To nie my, to oni

Coraz wyższe ceny żywności czy energii elektrycznej stały się już codziennością. Nic dziwnego, że u naciskanych przez wyborców posłów opozycji zrodziło się naturalne pytanie, co rząd robi, aby przeciwdziałać czy chociaż złagodzić to zjawisko. Z odpowiedzi rządu dowiedzieliśmy się, że za wzrost cen odpowiada poprzedni rząd, a tak w ogóle to drożyzny nie ma. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski stwierdził natomiast: „jest drożej, ale na pewno jest lepiej”. Sejm przeprowadził wczoraj długo odsuwaną przez Platformę Obywatelską debatę o działaniach rządu służących przeciwdziałaniu wzrostowi cen.

Na zorganizowanej we wtorek przez klub Platformy Obywatelskiej konferencji poświęconej m.in. wzrostowi cen w naszym kraju z ust profesorów, bankowców, członka Rady Polityki Pieniężnej, członka zarządu NBP mogliśmy usłyszeć, że wzrost cen to m.in. konsekwencja spadku bezrobocia, wzrostu płac czy ogólnej sytuacji na światowych rynkach wynikającej ze wzrostu cen ropy naftowej lub – jak tłumaczył minister finansów Jacek Rostowski – wchodzenia gospodarki w fazę stagflacji, kiedy wysokiej inflacji towarzyszy spadające tempo wzrostu gospodarczego. O innych powodach wzrostu cen usłyszeliśmy natomiast podczas wczorajszej debaty o drożyźnie w Sejmie.

Pewne przeobrażenie od wtorku przeżył minister finansów Jacek Rostowski. Jak się okazuje, inaczej się rozmawia i o czym innym mówi w towarzystwie profesorów ekonomii, a inaczej przemawiając do potencjalnych wyborców. Dzięki temu może dowiedzieliśmy się, „kto naprawdę” odpowiada za wzrost cen. Jak wynika z odkrycia ministra finansów, nie są to jakieś „wzrosty cen ropy” czy „niekorzystne koniunktury”, lecz konkretne osoby.

Podczas pamiętnej przedwyborczej debaty telewizyjnej Kaczyński – Tusk „dowiedzieliśmy się”, że za wzrost cen jabłek i innych artykułów w czasie połowy kadencji rządu PiS odpowiada ówczesny premier Jarosław Kaczyński. Dziś, kiedy po prawie roku rządów Platformy Obywatelskiej ceny poszły jeszcze bardziej w górę, odpowiedzialność za drożyznę – jak usłyszeliśmy wczoraj w Sejmie z ust ministra finansów Jacka Rostowskiego – ponosi premier. Z tym że oczywiście nie obecny, lecz… były – Jarosław Kaczyński. – Był rząd odpowiedzialny za podwyżki cen. Ale nie był to obecny rząd, a poprzedni. Za obecny poziom inflacji odpowiada rząd Prawa i Sprawiedliwości i błędna polityka banku centralnego w 2007 roku – przekonywał minister finansów. Według Rostowskiego, do wzrostu inflacji przyczynił się osobiście prezes NBP Sławomir Skrzypek, który zaczął głosować na posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej za podwyżkami stóp dopiero, gdy do władzy doszła Platforma Obywatelska. Poznaliśmy także winnego podwyżek cen energii. Według Rostowskiego, podwyżki nie wynikają ze wzrostu cen nośników energii, lecz z winy, a jakże poprzedniej ekipy rządzącej, która doprowadziła do monopolizacji energetyki.

Przeobrażenie Rostowskiego zdziwiło prezesa NBP Sławomira Skrzypka. Podczas wystąpienia w Sejmie szef banku centralnego przytoczył szereg cytatów z Rostowskiego z ostatnich miesięcy. Rostowski popierał działania banku centralnego podejmowane na rzecz kontroli inflacji, chwaląc, iż to, że „inflacja jest stabilna, to zasługa banku centralnego i rząd te działania popiera”. Rostowski wyjaśniał jednak, że jego zastrzeżenia budzi polityka banku centralnego realizowana za czasów poprzedniego rządu.

Skrzypek powtórzył, że jest cały czas gotów współpracować z rządem w kwestii okiełznania wzrostu cen. Do tej pory jednak premier nie znalazł czasu, aby o tym problemie z Radą Polityki Pieniężnej porozmawiać. Do takiego spotkania dojdzie być może dopiero na przełomie sierpnia i września.

Choć posłowie mieli debatować o działaniach rządu na rzecz przeciwdziałania wzrostowi cen, ciężar debaty został przesunięty przez rząd, i to z premedytacją. Zamiast świecić oczami przed społeczeństwem, czego chciała opozycja, rząd sam postanowił zaatakować, tak by z wysokich cen musiał tłumaczyć się prezes NBP i poprzednio rządzący. A prezes Skrzypek w zastawioną pułapkę wpadł.

Nie przypadkiem jednak rząd nie chciał mówić o swoich przedsięwzięciach. Nie podjął bowiem żadnych działań na rzecz walki z drożyzną, więc nie miał o czym mówić. To, iż nie było działań antydrożyźnianych, nie powinno jednak dziwić w obliczu oświadczenia ministra Rostowskiego, który po stwierdzeniu, że za wzrost cen odpowiadają Kaczyński i Skrzypek, zaznaczył, że tak naprawdę to drożyzny nie ma. – W Polsce nie ma szalejącej drożyzny, inflacja jest na poziomie 4,3 proc. – tylko o 0,3 pkt proc. wyższa niż średnia w strefie euro – stwierdził Rostowski. Według ministra finansów, wzrost cen żywności w naszym kraju jest jednym z najniższych w Europie, bo jednocyfrowy w przeciwieństwie do Łotwy – 21,7 proc., czy Bułgarii – 24,2 procent. – To dopiero jest szalejąca drożyzna – dodał Rostowski. Tłumaczył, że wzrost cen paliw o 6,9 proc. należy do najniższych w całej UE.


Artur Kowalski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl