Nieopowiedziana historia

Gdy zbliża się ważna narodowa rocznica, a taka wypada dla nas w sierpniu,
odbijamy się od perspektywy i staramy się często uchwycić szereg postępujących
po niej wydarzeń. Dzięki wnikliwej retrospekcji potrafimy osądzić, co dana
rocznica oznacza w sensie symbolicznym oraz w jakim stopniu zapoczątkowała
istotne procesy.

Analizując dwa końce owego procesu: rocznicę oraz teraźniejszość, próbujemy
oszacować postęp na osi czasu. Tymczasem tylko ścisłe studia nad całością
procesu mogą potwierdzić lub zadać kłam wyobrażeniom i rozwinąć równanie x=y,
gdzie x to konkretny moment w przeszłości, a y to teraźniejszość. Nieuniknione,
że obok konkretnych liczb w równaniu pojawią się kolejne niewiadome.
Historyk, który na potrzebę swych badań wyznacza konkretne x i y, chcąc nie
chcąc, buduje w wyobraźni paralele pomiędzy nimi. Gdyby próbował wyciągać z
dwóch "końców" radykalne wnioski, naraziłby się na zarzut braku rozsądku i
kompetencji. Zarówno gdyby ogłosił, że "Porównując Polskę przed sierpniem 1980
r. i Polskę z 2011 r., zmiany widać gołym okiem, w związku z czym wszystko się
udało i nie mogło być lepiej", jak i gdyby stwierdził, że "Nic się nie zmieniło,
bo Polską rządzą ci sami ludzie i podporządkowane im biznesy".

Polska
i "doktryna Reagana"

Gdy przegląda się archiwa amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) z
lat 80., można ulec przekonaniu, że ówczesna Polska znajdowała się w centrum
zainteresowania Stanów Zjednoczonych. Była obok Sowietów jednym z najczęściej
wymienianych w stenogramach państw. Nawet wśród krajów wchodzących w skład
ówczesnej "czołówki" – Arabii Saudyjskiej, Afganistanu, Izraela, Libii,
Nikaragui, Tajwanu czy ChRL. Ponieważ leżała w obszarze zainteresowania
supermocarstwa reprezentującego wówczas wolny świat, można stwierdzić, że była
istotnym podmiotem. Bardzo możliwe, że dziś Polska nie jest już dla USA istotnym
podmiotem, ale bez szerszego oglądu problemu trudno dowieść, iż jest to efekt
epokowych zmian w polskiej polityce bądź właśnie braku zmian i długofalowej
stagnacji.
Czas wymienił głównych superaktorów – kreatorów charakteru geopolitycznej
rozgrywki – a zatem i jakość procesu. Nie ma już na przykład Ronalda Reagana. Na
jednym z posiedzeń NSC poświęconym sprawom polskim, dokładnie 15 września 1981
r., prezydent w gronie swoich najbliższych współpracowników podnosił wątpliwość,
"czy problemy ekonomiczne komunistycznego państwa mogą być skutecznie rozwiązane
przez pomoc Zachodu i czy za ich sprawą nasza pomoc nie wzmocni tylko kontroli
komunistycznych władz i represji wymierzonych w rodzime ruchy domagające się
większej swobody".
Wątpliwość Reagana wypływająca z jego poglądów na komunizm przełożyła się na
cały szereg mechanizmów i działań. Najważniejszy z nich umożliwił zbudowanie
politycznej strategii, która – w odróżnieniu od wcześniejszych inicjatyw
antykomunistycznych – za cel przedsiębrała ostateczne pokonanie przeciwnika, zaś
Polska była jednym z fundamentów tej strategii. Wprowadzenie w grudniu w PRL
stanu wojennego prezydent i jego otoczenie uznali za ważki powód do zastosowania
wobec sowieckiego giganta oraz jego satelity sankcji ekonomicznych.
Następstwem "doktryny Reagana", jej dostrzegalnych działań i środków, było
powstanie fermentu antykomunistycznego w przestrzeni publicznej. Zaktywizowana
po sierpniu 1980 r. Polonia amerykańska nie zaprzestała działań mimo szoku "13
grudnia". Deklaracje administracji amerykańskiej potraktowała jako zachętę i
bodziec do poszukiwania nowego pola aktywizacji.

Solidarność na obczyźnie

Tu zaczyna się nieopowiedziana i nie zawsze baśniowa historia Polaków i Polski w
latach 80. poza jej granicami. Nieopowiedziana podobnie jak historia PRL w
latach 80., w której do Okrągłego Stołu, z Okrągłym Stołem włącznie, było więcej
bohaterów – działaczy, dysydentów, opozycjonistów – aniżeli spajającej ich
akcji. Zupełnie jak w dowcipie o milicjancie i książce telefonicznej. Posiadając
dwa "końce" procesu i kilka tuzinów bohaterów, niepodobna odpowiedzieć, czy
postęp w naszej Ojczyźnie odbywał się w ruchu jednostajnie przyspieszonym, w
tempie jednostajnie spowolnionym czy może w ruchu wahadłowym?
Historia emigracji solidarnościowej w Stanach Zjednoczonych posiada swoich
własnych bohaterów. Kierunek jej działań zwykle pokrywał się z linią polityczną
Białego Domu, lecz jej zwrot zależał od sporów toczonych w łonie podziemia
solidarnościowego i najwymyślniejszych intryg politycznych. Przykładem może być
stosunek emigracyjnych ośrodków politycznych do sankcji gospodarczych. Innym –
rozdźwięk w kwestii kompetencji Biura Koordynacyjnego "Solidarności" za granicą,
zespolony z problemem akumulacji środków płynących do "podziemia" z
amerykańskich i innych, japońskich oraz europejskich organizacji. Kierownikiem
Biura w Brukseli w okresie 1982-1989 był Jerzy Milewski, oficjalnymi doradcami
Biura: Zdzisław Najder, Krzysztof Pomian i Bohdan Cywiński, natomiast głównymi
współpracownikami Mirosław Chojecki i Józef Lebenbaum.
Cichy spór o jednolity przekaz w sprawie zniesienia sankcji gospodarczych,
toczony w kraju od jesieni 1982 r. pomiędzy jawnym ośrodkiem Lecha Wałęsy a
ukrywającymi się wciąż władzami Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, wygrał za
granicą ten pierwszy. Przewodniczący zdelegalizowanej Komisji Krajowej, tuż
przed odebraniem Pokojowej Nagrody Nobla w grudniu 1983 r., wezwał do zniesienia
sankcji i przyznania PRL kredytów.

Poglądy i spory

Pogląd ten poróżnił polskie koła emigracyjne. Uzyskał wszak pełną akceptację
solidarnościowej ekspozytury w Brukseli, kierowanej przez Jerzego Milewskiego, i
jej doradców, prócz tego przez Kongres Polonii Amerykańskiej, na którego czele
stał wówczas Alojzy Mazewski, oraz przez doradcę amerykańskiej NSC Zdzisława
Jeziorańskiego vel Jana Nowaka. Na rzecz polityki podtrzymania sankcji, a nawet
ich zaostrzenia, lobbowały między innymi związany z Partią Republikańską Ruch
Społeczno-Polityczny "Pomost", Stowarzyszenie Polskich Kombatantów oraz
nowojorski Committee in Support of Solidarity; zyskawszy w tej sprawie wśród
sojuszników jakże wpływowy AFL-CIO – amerykańską centralę związkową zrzeszającą
kilkanaście milionów członków.
Polityki "szukania porozumienia", właściwej dla ośrodka Wałęsy, bronił ówczesny
Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp. Postawa Prymasa wkrótce po apelu noblisty,
zdaniem amerykańskich źródeł w Watykanie, wywołała zaniepokojenie Watykanu
"stosunkiem Glempa do reżimu Jaruzelskiego". Wpływała ponoć na przekonanie, że
"reżim wykorzystuje pragnienie Glempa odnośnie do stabilizacji, by wywołać
rozdźwięk w Kościele w Polsce". Prymas bronił się, twierdząc, iż "pogląd
Watykanu odzwierciedla zachodnie warunki, zaś perspektywa w Europie Wschodniej
jest odmienna". Depesza w tej sprawie wpłynęła do Białego Domu 30 stycznia 1984
roku.
Przeświadczenie Prymasa Glempa nie było z gruntu błędne, choć zapewne sprzyjało
komunistom. W 1982 r. Stolica Apostolska po raz pierwszy od niemal 450 lat,
czyli od zerwania przez Henryka VIII stosunków z papiestwem, wymieniła
ambasadorów z Wielką Brytanią. W 1984 r., po żmudnej dyplomatycznej grze
rozpoczętej w okresie II wojny światowej, do Watykanu przybył William Wilson,
pierwszy amerykański ambasador w historii. Gest Reagana był jasny. Prezydent,
protestant, znalazł się pod silną presją szczególnie baptystów i
zielonoświątkowców, przeciwnych podniesieniu przedstawicielstw dyplomatycznych i
prestiżowemu wyróżnieniu katolików. Wpływowe koła protestanckie nie tylko
odwoływały się do konstytucyjnego rozdziału Kościoła od państwa, ale decyzję
prezydenta postanowiły skarżyć na drodze sądowej. Batalia ta zakończyła się
sukcesem Reagana.

Kwestia sankcji

Watykan był również pośrednikiem w przekazywaniu pomocy humanitarnej dla
Polaków, płynącej głównie ze Stanów Zjednoczonych. Z kolei środki finansowe
wysyłane przez ustanowiony przez Kongres, przy wsparciu prezydenta, National
Endowment for Democracy (NED) trafiały poprzez podległy AFL-CIO – Free Trade
Union Institute (FTUI), do różnych grup emigracyjnych pośredniczących w budzeniu
polskiej demokracji. Różniących się podejściem do ofensywnej polityki Reagana,
jak i do ugodowej taktyki, biorącej w krajowej opozycji zdecydowanie górę.
Różnorodność stanowisk powodowała, że w drugiej połowie lat 80. stosowano z
jednej strony zabiegi, aby powściągnąć administrację amerykańską w łagodzeniu
politycznego kursu wobec ZSRS, a z drugiej – starania, by podporządkować
emigrację polityczną ośrodkowi w Brukseli. Te ostatnie spotkały się wszakże z
dezaprobatą krajowej TKK.
Opisana powyżej polaryzacja oraz towarzyszące jej tarcia zaistniały w odpowiedzi
na politykę amerykańskiego prezydenta. Aż do przełomu 1986 i 1987 r., kiedy
większość sankcji została zniesiona, Ronald Reagan zręcznie żonglował tematem
embarga. Pierwsze złagodzenie sankcji w połowie lat 80. miało zadowolić
malkontentów, ale pożywić się musieli jeszcze wówczas suchym efektem
propagandowym. Gra w dalszym ciągu prowadzona była o kredyty i status
najwyższego uprzywilejowania, a nie o wymianę naukową oraz wpuszczenie kilku
kutrów rybackich na wody amerykańskie.
Większość amerykańskich historyków nie ma wątpliwości, że amerykański prezydent
pokonał swego przeciwnika bez rozlewu krwi, na który Stany Zjednoczone pod
rządami Reagana były – według jego adwersarzy – skazane. Pokonał go zarówno
pokojowo, strategicznie, jak i ekonomicznie, a sankcje były elementem tej
batalii.

Konkluzje

Dziś budzimy się z wrażeniem, że świat wchodzi w czas przełomu. Rodzi się nowa
epoka. Przeczuwamy, kiedy indziej jesteśmy nieomal pewni, że to nie w Stanach
Zjednoczonych mamy głównych aktorów bieżących zmian. Dawne źródło optymizmu i
wiary straciło chwilowo swój blask. Na obu "końcach" procesu wszczętego w 1980
r. widać multum podobieństw: kryzys ekonomiczny, kryzys bliskowschodni, bunt
antykomunistyczny na Węgrzech, za plecami Europy Zachodniej dyszy znów wschodni
niedźwiedź, lecz powtarzalność błędów zatrważa.
Obawiam się, że mało kto przeczytał książkę Anatolija Golicyna "Nowe kłamstwa w
miejsce starych", w której autor przepowiadał w 1984 r. pierestrojkę, czyli
nastanie w ZSRS kolejnego NEP i kontrolowanej odgórnie liberalizacji, notabene w
Rosji Putina zlikwidowanej z powodzeniem. Bawi naiwność dyplomatów amerykańskich
– na co wskazują choćby depesze opublikowane przez WikiLeaks – doszukujących się
rzekomych różnic światopoglądowych i werbalnych w oficjalnych oświadczeniach
Putina i Miedwiediewa, jakby nie znali obszernych rozdziałów książki Golicyna o
"dezinformacji", które – jak dowiodła historia ośmieszyły co poniektórych
sowietologów, wytrwale przez dziesięciolecia tropiących różnice między
"gołębiami" i "jastrzębiami" w różnych politbiurach.
Brakuje na naszym "końcu" historii znaczącego człowieka, który wykazałby się
odwagą, by wyjawić swoje poglądy tak, jak się je tłumaczy zwykle dziecku. Z
troską, jaką okazuje się swoim podopiecznym, lecz także ku pokrzepieniu i dla
dodania odwagi. Ale bez odwagi nie ma odwagi. Dzisiejszy świat jest światem
indyferentnych pesymistów, którzy podświadomie sprowadzają na siebie i na swych
podopiecznych nieszczęście.
Jak szczera była wiara Reagana i jak wielki był jego optymizm i poczucie
sprawiedliwości, którymi promieniował i zarażał, pokazuje jego korespondencja z
nastolatką Cathy z przełomu marca i maja 1982 roku. Lepiej naszych niedoborów
wyrazić niepodobna.

Drogi Panie Prezydencie!

Jestem uczennicą szkoły średniej w Monroeville w Ohio. Chodzę do dziewiątej
klasy. Nie rozumiem, o co chodzi z tą Polaską [Poleland – oryg.] i tymi cięciami
budżetowymi. Wygląda na to, że świat zmierza do końca w 1985 roku, kiedy kończę
szkołę. Byłabym wdzięczna, gdyby mi Pan napisał i powiedział coś o sobie oraz
Polasce i cięciach budżetowych.

Droga Cathy

Dziękuję za list. Rozumiem, że masz obawy odnośnie do przyszłości. Dzieje się
wiele smutnych i niepokojących rzeczy na świecie. Każdy z nas może coś na to
poradzić, pracując i modląc się za lepszy świat.
Cieszę się, że jesteś zmartwiona wydarzeniami w Polsce. Tuż przed ostatnimi
świętami Bożego Narodzenia tamtejsze komunistyczne władze przedsięwzięły
drastyczne środki, by zdławić "Solidarność". W ciągu 15 miesięcy Polacy
stworzyli dzięki "Solidarności" przyczółek wolności w świecie kontrolowanym
przez Sowietów. Sowieccy władcy z Moskwy przestraszyli się, że mógłby on
rozprzestrzenić się na inne więzione narody – wolność jest zaraźliwa. Dlatego
naciskali na władze w Polsce, aby wprowadziły brutalny stan wojenny przeciwko
własnym obywatelom. Stany Zjednoczone i większość naszych sojuszników potępiła
ten krok i nałożyła na Związek Sowiecki i na opresyjny reżim w Polsce sankcje.
Papież i inni przywódcy religijni również głośno opowiedzieli się za wolnością
dla Polaków. Wszyscy się za nich modlimy. Mam nadzieję, że Ty również.
Temat cięć budżetowych jest bardzo skomplikowany. Krótko mówiąc: przez ostatnie
mniej więcej 30 lat budżet wymknął się spod kontroli. Próbujemy go ograniczyć,
ponieważ to podatnicy muszą płacić podatki. Chcielibyśmy, aby Amerykanie mogli
wydawać większość zarobionych pieniędzy, zamiast przekazywać je rządowi.
Koniec świata, Cathy, nastąpi, kiedy Dobry Pan zdecyduje, że już na to czas. To
Jego sekret. W to właśnie wierzę, Cathy. Tymczasem powinniśmy próbować żyć
naszym życiem i być posłuszni Jego nakazom.
Podoba mi się zdjęcie, które mi przysłałaś, z tym drobnym uśmieszkiem, który
musi rozpogadzać życie Twojej rodziny i przyjaciół.
Z najlepszymi życzeniami
Ronald Reagan

Paweł Zyzak
historyk, autor książki "Lech Wałęsa – idea i historia. Biografia polityczna
legendarnego przywódcy 'Solidarności’ do 1988 roku"

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl