[TYLKO U NAS] A. Wróblewski o próbie impeachmentu D. Trumpa: Mieliśmy do czynienia z politycznym show

Mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju politycznym show, wymierzonym przeciwko prezydentowi Trumpowi. Tak naprawdę Demokraci nic nie uzyskali – mówił w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja Artur Wróblewski, politolog i amerykanista z Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Próba impeachmentu byłego prezydenta USA Donalda Trumpa już po zakończeniu się jego kadencji skończyła się niepowodzeniem, głównie z powodu braku większości 2/3 wśród senatorów głosujących „za”.

– Nie tylko było do przewidzenia, że takie będzie rozstrzygnięcie, ale zdrowy rozsądek, jak również stan faktyczny i prawny na to wskazywały – stwierdził politolog.

Amerykanista zaznaczył, że po raz pierwszy w historii USA prezydentowi postawiono tak poważny zarzut, jakim jest podżeganie do powstania.

– Żeby tego typu zarzuty się utrzymały, trzeba by przedstawić bardzo poważne dowody – zwrócił uwagę Artur Wróblewski.

Jedyne dowody, jakie przedstawiono, miały charakter poszlakowy i opierały się na przekazach medialnych czy interpretacji słów prezydenta.

– Widzimy, że Senat nie potraktował poważnie postępowania ws. impeachmentu, dlatego że w tej procedurze zabrakło przede wszystkim zeznań świadków, jak również przedstawienia dokumentów – mówił amerykanista.

Amerykański Senat nie wezwał nawet świadków, lecz od razu zarządził głosowanie. W procedurze brakowało m.in. procesu dowodowego. Ponadto wystosowano ją wobec osoby, która nie sprawowała już urzędu. Przez to – zdaniem politologa – procedura została ośmieszona.

– Mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju politycznym show, wymierzonym przeciwko prezydentowi Trumpowi. Tak naprawdę Demokraci nic nie uzyskali. Ich zysk jest mierny, a być może wręcz wzmocniona została narracja Donalda Trumpa, że jest ofiarą systemu i próbowano go uciszyć oraz upokorzyć. Nie tylko jego, ale także ponad 74 milionów amerykańskich wyborców, którzy na niego głosowali – zauważył amerykanista.

Jak stwierdził Artur Wróblewski, porażka Donalda Trumpa w zeszłorocznych wyborach była spowodowana pandemią koronawirusa i jej następstwami, m.in. drastycznymi zmianami na giełdzie. Ówczesny prezydent podejmował działania, które popierało wielu Amerykanów, niezadowolonych z sytuacji związanej ze skutkami globalizacji czy prekaryzacją społeczeństwa.

– Nie wywołał też żadnej wojny. Zaczął wycofywać wojska amerykańskie z różnych rejonów świata. Dokonał przełomu w relacjach między Izraelem a Arabami. Przymusił niektórych członków NATO, by zaczęli płacić więcej na rzecz organizacji. Nakrzyczał na Światową Organizację Zdrowia, UNESCO czy inne organizacje, jak Światowa Organizacja Handlu, które nie traktowały wszystkich sprawiedliwie – wymienił sukcesy prezydenta Donalda Trumpa.

Amerykanista wskazał, że polityk może bazować na wspomnianych osiągnięciach, aby nadać nowy ton Partii Republikańskiej, lekko tylko modyfikując swoją retorykę.

– Być może będzie musiał wyciszyć pewne negatywne akcenty krytykowania rzeczywistości, które się u niego pojawiły, pokazać bardziej optymistyczną wizję – zwrócił uwagę.

Zdaniem politologa, grunt to optymizm i silne wartości.

– Zdaje się, że jeśli Donald Trump konstruktywnie „zmontuje” pewną koalicję ludzi pozytywnie myślących, posiadających optymistyczne przesłanie dla Ameryki, zbudowane wokół pewnych wartości konserwatywnych, wartości chrześcijańskich – bo to jest ważne dla wielu Amerykanów – to byłaby to recepta na wygranie następnych wyborów. Tym bardziej, że nie wiadomo, co się wydarzy w ciągu najbliższych 4 lat, kiedy rządzić będą dość radykalni liberalni, progresywni politycy – mówił Artur Wróblewski.

radiomaryja.pl