To jest spór dotyczący tożsamości…

Rozmowa z Krzysztofem Rakiem,
filozofem, członkiem zarządu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej

Ostatnio znowu zrobiło się głośno o niemieckich roszczeniach, za sprawą
pozwów, które zapowiada Powiernictwo Pruskie. Jakie błędy popełniła
polska dyplomacja, że 60 lat po wojnie spotyka nas coś takiego?
– Przede wszystkim przez ostatnie 15 lat nie prowadziliśmy żadnej polityki
wobec Niemiec.

Żadnej? Przecież wciąż słyszeliśmy o polityce pojednania.
– Ja przez politykę rozumiem załatwianie konkretnych problemów
w stosunkach dwustronnych. A tymczasem na tym polu prawie nic nam
się nie udało. Przypomnę o takich kwestiach, jak asymetria w traktowaniu
Polonii w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce, która ma
źródło w traktacie polsko-niemieckim. W Niemczech mieszka ok. 2
mln Polaków. Przez te 15 lat państwo polskie źle ich traktowało. Kolejna
sprawa – pojawiają się incydenty na granicy z Niemcami. To jest
coś niesłychanego! Jak to? Jesteśmy w Unii i mamy nie do końca uregulowaną
granicę? [mowa o ostatnich manewrach niemieckich w Zatoce Szczecińskiej
– przyp. red.]. A wydziały polonistyki na uczelniach niemieckich,
które są zamykane z braku pieniędzy, a sprawa zwrotu polskich dóbr
kultury itd.

Czy ta mnogość niezałatwionych spraw jest wynikiem miękkiej postawy
polskiej dyplomacji, tezy, że nie można poruszać spraw trudnych, by
nie drażnić partnera?

– Na pewno tak. Uważano, że to ułatwi drogę do UE. Jednak taki sposób
postępowania sprawia, że partner nas mniej szanuje. Polityka zagraniczna,
bez względu na to, co mówią moderniści, długo jeszcze będzie polem,
na którym załatwia się interesy narodowe. My tymczasem w ostatnim
piętnastoleciu przyjęliśmy pogląd, że w UE nie ma interesów narodowych,
że liczy się tylko interes wspólnoty. To przejaw niedouczenia, bo
integracja europejska została wymyślona po to, by w niekonfliktowy
sposób realizować właśnie interesy narodowe.

Skutki zaniechań są dziś nader wyraźnie widoczne – vide wystawa
pani Steinbach zrównująca powojenne przesiedlenia Niemców na mocy
traktatu poczdamskiego z wypędzeniami Polaków dokonanymi przez
Niemcy jako agresora w II wojnie światowej. Wydawałoby się, że po
Norymberdze wszystko jest oczywiste – kat jest katem, a ofiara – ofiarą.
Pani Steinbach przekonuje, że można być katem i ofiarą w jednej osobie.

– To jest spór dotyczący tożsamości. Naszej i niemieckiej.

Czy obie tożsamości muszą pozostawać w sporze?
– To zależy od nastawienia partnera i od naszej polityki. To, że
mamy dzisiaj kwestię Centrum przeciwko Wypędzeniom, wynika stąd,
że słabo reagowaliśmy na ekscesy Eriki Steinbach. To naprawdę
były ekscesy, kiedy w rocznicę wybuchu wojny straszyła nas "samolotami
bojowymi". Nikt wtedy nie reagował.

Mówiono, że Steinbach to margines. Jednak szybko pomysł Centrum
znalazł poparcie idącej wówczas do władzy CDU – CSU.

– Przesiedleni to duży, kilkumilionowy elektorat, więc wybory
są zawsze impulsem do jego pozyskania.
Nie sposób jednak nie dostrzec, że Niemcom chodzi o coś więcej – o stworzenie
nowej tożsamości. Tożsamości mocarstwa globalnego, które chce
mieć takie same prawa na arenie międzynarodowej jak USA czy Rosja.
Po wojnie fundamentem tożsamości niemieckiej był problem winy i
odpowiedzialności za II wojnę światową, za ludobójstwo, za Hitlera.
Dzisiaj Niemcy poszukują innej tożsamości – "Ausser Hitler", czyli
"Poza Hitlerem", tak swoją ostatnią książkę o roli Niemiec w polityce
światowej ostatnich 150 lat zatytułował Gregor Schöllgen, obecnie
najbardziej wpływowy politolog niemiecki.

Ale te gorączkowe poszukiwania nowej tożsamości przynoszą odwrotny
skutek. Im bardziej agresywnie Niemcy usiłują przesunąć akcenty,
tym mocniej Polska im przypomina o winie.

– Rzecz w tym, że dziś to właśnie Polska jest największym wyrzutem sumienia
na duszy niemieckiej. Dodajmy, niechcianym wyrzutem, przeszkodą
w tworzeniu nowej tożsamości. Dlatego za Odrą narasta zniecierpliwienie.
W ostatnich tygodniach to strona niemiecka wyraźnie podgrzewa atmosferę.
Publicystka Helga Hirsch sugeruje, że Polacy chcą nadal prowadzić
wojnę z Niemcami. Gesine Schwann, pełnomocnik ds. stosunków polsko-niemieckich,
twierdzi, że w Polsce chcemy penalizować homoseksualizm. Te osoby
doskonale znają Polskę, pomimo to rozpowszechniają nieprawdę.
Gdy czytam tego rodzaju wypowiedzi, to dochodzę do wniosku, że przekroczono
granicę dobrej woli. Co do faktów – nie może być różnicy zdań.

Jak zatem prowadzić politykę wobec Niemiec, aby poprawić klimat
i skutecznie rozwiązywać problemy?

– Obecny rząd jest postrzegany jako ten, który chce rozmawiać o naszych
interesach narodowych. Dla partnera, który był przyzwyczajony
do spolegliwości ze strony polskich władz, jest to szok i dlatego tak
nerwowo reaguje. W dłuższej perspektywie czasowej tylko taki rząd
daje szanse na załatwienie problemów w stosunkach dwustronnych.
Polityka zagraniczna to także umiejętność wykorzystania okazji,
koniunktury. Na przykład w sprawie incydentu w zatoce, dyplomacja
polska była – moim zdaniem – zbyt miękka. Nasza zdecydowana reakcja
pokazałaby, że kryzys w stosunkach dwustronnych ma rzeczywiste
przyczyny, że nie jest, jak sugeruje część niemieckich mediów, spowodowany
przez antyniemiecki resentyment Polaków.
W sprawie Centrum przeciwko Wypędzeniom nie ma szans na kompromis
ze względu na jego rewizjonistyczny charakter. O tym w ogóle nie
powinniśmy rozmawiać. Sądzę jednak, że warto przejąć inicjatywę.
A może Centrum Martyrologii Polskiej w Warszawie?
W najbliższych miesiącach odbędą się polsko-niemieckie konsultacje
międzyrządowe. To jest tryb, w którym premier i kilku wybranych ministrów
spotyka się cyklicznie z taką samą delegacją ze strony niemieckiej.
To będzie dobra okazja, by przejrzeć problemy w stosunkach dwustronnych.
Na tym forum stanowisko polskie powinno być jasno przedstawione.
Tu widzę szansę na nowe otwarcie.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Goss

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl