbrzymią skalę, odrzucenie wszelkich zasad etycznych i korupcja – w życiu społecznym, politycznym, a nawet w niektórych wielkich centrach naukowych na Zachodzie, które za pieniądze dostarczają koncernom takich wyników badań, jakich te akurat potrzebują – to konsekwencje tych teorii i odejścia od opartych na Dekalogu zasad. Każdy, kto odrzuca Dekalog i Ewangelię, wcześniej czy później kończy tak, jak kończyły bezbożne ideologie minionego wieku – tragedią i męką milionów niewinnych ofiar. Ewangelii i Dekalogu nie da się zastąpić żadnymi teoriami i hasłami, choćby bez przerwy śpiewały na swoją cześć pieśń postępu i nowoczesności. Postęp to nie jest coś nowego, postęp to jest coś lepszego moralnie. Ojciec Święty dobrze wie, że zdrada Chrystusa i Jego przykazań zawsze się kończy tragedią w życiu jednostek i narodów. To dlatego tak bardzo wzywa do wierności Ewangelii. To, co powiedziałem dotyczy wszystkich sfer etycznego życia człowieka, także i szczególnie sfery wspomnianego przez pana redaktora życia rodzinnego i małżeńskiego, sprawy tzw. aborcji, eutanazji, zbrodniczych eksperymentów na ludzkich embrionach itd.

Jan Paweł II, nie chcąc jakby, aby w tym jubileuszowym roku 25-lecia pontyfikatu oczy wszystkich zatrzymywały się na Nim, wskazał na różaniec. Ogłaszając rok poświęcony tej modlitwie, podkreślił też sprawy, które chyba obecnie najbardziej stały się jego troską: pokój na świecie i rodzina…

– Godne szczególnej uwagi jest to, że Ojciec Święty tak bardzo wzywa nas do modlitwy różańcowej. Nabożeństwo do Matki Najświętszej jest szczególnym źródłem Jego olbrzymiej wewnętrznej siły. Ojciec Święty dobrze pamięta o tym, że w minionych wiekach, podczas swoich cudownych objawień, zwłaszcza niewinnym dzieciom, Matka Najświętsza ciągle wzywała ludzkość do różańcowej modlitwy, która jest zdolna powstrzymać karzące ramię Bożej sprawiedliwości, wyciągnięte nad pełnym niesprawiedliwości, nienawiści i okrucieństwa światem i grzesznymi ludźmi. Dlatego to takie ważne dla Jana Pawła II, byśmy modlili się na różańcu, który jest ustawicznym wołaniem kierowanym do naszej Niebieskiej Matki – Matko, bądź z nami, Matko, nie opuszczaj nas w chwilach ciemności, Matko, otocz nas swoją opieką i miłością.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl