Ultimatum dla Mubaraka

Lider egipskich opozycjonistów Mohamed ElBaradei wezwał po raz kolejny
prezydenta Hosni Mubaraka do zrzeczenia się władzy. Powiedział, że daje czas
głowie państwa na opuszczenie swojego stanowiska do piątku. Jego zdaniem, jest
to warunek konieczny, aby przedstawiciele opozycji zasiedli do rozmów
dotyczących reform. Swoje postulaty wygłosił on w czasie tzw. marszu milionów –
tylu manifestantów miało zjawić się w Kairze według zapewnień organizatorów
demonstracji. Zdaniem obecnych na miejscu korespondentów, ciężko było oszacować
rzeczywistą liczbę protestujących, lecz było ich tam "tylko" kilkaset tysięcy.

Na największym placu w stolicy Egiptu – Tahir, zgromadziły się tysiące mężczyzn,
ale także kobiety i dzieci, którzy przybyli tam z różnych części miasta. Było
ich co najmniej 200 tysięcy. Według ocen zagranicznych korespondentów, bardzo
ciężko było oszacować rzeczywistą liczbę manifestantów i choć nie protestował
milion ludzi, to ich liczba i tak zdecydowanie przewyższała wszystkie
dotychczasowe antyrządowe zgromadzenia. Atmosfera panująca wśród protestujących
była bardzo radosna, wielu spośród nich śpiewało i tańczyło, liczni
przygotowywali antyprezydenckie afisze i transparenty. Bardzo żywo tłum
zareagował także na powieszenie kukły przedstawiającej znienawidzonego
prezydenta na słupie sygnalizacji świetlnej nad jednym ze skrzyżowań. Takie
zachowania tłumu dość jednoznacznie odczytał nieformalny lider opozycji Mohamed
ElBaradei, który stwierdził, że jeśli prezydent chce ocalić skórę, lepiej by
było dla niego, gdyby usunął się jak najprędzej ze swojego stanowiska. – Gdy
reżim całkowicie wycofuje policję z ulic Kairu, gdy chuligani wchodzą w skład
tajnej policji, usiłując sprawić wrażenie, że bez Mubaraka kraj pogrąży się w
chaosie, wtedy są to już działania przestępcze. Ktoś musi być za to
odpowiedzialny. I teraz możecie usłyszeć na ulicach, że ludzie nie mówią o tym,
że Mubarak ma odejść, mówią, że musi stanąć przed sądem. Jeśli chce on ocalić
skórę, lepiej, żeby odszedł – powiedział ElBaradei w wywiadzie dla brytyjskiego
"Independent". Były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej dał
prezydentowi czas do najbliższego piątku.
Mubarak nie będzie się ubiegał o reelekcję, lecz pozostanie na stanowisku do
planowanych na wrzesień wyborów – podała wczoraj telewizja Al-Arabija.
Dowództwo armii zapowiedziało, że nie planuje użyć wobec protestujących siły. –
Zamierzamy respektować wszystkie prawa naszych obywateli – głosi komunikat
armii. Taka deklaracja – zdaniem komentatorów – może okazać się bardzo bolesnym
ciosem dla Mubaraka, a z drugiej strony z całą pewnością zachęci protestujących
do intensywniejszego domagania się realizacji swoich postulatów. Cicha
solidarność wojskowych z protestującymi sprawiła także, iż tak wielu Egipcjan
zdecydowało się wziąć udział we wczorajszym marszu. Niektórzy rozbili na placu
Tahir namioty, mówiąc, że będą na nim mieszkać tak długo, aż prezydent nie
ustąpi. W pobliżu centrum placu zbudowano także specjalną scenę, na którą może
wejść każdy i wykrzyczeć swój sprzeciw wobec panującego reżimu. Ludzie recytują
wiersze, czytają własne manifesty, śpiewają bądź wykrzykują slogany skierowane
do władz. Wszyscy jednak niezmiennie wyrażają nadzieję, że nadchodzi czas zmian
dla ich ojczyzny i jak podkreślają, zbyt wiele wydarzyło się w ostatnich dniach,
aby sytuacja miała wrócić do stanu sprzed protestów.
Antyprezydenckie demonstracje trwają na ulicach największych miast już od
tygodnia. Według najnowszych danych ONZ, w starciach z policją zginęło dotąd
ponad 300 osób. Informacje takie podała Navi Pillay, wysoka komisarz Narodów
Zjednoczonych do spraw praw człowieka. Wyraziła także swoje głębokie
zaniepokojenie stale rosnącą liczbą ofiar. "Liczba ofiar wzrasta każdego dnia i
część niepotwierdzonych doniesień sugeruje, że mogło zginąć 300 osób, ponad 3000
zostało rannych, a setki zatrzymano. Domagam się od egipskich władz zapewnienia,
że policja i inne siły porządkowe będą unikać użycia siły" – cytuje Pillay PAP.
W czasie tego tygodnia obywateli Egiptu spotykają jednak nie tylko szykany ze
strony policji. W całym kraju odcięto dostęp do internetu, zablokowano także
sygnały wszystkich operatorów komórkowych, a od kilku dni obowiązuje także
godzina policyjna. Na panującym w kraju chaosie najbardziej korzystają grupy
przestępcze, które napadają i plądrują sklepy, zakłady jubilerskie, a także
prywatne domy. Mieszkańcy organizują się, aby wspólnie bronić swoich osiedli i
dobytku.
Także w Aleksandrii, drugim co do wielkości mieście Egiptu, zebrały się wczoraj
tysiące demonstrantów. Podobnie było w innych dużych aglomeracjach. Wielu
spośród protestujących miało nadzieję przedostać się pociągami do stolicy i
wziąć udział w głównych protestach. W związku jednak z ograniczoną możliwością
transportu ze względu na trwający strajk mniejsze protesty odbywały się także w
pozostałych miastach. W innej części miasta zorganizowana została także
demonstracja zwolenników Hosni Mubaraka, co wzbudziło obawy, iż może dojść do
krwawej konfrontacji między obiema grupami. W tym samym czasie wiceprezydent
Omar Suleiman zapowiedział przeprowadzenie międzypartyjnego spotkania, które
pozwoli przygotować grunt pod najpilniejsze reformy. Opozycja jednak stoi na
niezmiennym stanowisku, że nie zamierza prowadzić żadnych rozmów, dopóki Hosni
Mubarak pełni funkcję prezydenta.
Większość zachodnich krajów stara się ewakuować swoich obywateli z Egiptu.
Wczoraj także na wniosek polskiego MSZ do Kairu poleciał samolot LOT, który ma
przywieźć naszych rodaków do kraju z zagrożonego rozruchami miasta. Następny ma
polecieć jutro. Zachód także jednoznacznie potępia przemoc stosowaną wobec
protestujących opozycjonistów. Taką opinię wyrazili m.in. prezydent USA Barack
Obama oraz premier Wielkiej Brytanii David Cameron, jednocześnie apelując do
prezydenta Hosniego Mubaraka o włączenie się do procesu reform.

 

Łukasz Sianożęcki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl