Sudański krzyk o pomoc

Miliony sudańskich chrześcijan oczekują na pomoc. Zwrócenie uwagi na
ciężką sytuację wyznawców Chrystusa w podzielonym niedawno na dwa państwa
Sudanie ma na celu Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym, który
obchodzony będzie w Kościele w Polsce w najbliższą niedzielę. Sytuacja
chrześcijan jest trudna zarówno w zdominowanym przez muzułmanów Sudanie
Północnym, jak i chrześcijańskim Sudanie Południowym, gdzie po odzyskaniu
niepodległości mieszkańcy tego nowego państwa muszą właściwie od nowa
zorganizować życie państwowe i gospodarcze.

Data, która zapisze się w historii Afryki, to 9 lipca br. Wówczas to na mapie
oficjalnie pojawiło się nowe państwo – Sudan Południowy. Po 23 latach wojny
zamieszkały w większości przez chrześcijan kraj doczekał się niepodległości,
która daje nadzieję na pokój i koniec prześladowań przez arabskich muzułmanów z
Sudanu Północnego. Jednak droga do stabilizacji jest jeszcze trudna i daleka. W
zniszczonym kraju trzeba zbudować praktycznie wszystko od podstaw: drogi,
szkoły, szpitale. Takie właśnie wyzwanie staje teraz przed prześladowanymi i
biednymi mieszkańcami, którym brakuje nawet żywności…
Nowe państwo o powierzchni niemal dwukrotnie większej niż Polska zamieszkuje
obecnie ok. 8 mln ludzi. Po latach wojny nie mają prawie nic. Niewiele posiadają
także uchodźcy powracający z emigracji z różnych krajów świata. – Brakuje
żywności, lekarstw, a w niektórych miejscach także wody pitnej dla ludności
cywilnej. Jest to okres wielkich wyzwań dla nas – mówi w rozmowie z "Naszym
Dziennikiem" ks. bp Eduardo Hiiboro Kussala, ordynariusz katolickiej diecezji
Tombura-Yambio w Sudanie.

Państwo budują… biedacy
Rzeczywiście, skala wyzwań jest ogromna. Po 23 latach wojny w Sudanie
Południowym nie ma dróg, szpitali, elektrowni, linii elektrycznych,
telefonicznych czy kolejowych, ani szkół. W kraju, który ma ogromne zasoby ropy
naftowej, nie ma też rafinerii, a benzyna jest obecnie towarem deficytowym… –
Rząd apeluje o wsparcie przede wszystkim w postaci udostępnienia technologii,
dzięki czemu będzie mógł świadczyć usługi dla ludności cywilnej. Mamy też nadal
wiele nierozwiązanych problemów w relacjach z Sudanem Północnym, związanych
również z wytyczeniem linii granicznej czy podziałem zasobów ropy naftowej –
wylicza ks. bp Kussala.
Wraz z formalnym zakończeniem wojny ustała niemal pomoc humanitarna dla
mieszkańców kraju. – Teraz Sudańczycy są zdani sami na siebie – zwraca uwagę
Agnieszka Dzieduszycka, reżyser filmów dokumentalnych o Afryce, zajmująca się od
lat problemami Sudanu. Poważnym problemem jest budowa systemu edukacji w kraju,
w którym 90 proc. społeczeństwa to analfabeci. Jak w takiej sytuacji budować
niezależne państwo?
Dużą część społeczeństwa stanowią uchodźcy, którzy całymi latami w okresie wojny
mieszkali w obozach w okolicznych krajach. – Większość z nich już wróciła do
południowego Sudanu. Zwłaszcza ci przebywający do niedawna w obozach dla
uchodźców na obrzeżach Chartumu oraz w Ugandzie i w Kenii wrócili jeszcze przed
styczniowym referendum w sprawie niepodległości – mówi Agnieszka Dzieduszycka.
Prócz problemów związanych z sytuacją nowego kraju ci obywatele uchodźcy muszą
pokonywać też te tkwiące w nich samych – odnalezienia się w nowej rzeczywistości
i przystosowania do niej, poradzenia sobie z nowymi problemami, do których nikt
ich wcześniej nie przygotowywał. – To pokolenie wojny nie umie w większości
uprawiać ziemi czy hodować bydła. Bo niby gdzie mieli się tego nauczyć? W
obozach dla uchodźców? Przecież życie w nich jest zupełnie inne niż w wolnym
kraju. I nagle ci ludzie wracają na tereny, na których żyli ich ojcowie, na
których obecnie nie ma nic, a oni muszą zaczynać wszystko od nowa – tłumaczy
Dzieduszycka.

Walki znowu wypędzają ludzi
Sytuacja w kraju nadal jest niestabilna. W Kordofanie Południowym, w którym
wciąż nie przeprowadzono referendum w sprawie przyszłości tej prowincji,
wybuchły krwawe starcia. Miejscowi partyzanci walczą z regularną armią Sudanu
Północnego, dokonującą nawet nalotów i bombardowań. Według katolickiej
organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, z powodu walk z domów musiało uciekać
ok. 60 tys. mieszkańców prowincji. Znajdują oni schronienie głównie w górach
Nubii. Biskup Macram Max Gassis z diecezji El Obeid, obejmującej również tereny,
na których toczą się walki, ostrzegł przed groźbą wybuchu nowego ludobójstwa. –
Potrzebna jest międzynarodowa presja dyplomatyczna i obecność sił
międzynarodowych w Kordofanie Południowym – apeluje Agnieszka Dzieduszycka.
Podobną opinię wyraził ks. bp Kussala. Pewną nadzieję na zatrzymanie konfliktu
daje to, że muzułmańskie władze Sudanu Północnego wyraziły niedawno zgodę na
rozlokowanie w Kordofanie sił międzynarodowych. Bez tej interwencji trudno sobie
wyobrazić pokojowe określenie przyszłości prowincji położonej na pograniczu obu
krajów, w której znajdują się m.in. bogate zasoby ropy naftowej.
Z kolei bezpieczeństwo mieszkańców południa nowego kraju pogarszają wciąż ataki
bandytów z grupy nazywającej się Armią Oporu Pana (ang. LRA). Zorganizowani,
uzbrojeni i wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt, włącznie z telefonami
satelitarnymi, przestępcy od lat organizują krwawe napady, porywając dzieci,
które potem siłą wcielają do swoich szeregów.

Pomoc i współpraca
Choć mieszkańcy Sudanu Południowego potrzebują wciąż pomocy humanitarnej,
wkrótce będą potrzebować coraz bardziej współpracy z innymi krajami, na różnych
płaszczyznach, by tworzyć podstawy do samodzielnego rozwoju. Przekazanie pomocy
humanitarnej może być dobrym początkiem długofalowej współpracy, dzięki której w
kraju mogłaby zostać szybciej zbudowana infrastruktura publiczna niezbędna do
życia społecznego i rozwoju gospodarki nowego państwa, który ma perspektywy
rozwojowe na przyszłość, dzięki zasobom surowców energetycznych, mineralnych i
bogactwu przyrodniczemu. Do tego potrzebna jest jednak dobra wola polityków,
organizacji międzynarodowych oraz innych instytucji, które jakby zapomniały o
tym chrześcijańskim kraju, dziś odważnie, choć samotnie i gołymi rękami
rozpoczynającemu budowę swojej niepodległości.

 

Mariusz Bober

 


Na rzecz prześladowanych chrześcijan w Sudanie Sekcja Polska Pomoc Kościołowi
w Potrzebie zainicjowała m.in. projekt akcji SMS-owej.
Dochód z niej zostanie przeznaczony dla cierpiącego Sudanu.
Od 1 listopada do 31 grudnia istnieje możliwość wysyłania SMS o treści RATUJE
pod numer 72405 – koszt 2 zł (2,46 zł z VAT).

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl