fot. PAP/Jerzy Undro

[TYLKO U NAS] M. Potapiński: Obchodząc 1050. rocznicę bitwy pod Cedynią, obchodzimy ją ze stroną niemiecką. Razem kultywujemy i mówimy o historii, nie bojąc się jej

Dawny pas tzw. ziem odzyskanych boryka się z poczuciem tożsamości. Tutaj przez lata szukano elementów historii, których moglibyśmy się zaczepić i utożsamić się z tą ziemią. W bardzo wielu przypadkach kultywowano tradycje z działań mających miejsce w czasie II wojny światowej. Po wojnie przypomniano sobie o jednej z pierwszych udokumentowanych bitew w naszej historii. Bitwa pod Cedynią przez wiele lat była narzędziem propagandowym (…). Dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Mamy okazję do tego, żeby rocznicę bitwy obchodzić w zupełnie innym ustroju. Obchodząc 1050. rocznicę bitwy pod Cedynią, przede wszystkim obchodzimy ją ze stroną niemiecką, naszymi sąsiadami. Kultywujemy i mówimy o historii, nie bojąc się jej. Chodzi nam o to, by historię propagować, by ludzie mieli świadomość, że bitwa pod Cedynią miała miejsce, iż była właśnie tutaj – mówił Michał Potapiński, zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego w Cedyni, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

1050 lat temu odbyła się bitwa pod Cedynią. W walce zmierzyły się ze sobą wojska Księstwa Polskiego oraz Marchii Łużyckiej.

– Bitwa pod Cedynią to jedna z pierwszych dat dziennych, o której możemy mówić w polskiej historii. Mówimy konkretnie o 24 czerwca 972 roku, czyli dniu, w którym została stoczona bitwa pomiędzy wojskami naszego pierwszego historycznego władcy – Mieszka I – a wojskami margrabiego Hodona. Najprawdopodobniej margrabia Hodon zaatakował państwo Mieszka I z powodów czysto politycznych oraz gospodarczych. Mieszko I przez cały czas prowadził rozwój terytorialny, zdobywał tereny dzisiejszego Pomorza Zachodniego i nieustannie przesuwał się na Zachód, czyli w kierunku niemieckich księstw. Być może stanowiło to zagrożenie dla niemieckich możnowładców i Hodon mógł uznać, że trzeba to ukrócić, dlatego zebrał około 3 tysięcy zbrojnych – Słowian pod panowaniem margrabiego – którzy przebyli długą drogę tylko po to, aby przejść przez Odrę – rozpoczął Michał Potapiński.

Zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego w Cedyni podkreślił, dlaczego wojska margrabiego Hodona chciały przekroczyć Odrę właśnie na wysokości Cedyni.

– Tutaj była możliwa w miarę bezpieczna przeprawa. Odra, którą możemy zobaczyć dzisiaj, znacznie różni się od tej, którą widział Mieszko I. Odra z czasów Mieszka I była bardzo dziką rzeką, znacznie mniej przewidywalną, niż jest dzisiaj. Nasz władca bardzo dobrze sobie poradził z tym problemem. Musiał mieć dobrą informację na temat tego, gdzie oddziały Hodona przekroczą rzekę. Mieszko I wraz ze swoim bratem podzielili oddziały – także w liczbie około 3 tysięcy zbrojnych – na dwie grupy. Pierwszą, nieco mniejszą, wziął pod swoje skrzydła Mieszko I, a drugą jego brat – podkreślił gość Radia Maryja.

Polacy nie bali się walki z wojskami margrabiego.

– Wojska Mieszka I niejako wyszły na spotkanie wojskom Hodona, które przekraczały Odrę. Tam wywiązała się walka, którą z początku wygrywała strona niemiecka, aczkolwiek to również była część planu Mieszka I, który celowo przez cały czas ustępował pola bitwy, stopniowo się cofał, aż wreszcie zarządził taktyczny odwrót. Margrabia Hodon uznał wówczas, że zwycięstwo jest już jego, więc pewnie ruszył w pogoń za naszym władcą. Hodon nie wiedział, iż brat Mieszka I – Czcibor – jest skryty wraz ze swoją częścią wojska w pobliskich lasach. W momencie, w którym kolumna niemieckich wojsk przechodziła przez lasy wzdłuż Odry, to armia polska runęła na nie i wybiła najznamienitszych wojów Hodona – przypomniał gość „Aktualności dnia”.

Zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego w Cedyni zwrócił uwagę, jak bitwa pod Cedynią jest postrzegana w czasach współczesnych.

– Dawny pas tzw. ziem odzyskanych boryka się z poczuciem tożsamości. Tutaj przez lata szukano elementów historii, których moglibyśmy się zaczepić i utożsamić się z tą ziemią. W bardzo wielu przypadkach kultywowano tradycje z działań mających miejsce w czasie II wojny światowej. Po wojnie przypomniano sobie o jednej z pierwszych udokumentowanych bitew w naszej historii. Bitwa pod Cedynią przez wiele lat była narzędziem propagandowym. Wystarczy przypomnieć obchody 1000. rocznicy bitwy. To było wielkie wydarzenie na arenie całego kraju, które było bardzo silnie rozpropagowane (…). Dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Mamy okazję do tego, żeby rocznicę bitwy obchodzić w zupełnie innym ustroju. Obchodząc 1050. rocznicę bitwy pod Cedynią, przede wszystkim obchodzimy ją ze stroną niemiecką, naszymi sąsiadami. Kultywujemy i mówimy o historii, nie bojąc się jej. Chodzi nam o to, by historię propagować, by ludzie mieli świadomość, że bitwa pod Cedynią miała miejsce, iż była właśnie tutaj – podsumował Michał Potapiński.

W najbliższą niedzielę odbędzie się inscenizacja bitwy pod Cedynią. Z kolei o godz. 10.00 sprawowana będzie uroczysta Eucharystia przed przewodnictwem metropolity szczecińsko-kamieńskiego, ks. abp. Andrzeja Dzięgi [czytaj więcej].

Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem Michała Potapińskiego można odsłuchać [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl