Scjentologia to uderzenie w religię

Z o. Aleksandrem Posackim, jezuitą, konsultantem egzorcystów
katolickich w Polsce i za granicą, rozmawia Małgorzata Pabis

Kim są scjentolodzy? Dlaczego stanowią zagrożenie nie tylko dla ludzi
wierzących?

– To międzynarodowa niebezpieczna organizacja, która ma wielkie wpływy w
różnych środowiskach, ale przede wszystkim artystycznych, a nie naukowych.
Scjentolodzy wyznają ideologię o podwójnej strukturze. Z jednej strony to
ideologia typu gnostyckiego, czyli taka pseudoreligia z wpływami
orientalnymi. Chodzi tam głównie o człowieka i jego boskie możliwości. Z
drugiej strony to ideologia pseudonaukowa, powołująca się na nową
psychologię, na testy psychologiczne, które naukowcy już dawno zdementowali.
Scjentologia to taki kameleon. Przede wszystkim przybiera maskę religijną,
co pociąga wielu. Tym natomiast, którzy nie są religijni, przedstawia maskę
naukową, o charakterze psychologicznym – psychologii ludzkich możliwości. I
tam, gdzie napotyka podatny grunt, tam działa.

Jakie są metody ich działania?

– Scjentolodzy w dużej mierze działają poprzez różne terapie. Prowadzą
np. Narconon – organizację, która zajmuje się terapią narkomanów. Jednak
lecząc, bardzo często wprowadza uzależnionych w struktury sekty. W terapii
ukryta jest ideologia, która wprowadza w myślenie sekty. To naprawdę
niebezpieczna organizacja, która miała bardzo wiele procesów. Jej
niebezpieczeństwo jest oczywiste. Przywołam tu przykład Niemiec, gdzie na
gruncie ustawodawstwa, sądownictwa były prowadzone różne przeciwdziałania.
Nie jest to jednak proste, gdyż w konstytucji zapisane jest prawo do
wolności. W liberalnym kraju nie jest więc łatwo ograniczyć działania tej
organizacji. Sam uczestniczyłem w wielu sympozjach w Niemczech i widziałem
różne dowody na to, jak niebezpieczna jest scjentologia.

Gdyby miał Ojciec ostrzec kogoś przed scjentologią, co by mu
powiedział?
– Uważaj, bo cię zmanipulują. Zaczną od testów
psychologicznych, a skończy się na tym, że stracisz wiarę i będziesz
wyznawcą światopoglądu kosmicznego czy takiego, jaki sobie wymyślił
założyciel scjentologów L. Ron Hubbard. Dlaczego ludzie dają się wciągać
w tryby tej ideologii?

– Scjentolodzy kuszą ludzi twórczymi możliwościami. Na to kładą nacisk, a
ludzie – często zagubieni – wchodzą w to. Działają bardzo podobnie jak New
Age, które jednak kultywuje większą swobodę jednostki. Scjentolodzy to
sekta, organizacja, w której obowiązuje posłuszeństwo, a codziennymi
praktykami są manipulacja, ogromna dehumanizacja człowieka, któremu wmawia
się nieograniczone możliwości. Pomija się natomiast słabość, tragizm życia,
konieczność nawrócenia, realizm humanistyczny i przeskakuje się w kierunku
nierealistycznych możliwości, które mają charakter religijny, magiczny. I tu
jest podwójna szkoda, bo oprócz tego, że człowiek jest psychicznie
zmanipulowany, zniszczony, to także na gruncie światopoglądu odbiera mu się
perspektywę człowieczeństwa. A na gruncie wiary jest to uderzenie w religię,
w zawierzenie i posłuszeństwo Bogu. Te kategorie w scjentologii nie
istnieją. Są wyśmiewane, eliminowane.

Nie ma żadnej płaszczyzny łączącej scjentologów z ludźmi wierzącymi?

– Z tą organizacją nie ma żadnego kompromisu, dialogu. Bo tam nie ma
prawdy ani na gruncie humanistycznym, ani na gruncie religijnym. Dialog jest
możliwy tam, gdzie się szuka prawdy, choć ona jest niedoskonała,
ograniczona, ale można znaleźć jakiś wspólny mianownik. Tu nie szuka się
prawdy. Tu z góry zakłada się pewne cele. Nie ma tu szacunku dla człowieka,
który nie jest w sekcie. Każdy spoza niej to prymityw, nieoświecony ciemniak
i trzeba go "przerobić" na swojego.

Co sprawia, że akurat środowisko artystyczne jest tak podatne na
wpływy tej sekty?

– Bo tak jak wszystkie sekty scjentolodzy szukają "maskotek" – sławnych
ludzi, którzy będą dla nich wizytówką. Sekty w stosunku do takich osób mają
obniżone wymagania i jednocześnie dużo im oferują. Oni służą jako reklama.
Wśród scjentologów jest kilku artystów, aktorów, którzy w mniej lub bardziej
naiwny sposób weszli do organizacji i zrobili swoistą propagandę. To bardzo
niebezpieczne, bo kojarzone jest z pewną pozytywnością, której w tej sekcie
nie ma.

Scjentolodzy często próbują wnikać do Kościoła…

– I znów wypada powtórzyć: ta organizacja działa jak każda sekta. Jej
członkowie próbują wnikać do Kościoła, docierać do ludzi, którzy go tworzą.
Mówi się im o podobieństwach, których nie ma, a potem przeciąga się ich na
swoją stronę. Oni też mówią o Jezusie, ale On dla nich jest niższą
kategorią. Każdy scjentolog, który się rozwinie, jest wyżej od Jezusa. Nie
odrzucają Jezusa, ale Nim manipulują. Jeszcze raz podkreślę, że jest to
organizacja bardzo niebezpieczna.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl