Ponury show Breivika

W stolicy Norwegii ruszył proces Andersa Behringa Breivika. Mężczyzna
dziewięć miesięcy temu dokonał zamachu bombowego w Oslo i masakry na wyspie
Utoya, w których zginęło łącznie 77 osób, a około 300 zostało rannych. Oskarżony
wprawdzie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale zaznaczył, że nie czuje się
winny, gdyż działał w "słusznej sprawie".

Wchodząc wczoraj punktualnie o godz. 9.00 na salę rozpraw, Anders Breivik
zdawał się być w dobrym humorze. Po rozkuciu z kajdanek oskarżonego umieszczono
w specjalnym pomieszczeniu oddzielonym od reszty sali szkłem pancernym, w którym
z uśmiechem na twarzy zwrócił się do setek zebranych rodzin ofiar i ocalałych,
"pozdrawiając" je faszystowskim gestem – poprzez wyciągnięcie ręki z zaciśniętą
pięścią (w swoim wcześniejszym manifeście mężczyzna oświadczył, że gest ten
symbolizuje "siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie").
Na samym początku procesu, po przedstawieniu składu sędziowskiego, Breivik
stwierdził, że nie uznaje jurysdykcji norweskich sądów, gdyż "ich mandat
pochodzi od partii politycznych, które popierają wielokulturowość". Poza tym
mężczyzna poprawił sędzię, która przedstawiła go jako osobę bez zatrudnienia,
zaznaczając, iż jest pisarzem, gdyż… pisał w więzieniu.

Samo odczytywanie aktu oskarżenia trwało godzinę. W czasie odczytywania
nazwisk wszystkich ofiar ataków wraz z wyszczególnieniem, w jaki sposób każda z
nich zginęła lub została ranna, Breivik nie wyrażał żadnych emocji, tępo
wpatrując się w leżące przed nim dokumenty. Emocji na jego twarzy nie było widać
nawet w momentach, gdy opisy dokonywanej przez niego zbrodni były tak
drastyczne, że transmitująca proces telewizja musiała je wyciszać.

Wyrażając zgodę na transmisję, sąd odmówił jednak zgody na pokazanie w
telewizji samego oświadczenia Breivika. To zaś spodziewane jest dzisiaj i
prawdopodobnie oskarżony będzie przemawiał przez co najmniej kilka kolejnych
rozpraw. Norweskie media spodziewają się, że mogą się w nich znaleźć drastyczne
wypowiedzi, które będą kolejną "ciężką próbą dla rodzin zabitych". Na taki
scenariusz wskazywać bowiem mogą słowa obrońcy Breivika, który jeszcze przed
rozpoczęciem procesu powiedział, że jego klient nie wyraża żalu za dokonane
czyny i żałuje tylko tego, że zrobił tak mało. – To trudno zrozumieć, ale mówię
to, by przygotować ludzi na treść jego oświadczenia – powiedział Geir Lippestad
w rozmowie z dziennikarzami tuż przed rozprawą.

 

Zabiłem, ale jestem niewinny

Podczas wczorajszego procesu Breivik po raz kolejny przedstawił swoje
dotychczasowe stanowisko, zaznaczając, że choć podłożył bombę w stolicy i zabił
zebranych na wyspie Utoya 69 uczestników zlotu młodzieżówki Partii Pracy, to
jednak nie popełnił przestępstwa, gdyż "zrobił to, co było konieczne". –
Przyznaję się do wymienionych czynów, ale nie do popełnienia przestępstwa. (…)
działałem w usprawiedliwionej obronie – powiedział, zwracając się do pięciu
mających go osądzić osób. Jak zauważa telewizja BBC, wśród nich jest dwoje
sędziów zawodowych oraz trzech ławników: recepcjonista, nauczycielka i pracownik
samorządu stolicy (prywatnie ojciec członka Norweskiej Partii Pracy, której
młodzieżowi działacze stali się obiektem ataku ze strony oskarżonego), których
głos będzie równy głosom dwóch sędziów. Przewodniczy im doświadczona sędzia
Wenche Elizabeth Arntzen. Breivik, mówiąc wcześniej o nieuznawaniu norweskich
sądów, podkreślił, że nie uznaje również sędzi Arntzen, gdyż przyjaźni się ona z
siostrą byłej norweskiej premier i liderki Norweskiej Partii Pracy Gro Harlem
Brundtland.

Przygotowany przez sąd plan rozpraw zakłada, że potrwają one 10 tygodni,
czyli do 22 czerwca. W tym czasie oskarżyciele zamierzają przesłuchać 99
świadków. Z kolei jak wynika z dotychczasowych wypowiedzi adwokata Breivika,
zamierza on oprzeć linię obrony swojego klienta na dwóch punktach. Z jednej
strony – jak zauważa PAP – Lippestad może próbować udowodnić przed sądem, że
Breivik dokonał ataku terrorystycznego, ponieważ przez panującą w Norwegii
poprawność polityczną nie mógł w normalny sposób głosić swoich poglądów, bądź
też może próbować współobciążyć winą za zbrodnie dokonane przez Breivika
norweskie instytucje państwowe. Służby specjalne Norwegii przyznały bowiem, że
Breivik widniał na liście osób, o których wiedziano, że sprowadzały substancje
do produkcji materiałów wybuchowych, jednak nic w związku z tym nie uczyniono.
Ponadto policja sama przyznała, że 22 lipca ub.r. popełniła wiele błędów,
umożliwiając Breivikowi po zdetonowaniu ładunku w dzielnicy rządowej w Oslo
dotarcie na wyspę Utoya i dokonanie tam masakry – Breivik powiedział, że sam
dzwonił na policję i chciał się poddać. Na pewno też obrońca będzie się starał
wykorzystać na korzyść 33-latka istnienie dwóch sprzecznych raportów na temat
jego zdrowia psychicznego.

Zgodnie z obowiązującym w Norwegii prawem, Breivikowi grozi maksymalnie do 21
lat więzienia bądź – w przypadku stwierdzenia niepoczytalności – pobyt w
zakładzie psychiatrycznym. I choć ogłoszony przez psychiatrów 10 kwietnia raport
stwierdza, że Breivik jest poczytalny (wcześniejsza diagnoza dowodziła, że
choruje on na schizofrenię i nie może być sądzony), ostatecznie o tym, czy
skazać zabójcę na karę więzienia czy leczenie psychiatryczne, zadecyduje sąd.
Sprawa Breivika wywołała też w Norwegii debatę nad zaostrzeniem kar za
najcięższe przestępstwa. Obecnie przygotowywane jest nowe prawo, które
przewiduje zwiększenie o 10 lat kary za terroryzm.

Rozpoczętemu wczoraj procesowi towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
Dlatego też budynek sądu, w którym odbywa się proces, został otoczony kordonem
policji i zamknięto sąsiadujące z nim ulice. Także każdy z setek uczestników
rozprawy i około 800 dziennikarzy przybyłych do Oslo z całego świata musiało
przejść kontrolę osobistą. Dla tych zaś poszkodowanych i rodzin, dla których
zabrakło miejsca na sali rozpraw w Oslo, oraz dla osób, które z różnych względów
nie mogły się stawić w stolicy, zorganizowano transmisję rozprawy do 17 innych
sądów okręgowych, dzięki czemu mogły w niej uczestniczyć wszystkie związane ze
sprawą osoby, z czego aż 813 otrzymało status poszkodowanych.

 

Marta Ziarnik

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl