Ratujmy człowieka przed człowiekiem

Cywilizacja zachodnia pada ofiarą własnego rozwoju. Staje się nawet
zakładnikiem głównie tych swoich wynalazków, które są wykorzystywane przeciw
ludzkiej płodności, a przede wszystkim przeciw dzieciom w najwcześniejszych
fazach rozwoju. W ten sposób człowiek sam może doprowadzić nawet do zagłady
naszego gatunku. To tylko niektóre wnioski, jakie nasuwają się z niezwykłej
konferencji "Ratujmy życie – wspierajmy rodzicielstwo", która odbyła się w
minioną środę w warszawskim Szpitalu Świętej Rodziny pod patronatem "Naszego
Dziennika". Środowa konferencja odbyła się w ramach Tygodnia dla Życia
trwającego od 16 marca. Kulminacja warszawskich obchodów nastąpi w niedzielę,
gdy ulicami stolicy przejdzie Marsz dla Życia, organizowany przez stowarzyszenia
i organizacje broniące życia.

Lekarze oraz inni eksperci wskazują, że te konsekwencje niekorzystnych dla
Polski zmian demograficznych pogłębia z jednej strony stosowanie takich praktyk
medycznych potencjalnie niebezpiecznych dla zdrowia i życia, jak na przykład
cięcia cesarskie "na życzenie". Z drugiej zaś niebezpieczny jest pęd środowisk
medycznych do maksymalizacji zysków z procedury in vitro.

Profesor Jerzy Leibschang, ginekolog-położnik, konsultant w Szpitalu im.
Świętej Rodziny, podkreśla, że w Polsce znacznie zwiększa się liczba
dokonywanych cięć cesarskich "na życzenie", które nie są uzasadnione z
medycznego punktu widzenia. Większość z nich przeprowadzanych jest na prośbę
samych kobiet, zaś personel medyczny w obawie przed oskarżeniem o zagrożenie
życia lub zdrowia wykonuje je bez oporu. Szczególnie wysoki odsetek cięć
cesarskich zgłaszają szpitale, w których pacjentki płacą za opiekę medyczną.

Tymczasem, jak zwraca uwagę prof. Leibschang, cięcie cesarskie jest poważną
operacją, z którą mogą wiązać się poważne powikłania, a nawet… zagrożenie
życia. – Ponad połowa zgonów matek w Polsce dotyczy kobiet rozwiązywanych drogą
cięcia cesarskiego – ostrzega ekspert. Cesarskie ciecia nie są też obojętne dla
samych dzieci.

Profesor przypomina, iż dziś nie obowiązuje już zasada, że jeśli kobieta raz
dokonała cesarskiego cięcia, to każde kolejne urodzenie dziecka musi się odbywać
w ten sposób. Nauka i medycyna szybko się rozwijają, dając możliwości leczenia
wielu chorób, z którymi wcześniej sobie nie radziła. Dlatego – jak podkreśla
ekspert – o wykonaniu cesarskiego cięcia decydować powinny jedynie względy
medyczne. Jego zdaniem, dziś można nieco odwrócić sytuację i ukuć nowe
powiedzenie: "Raz cięcie – zawsze problem".

Selekcja w łonie matki

Coraz większym problemem, również w Polsce, staje się także stosowanie
zapłodnienia pozaustrojowego. Cierpiące na bezpłodność pary płacą za nie ogromne
pieniądze, choć w zamian… doznają traumatycznych przeżyć. Stosowanie tej
techniki medycznej rodzi również mnóstwo problemów, zarówno dla dzieci, jak i
dla samych matek.

– Wśród kobiet zachodzących w ciążę przy wykorzystaniu metody in vitro w
niektórych krajach, zwłaszcza w USA, jest wręcz "epidemia" ciąż wielopłodowych –
wyjaśnia prof. Janusz Gadzinowski, kierownik Katedry i Kliniki Neonatologii
Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, wojewódzki konsultant ds. neonatologii w
Wielkopolsce. Profesor dodaje, że notuje się tam nawet 200-300-procentowy wzrost
ciąż wielopłodowych w porównaniu z dziećmi poczętymi w sposób naturalny.
Tymczasem właśnie wszczepianie kobietom wielu embrionów powoduje szereg
problemów. – Wzrost występowania wcześniactwa, zespołu przetoczenia krwi. Dzieci
poczęte metodą in vitro cechuje 2-4-krotny wzrost śmiertelności okołoporodowej.
Mają częściej mózgowe porażenie dziecięce oraz nowotwory, przede wszystkim
siatkówczaka. Duże bazy danych o IVF [ang. in vitro – przyp. red.] wykazują
częstsze występowanie (…) takich wad, jak: zarośnięcie przewodu pokarmowego,
wady serca, rozszczepu podniebienia i wargi – wylicza prof. Gadzinowski.

Lekarze dopuszczają się eksperymentów na dzieciach poczętych, licząc często
na to, że w trakcie rozwoju życia płodowego łatwiej będzie zdiagnozować u nich
ewentualne wady. Oznacza to jednak, iż z góry zakładają selekcję skazującą część
z nich na aborcję. Profesor zwrócił uwagę, że znane są nawet przypadki
dokonywania eksperymentów medycznych na embrionach. Przywołał opisany w fachowym
czasopiśmie przykład eksperymentu z Tajwanu na ok. 700 wszczepionych kobietom
embrionach (każda nosiła ciążę wielopłodową). – Połowa z nich została
"zredukowana" poprzez wprowadzenie do serc tych dzieci 10-procentowego chlorku
potasu [środek stosowany przy wykonywaniu kary śmierci – przyp. red.]. Najpierw
zabijano najmniejsze płody, potem dzieci z wadami, a potem wybierano te, które
było najłatwiej zabić – opisuje barbarzyńskie procedury prof. Gadzinowski.

Ukrywanie wad

Dzięki analizie danych na temat tzw. ciąż wielopłodowych – jak stwierdził
prof. Gadzinowski – można odkryć rzeczywiste rozmiary ukrywanego przez
środowiska in vitro zjawiska częstego występowania wad wrodzonych, w tym
genetycznych u dzieci poczętych w ten sposób. Tą prawdę o występowaniu wad
pomaga ukryć właśnie "terminacja ciąż" (aborcja) z powodu wad wrodzonych. –
Skala jest przerażająca. Terminacja ciąż z powodu wad wrodzonych sięga w
populacji wcześniaków urodzonych w 22.-31. tygodniu ciąży średnio w regionach
Unii Europejskiej ok. 8-14 proc. w regionie Lazio [Włochy – przyp. red.] i 17
proc. w rejonie Ille-de-France – wskazuje prof. Gadzinowski.

Te m.in. dane ujawniają ogromną hipokryzję i kłamstwa środowisk in vitro.
Chcąc znaleźć jak najwięcej "klientek", sieją one propagandę o tym, jakoby
metoda ta była całkowicie bezpieczna. Na stronach internetowych klinik
zajmujących się tym procederem widnieją zapewnienia, że nieznane są negatywne
konsekwencje stosowania tej metody. Prawdy trzeba szukać w innych miejscach, w
tym w medycznych bazach danych różnych krajów.

Zagrożenie dla ludzkości

Szczególnie niebezpieczne są wady genetyczne występujące u dzieci poczętych w
wyniku sztucznego zapłodnienia. Profesor Gadzinowski zwraca uwagę, że stosowanie
metody in vitro powoduje zwiększenie zakłócania procesu piętnowania
rodzicielskiego [zmiany chemiczne w materiale genetycznym zależne od pochodzenia
od konkretnego rodzica – przyp. red.], co prowadzi właśnie do częstszego
powstawania wad genetycznych. Ujawniają się one poprzez występowanie takich
chorób, jak np. Zespół Angelmana (choroba powodująca upośledzenie umysłowe oraz
epilepsję), Zespół Prader-Williego (upośledzenie umysłowe, niski wzrost,
otyłość), Zespół Silver-Russella (m.in. opóźnienie umysłowe, wady serca,
nieproporcjonalny rozwój czaszki przypominający objawy wodogłowia) i wiele
innych.

Najpoważniejsze konsekwencje zmian genetycznych, w dodatku trudne dziś do
przewidzenia, mogą się jednak ujawnić dopiero w trzecim, czwartym pokoleniu. –
Ryzyko to rośnie w następstwie poczęcia osób po in vitro – podkreśla prof.
Gadzinowski. Dodaje, że podnosi się ono zwłaszcza w przypadku… kazirodztwa, i
to nieświadomego. O co chodzi? Do takich sytuacji prowadzi stosowanie in vitro,
gdy jeden mężczyzna jest dawcą nasienia dla wielu anonimowych kobiet.

– Czy poprzez stosowanie in vitro lekarze otworzyli puszkę Pandory? To może
być najbardziej niebezpieczna konsekwencja postawy, która dziś szerzy się wprost
jak zaraza – mierzenia wszystkiego wyłącznie własnymi potrzebami, ale na koszt
własnych dzieci, a nawet całej ludzkości – puentuje prof. Gadzinowski.

Mariusz Bober

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl