Rosja niewiele zyska, Polska dużo straci

Z prof. Włodzimierzem Marciniakiem, politologiem z Instytutu Studiów Politycznych PAN, rozmawia Mariusz Bober


Nie zastanawiało Pana, dlaczego władze Rosji nie komentowały stanowiska premiera Donalda Tuska w sprawie negocjacji z USA budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce? Media rosyjskie przyjęły wypowiedź szefa rządu wręcz z entuzjazmem…


– Być może jest doraźna przyczyna – władze były zajęte podróżą prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do Azji Centralnej, a potem wyjazdem na szczyt G-8. Ale nie wydaje mi się, że to dostateczne wyjaśnienie. Przyczyna jest raczej inna. Po pierwsze, władze rosyjskie czekają na ostateczne rozstrzygnięcie sprawy budowy bazy antyrakiet w Polsce, choć w mediach rosyjskich panuje przekonanie, że rząd polski zerwał już rozmowy. Być może jednak władze rosyjskie nie chcą w sposób wyraźny poprzez jakieś niezręczne oświadczenie sprzyjać krytykom rządu w Polsce. Po drugie, nawet gdyby doszło do zerwania negocjacji i wyrzutnie rakietowe nie byłyby w Polsce zainstalowane, naprawdę korzyść polityczna Moskwy nie jest tak duża. Rosjanie bowiem uznają cały system obrony antyrakietowej za zagrożenie dla siebie. Rozmieszczenie elementów tarczy w Polsce jest ważne dla Moskwy dlatego, że doszłoby do tego na terenie państwa będącego wcześniej członkiem Układu Warszawskiego i dość blisko rosyjskiego terytorium. Kreml obawia się ponadto, że z czasem antyrakiety mogą być wyposażone w głowice jądrowe. Jeśli jednak w przypadku fiaska rozmów z Polską Amerykanie dogadaliby się z Litwą, dla Rosji oznaczałoby to niewielkie pocieszenie.


Niektórzy analitycy, komentując stanowisko rządu, uznali, że świadczy ono o tym, iż wokół rządu działa „partia kremlowska”. Wie Pan, co to konkretnie może oznaczać?


– Trudno mi ocenić, co autorzy tego określenia mają na myśli. Natomiast niewątpliwie groźby nacelowania rosyjskich rakiet na Polskę formułowane przez Rosjan, m.in. przez byłego szefa sztabu generalnego Rosji gen. Jurija Bałujewskiego, działały na polską opinię publiczną. Część społeczeństwa odebrała poważnie takie groźby, wydaje się, że rząd Donalda Tuska również. W tym sensie Rosjanie mogą mieć pewną satysfakcję, że ich pogróżki okazały się skuteczne. W ten sposób ucierpi wyraźnie wizerunek Polski. Politycy przez całe miesiące będą się kłócić o to, kto był winny. Ale korzyść rosyjska, jak powiedziałem, jest relatywna i krótkotrwała.


A może groźby rosyjskie były motywowane w rzeczywistości tym, że w wyniku zgody na amerykańską instalację w Polsce i zawarcie ścisłego sojuszu z USA zmniejszą się rosyjskie wpływy w naszym kraju?


– Niewątpliwie dla Rosji korzyści byłyby takie, że choć Polska jest członkiem NATO, to na naszym terytorium nie byłoby żadnych znaczących instalacji ani Sojuszu, ani USA. Druga korzyść jest taka, że nie byłoby ryzyka umieszczenia głowic jądrowych blisko granic Rosji, czego – jak powiedziałem – Moskwa się obawia, ale ta korzyść również może być iluzoryczna, jeśli Litwa przyjmie amerykańską ofertę. Trzecia korzyść to ta, że Polska będzie przedstawiana jako kraj nieprzewidywalny, na którego politykę mogą wywierać wpływ doraźne bodźce.


To już jest niestety strata długofalowa…

…i odczuwalna szerzej, bo w ten sposób będą nas postrzegać także kraje zachodnie.


– Oczywiście.


Ale jeśli Moskwa rozumie, że USA i tak utworzą bazę w Europie Środkowej, np. na Litwie, gdy Polska odmówi, to jaki sens ma straszenie naszych władz?


– Rosjanie zyskują czas np. na negocjowanie specjalnego porozumienia o bezpieczeństwie z USA, jeśli nie z tą ekipą, to z następną. A jeśli „przy okazji” uda się zaszkodzić Polsce, to z punktu widzenia Rosji warto podjąć takie działania.


A może Rosji bardziej nie podoba się to, że godząc się na amerykańską instalację, zawieramy strategiczny sojusz z USA, a przez to mogą zostać znacząco ograniczone na stałe rosyjskie wpływy w naszym kraju?


– Nie widzę obecnie znaczącego zagrożenia ze strony Rosji. Zresztą na terenie Czech przecież zostanie rozmieszczony amerykański radar, który nie ma charakteru ofensywnego, choć moim zdaniem ma on większe znaczenie dla USA niż antyrakiety w Polsce. Dzięki radarom można bowiem penetrować ogromne terytoria, także w Rosji, i rozpoznawać zagrożenia nie tylko wojskowe. To wydaje się bardziej dotkliwe niż antyrakiety w Polsce. Nie rozumiem więc, dlaczego u nas wywołuje to takie kontrowersje, a w Rosji protesty.


Właśnie, Moskwa tak ostro nie występowała przeciwko umieszczeniu radarów w Czechach…


– Może po prostu Polacy są bardziej podatni na rosyjskie groźby. W Czechach nie wywołały one większego poruszenia. Zaś czeskie elity polityczne widać nie kłócą się tak bardzo w sprawach zasadniczych jak te w Polsce. Być może obecny rząd traktuje sprawę tarczy i traktatu lizbońskiego w kategoriach kampanii przed wyborami prezydenckimi.


Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl