Prawda z magla

Rok 2006 obfitował w afery medialne. Media zaangażowane po stronie układu pokazały kilkakrotnie, jak ręcznie steruje się demokracją. Cel był jasny – już nie tylko zdyskredytować rząd, ale najlepiej go obalić. W końcu tak „źle” jeszcze nie było – prezydent, premier, rząd dysponujący większością w parlamencie, a wszystko to spoza koalicji okrągłostołowej. Jak króliki z kapelusza pojawiły się taśmy sejmowej Maty Hari, „afera śląska ze swastyką w tle”, skandal obyczajowy w Samoobronie. „Poważne media” zamieniły się w dosłowny magiel i sięgnęły… DNA. Miało to na zasadzie medialnego blitzkriegu obalić rząd i koalicję i natychmiast doprowadzić do wyborów, a przynajmniej do wykrwawienia się PiS, tak by beneficjentom III RP niczego nie ubyło – z aureoli autorytetów, z opinii szanowanych biznesmenów, z kabzy zbitej na zasadzie, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. Poza tymi „przebojami” medialnymi rok upłynął pod znakiem nieustannego podgryzania rządu, prezydenta, koalicjantów PiS, atakowania i dzielenia Kościoła, naigrywania się z wiary katolickiej – gdy na tydzień przed Wielkanocą „Wyborcza” opublikowała „ewangelię” Judasza, deprecjonowania autorytetów spoza „salonu”, jak pośmiertnie Zbigniewa Herberta. Jak zwykle nie obeszło się też bez atakowania Radia Maryja jako medium groźnego dla układu, bo patriotycznego i niezależnego.

Tytuł „Hieny Roku” – przyznawany od kilku lat dziennikarzowi lub redakcji, którzy wykazali się szczególną nierzetelnością i lekceważeniem zasad etyki dziennikarskiej – przypadł w tym roku publicyście tygodnika „Wprost” Jakubowi Urbańskiemu za artykuł pt. „Donos na pana Cogito”, sugerujący, że poeta Zbigniew Herbert miałby być cennym informatorem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Sekretarz generalny SDP Stefan Truszczyński, ogłaszając nazwisko laureata antynagrody, podkreślił, że ma ona służyć „opamiętaniu” i „zwróceniu uwagi na odpowiedzialność za słowo”.

Patrząc na miniony rok w tej kategorii, można by jeszcze wyróżnić paru rycerzy czwartej władzy, Jakub Urbański nie jest bynajmniej wyjątkiem, jeśli chodzi o nierzetelność i lekceważenie zasad etyki dziennikarskiej. Dość przypomnieć publikację karykatur Mahometa przez „Rzeczpospolitą”, szczególnie niesmaczne naigrywanie się na antenie Polsatu przez Kazimierę Szczukę z niepełnosprawnej Magdaleny Buczek, tendencyjne nadmuchanie afery z taśmami, które zasługują na miano co najwyżej „owsianych”, od pewnego bon motu Renaty Beger.

O ile zapadły w upływającym roku kluczowe decyzje polityczne, jak utworzenie CBA, likwidacja WSI, przybliżające nas do IV RP, o tyle w mediach jesteśmy wciąż głęboko w III RP. Jak głęboko, można było zobaczyć na grudniowej gali Grand Press 2006, oglądając dyżurną już śmietankę czwartej władzy, na czele z laureatami nagrody głównej – Dziennikarza Roku, którą wyróżnieni zostali Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski z TVN, kwalifikujący się do zupełnie innego wyróżnienia.

Styczeń

Bajer pani Bajer

Rok zaczął się, rzec można, rutynowo – od ataków na Radio Maryja. Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady Etyki Mediów, obwiniła Radio w artykule „Kaganiec wolności” w „Rzeczpospolitej” (4.01.2006 r.) o „szerzenie nienawiści”; podkreśliła, że używa ono do tego wolności słowa, którą w ten sposób degeneruje. „Podejrzliwość, posądzenia paraliżują ludzkie i obywatelskie działanie, a używanie wolności słowa do ich szerzenia degeneruje ten podstawowy atrybut demokracji” – napisała o rozgłośni, która od lat nie paraliżuje, a z powodzeniem inspiruje obywatelskie działanie, na co zwracał uwagę m.in. premier Jarosław Kaczyński.

Głową w mur

O komunikacie wydanym w styczniu w kontekście wizyty „ad limina” biskupów polskich w Watykanie „wielkie media” informowały tak, by słuchacz czy czytelnik nabrał przekonania, że komunikat dotyczy Radia Maryja, podczas gdy w stanowisku Nuncjatury Apostolskiej w Polsce z 9 stycznia br. zawierającym ogólne wskazania odnośnie do obowiązującego prawa kościelnego nie występuje nawet explicite nazwa rozgłośni. Jednak widać, zemsta polityczna musiała Radio spotkać za to, że dzięki rozgłośni dużo bliżej nam do IV RP. Kolejne tegoroczne ataki pokażą, że dalej w „poważnych mediach” obowiązuje kurs wyznaczony przez „Wyborczą” jeszcze 9 września 2002 r. piórem Rafała Zakrzewskiego: „Każdy mur ma swoją wytrzymałość. Uderzajmy wspólnie – choćby delikatnie – a na pewno zacznie się kruszyć. I może w końcu doczekamy się Radia Maryja bez ojca Rydzyka”.

Kościół „łagiewnicki” i „toruński”

Dwa dni przed wydaniem stanowiska przez Nuncjaturę Apostolską na modlitewne „dni skupienia” do Krakowa przyjechało prawie stu parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej. Po wypowiedziach liderów PO można jednak było odnieść wrażenie, że były to „dni skupienia” głównie na dzieleniu Kościoła i dokładaniu Radiu Maryja: – Dziś duża część Kościoła otwarcie popiera PiS. Jest to efekt politycznego terroru ojca Rydzyka – powiedział Donald Tusk. – Niech w Polsce wygra „katolicyzm łagiewnicki” zamiast „toruńskiego” – wtórował Jan Rokita, a „Wyborcza” szalała ze szczęścia, relacjonując „rekolekcje” Platformy pod „pojednawczym” tytułem „Platforma Obywatelska i Kościół nierydzykowy”.

Rura Wassermanna

„Wyborcza” zarzuciła ministrowi Zbigniewowi Wassermannowi, że w wyniku jego interwencji krakowska gazownia założyła w dzielnicy Bielany tymczasowy gazociąg. Według „GW”, była to „żółta, powyginana rura, poprzyklejana taśmą klejącą do płotów, szop i słupów elektrycznych”, mająca stwarzać zagrożenie dla ludności, a jedyną przyczyną założenia miało być niedogrzanie osiedla, na którym mieszka Wassermann. „Ustaliliśmy, że gazownia zdecydowała się na prowizorkę po interwencji ministra koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna, którego dom stoi na Bielanach” – napisała „Wyborcza” jak prawdziwe „Radio Erewań”, bo prokuratura umorzy śledztwo w tej sprawie w końcu roku, ustalając, że ani Wassermann nie interweniował, ani tymczasowy gazociąg, założony zupełnie z innego powodu niż dogrzanie willi ministra, nie zagrażał bezpieczeństwu, a więc „fakty” podane przez „GW” były wyłącznie… prasowe.

Luty

Poważnie media niepoważne?

2 lutego liderzy PiS, Samoobrony i LPR parafowali pakt stabilizacyjny w obecności dziennikarzy Telewizji Trwam, Radia Maryja i „Naszego Dziennika”, a następnie po raz drugi złożyli swoje podpisy na konferencji prasowej dla reszty mediów. Konferencję demonstracyjnie opuściła większość dziennikarzy obecnych w Sejmie, reprezentujących przeważnie media niepozostawiające suchej nitki na PiS i rządzie. Później bardzo ich jeszcze zbulwersowały słowa posła PiS Marka Suskiego, który zapowiedział dziennikarzom: „możecie się spodziewać, że media wiarygodne będą lepiej traktowane”.

Z muzułmanami nie ma żartów

4 lutego „Rzeczpospolita” przedrukowała dwie z dwunastu karykatur proroka muzułmanów Mahometa (na jednej przedstawiono Mahometa apelującego do zamachowców-samobójców, by zaprzestali ataków, na drugiej ukazano proroka z bombą w turbanie).

Publikacja spotkała się z ostrą krytyką najwyższych władz państwowych, w tym premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera, którzy przeprosili muzułmanów za obrazę uczuć religijnych. Publikację potępili politycy wszystkich opcji oraz przedstawiciele Kościoła katolickiego. „Opamiętajcie się, uszanujcie przekonania religijne braci muzułmanów i nie przysłaniajcie się hasłami wolności słowa, obrażając uczucia religijne innych” – zaapelował ks. abp Sławoj Leszek Głódź o uszanowanie przekonań religijnych muzułmanów.

Maybach już niemodny?

Po tym, jak dziennikarz springerowskiego tabloidu „Fakt” zadzwonił do sekretariatu ministra rolnictwa, podając się za asystenta o. Tadeusza Rydzyka i informując, że Ojcu Dyrektorowi popsuł się pod jednym z warszawskich banków samochód, Krzysztof Jurgiel posłał pod bank rządową limuzynę. Minister, jak później tłumaczył, zawsze stara się pomagać ludziom w potrzebie, więc i tym razem wysłał samochód z kierowcą. Prowokacja dziennikarska miała skompromitować z jednej strony rząd i PiS, z drugiej Ojca Dyrektora, podobnie jak wtedy, gdy na tapecie była sprawa maybacha, którego poza dziennikarzami-mitomanami nikt nie widział.

Patent „Wprost”

Rada Etyki Mediów nazwała „skandalicznym incydentem” okładkę miesięcznika „Machina” będącą profanacją wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Zamiast twarzy Maryi umieszczono twarz piosenkarki i znanej skandalistki Madonny, co było nawiązaniem do niechlubnej tradycji tygodnika „Wprost”, który swego czasu umieścił na okładce wizerunek Matki Bożej w masce gazowej, dopuszczając się nie mniejszej profanacji.

Świadek Jarosław K.

„Wyborcza” opublikowała zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego z czarną przepaską na oczach i inicjałem nazwiska w podpisie (sic!). Tytułem ilustracji artykułu dotyczącym procesu, w którym występował jako… świadek.

Wielki Brat patrzy

„Newsweek Polska” na okładce zamieścił zdjęcie twarzy prezydenta Kaczyńskiego z napisem „OBSERWATOR MEDIÓW”, podobne do zdjęcia postarzonej twarzy premiera Olszewskiego, jakie dał na okładce „Wprost” w 1992 r. z napisem „NIENAWIŚĆ”.

Przypominam, że Lech Kaczyński „podpadł” tym, że gdy był ministrem sprawiedliwości, pod koniec 2000 r. zostało wszczęte śledztwo w sprawie publikowanych w „Rzeczpospolitej” artykułów Anny Marszałek i Bertolda Kittela, kompromitujących prawicowych polityków. Tytuł publikacji „Newsweeka”

– wzorowanej chyba na propagandzie lat 50. – „Dziennikarze pod specjalnym nadzorem”, pojawił się w ramach ostrzeżenia, że Kaczyńskich stać na inwigilowanie dziennikarzy i kneblowanie im ust, zresztą ujęcie twarzy Lecha Kaczyńskiego jest celowo takie, że ma przypominać, zdaje się, Wielkiego Brata.

Układ i dziennikarze

– W Polsce tak naprawdę wolnych mediów nie ma. Jest pewien układ i dziennikarze, których pozycja jest bardzo trudna – powiedział Jarosław Kaczyński 28 lutego na konferencji prasowej w Krakowie, co wywołało dyskusję w mediach. „Wyborcza” w tekście Rafała Kalukina „Układ wszędzie, co to będzie” sugerowała, że premier wyznaje spiskową teorię dziejów, tak jakby widoczna gołym okiem dyspozycyjność niektórych mediów była wymysłem.

Marzec

Jaruzelski dobry i niedobry?

TVN w programie „Teraz My” pokazała członków Związku Sybiraków oburzonych sprawą odznaczenia generała Jaruzelskiego przez Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Zesłańców Sybiru. Szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański tłumaczył, że wbrew woli prezydenta jeden z wieloletnich urzędników Kancelarii wpisał nazwisko generała na listę odznaczonych do podpisu. Była to niewątpliwa wpadka, jednak TVN nie słynie z obrzydzenia dla postaci Wojciecha Jaruzelskiego ani nie postuluje zdegradowania architekta stanu wojennego; nagłośnienie odznaczenia Jaruzelskiego wzięło się więc najpewniej z obrzydzenia do braci Kaczyńskich.

„Żydowska piąta kolumna”

Na antenie Radia Maryja został wyemitowany 29 marca felieton Stanisława Michalkiewicza, który komentując polską politykę wschodnią, powiedział m.in.: „My tu jesteśmy zajęci wprowadzaniem demokracji na Ukrainie i Białorusi, a od tyłu zachodzą nas „judejczykowie”, próbując wymusić na naszym rządzie zapłatę haraczu zwanego dla niepoznaki rewindykacjami”, a „GW” nazwał „żydowską piątą kolumną”. Rada Etyki Mediów, „Wyborcza”, Marek Edelman zatrzęśli się z oburzenia z powodu „antysemityzmu” rzekomo szerzonego przez katolicką rozgłośnię, a wszystko to na okoliczność zaplanowanych na 2 maja obrad Episkopatu Polski na Jasnej Górze, który „miał” w zamyśle samozwańczych katonów „załatwić wreszcie problem rozgłośni”, zwłaszcza że taka miała być wola Watykanu wyrażona w liście, którego… nikt nie widział.

Kwiecień

Wybiórczy pluralizm

Po tym, jak na antenie Radia Maryja został wyemitowany rzekomo antysemicki felieton Stanisława Michalkiewicza, a Stolica Apostolska postanowiła rzekomo „zrobić porządek” z rozgłośnią, z płomiennym apelem wystąpił na łamach „Gazety Wyborczej” Mikołaj Lizut: „Sytuacja toruńskiej rozgłośni osiągnęła punkt krytyczny. Po zdecydowanej i bezprecedensowej reprymendzie Stolicy Apostolskiej, a także ostrych listach Rady Stałej Episkopatu, Rady Etyki Mediów, marszałka Sejmu, dramatycznym apelu Marka Edelmana w sprawie nienawiści, ksenofobii, antysemityzmu(…)ktoś musi wreszcie coś zrobić. Ale czy znajdą się odważni?”. Gdy parę miesięcy później Andrzej Lepper zaapelował o zamknięcie „Wyborczej”, słowom oburzenia nie było końca.

Pazerne „przedsiębiorstwo Holokaust”

Odpór histerii, jaka wybuchła na okoliczność felietonu Stanisława Michalkiewicza, dał na łamach „Rzeczpospolitej” Rafał Ziemkiewicz w felietonie „Nienawidząc nienawiści”: „Niestety, trudno nie odnieść wrażenia, że tak naprawdę „prymitywny antysemityzm” stwierdzono u Michalkiewicza nie za język, ale za temat felietonu. „Przedsiębiorstwo Holokaust”, czyli Światowy Kongres Żydów (o nim wszak, z nazwy, a nie o Żydach w ogóle, pisał Michalkiewicz) swą pazernością na mienie pożydowskie wzbudził potępienie także wśród samych Żydów (oprócz Finkelsteina ostro występował tu Charles Krauthammer).

Roszczenia, jakie zgłasza wobec Polski, są bezpodstawne i krzywdzące, sposób ich dochodzenia oburzający, postawa polskich władz – żenująca i niepokojąca. Ale temat stanowi tabu, dokładnie tak samo, jak jeszcze kilka lat temu „polskie obozy zagłady”. Zamiast zachłystywać się oburzeniem na Michalkiewicza, mądrzej byłoby odczarować także i ten problem, czyniąc go normalnym przedmiotem publicznej debaty. Niestety, nienawiść zaślepia – także nienawiść do nienawiści”.

Judasz – patron „Wyborczej”

Ataki na Radio Maryja organ Michnika połączył twórczo z próbą wybielenia Judasza publikacją pt. „Judasz nie był zdrajcą. Jezus go wyznaczył”. „GW” cierpiała widocznie na jakiś syndrom wypalenia, bo prawie codziennie przed Wielkanocą dawała czołówkę na temat Radia Maryja, a w Wielki Piątek opublikowała i czołówkę o Radiu, i jeszcze na pierwszej stronie sensacyjny tekst, ciesząc się jak dziecko z odkrycia „ewangelii” Judasza, mimo że treść nie zawiera niczego sensacyjnego, bo gnostycy różne rzeczy już pisali. Michnikowi brakowało jednak chyba jakiegoś „teologicznego” odlotu, mając „człowieków honoru”, autorytety, własną wersję najnowszej historii, wypadało, żeby ktoś jeszcze temu wszystkiemu patronował. A Ewangelie kanoniczne „GW” mogły nie pasować, bo tam jest „tak – tak, nie – nie”, a poza tym czterej Ewangeliści zgodnie potępiają Judasza jako zdrajcę, który wydał Chrystusa władzom żydowskim za 30 srebrników. A jak potępili Judasza, to na pewno potępiliby i wszystkich konfidentów bezpieki i nie pomogłoby, że Adam Michnik niektórych z nich mianuje autorytetem albo wręcz ogłosi „człowiekiem honoru”.

„Popsuty” długi weekend

„Wolność mediów nie polega na tym, że jest jakaś grupa, która wyznacza, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć i prowadzi kampanię zmierzającą do tego, żeby te ośrodki, które mówią co innego, były likwidowane i żeby ci ludzie, którzy mówią co innego, byli eliminowani z mediów. Mówię tutaj o sprawie Radia Maryja i sprawie ojca Rydzyka” – powiedział w niedzielę, 30 kwietnia, na konferencji prasowej w Gdyni Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że ataki mediów na Radio rozpoczęły się wówczas, gdy stało się ono częścią „frontu, który ma szansę Polskę zmienić”.

Wypowiedzi prezesa PiS nie dało się przemilczeć w senny „długi weekend”, stała się newsem dnia. TVN 24 jako stacja informacyjna pokazała konferencję, po czym dało się odczuć pewne zakłopotanie, bo dyżurni komentatorzy, którzy wytłumaczyliby widzom, co „powinno się” myśleć o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, porozjeżdżali się. Było więc „niewesoło”, zwłaszcza że księża biskupi mieli 2 maja obradować na Jasnej Górze m.in. właśnie nad „problemem” rozgłośni.

Maj

Sytuacja na drogach

3 maja główne wydanie „Faktów” TVN czołówkę poświęciło „sytuacji na drogach w długi weekend”, podczas gdy wydarzeniem dnia i nie tylko dnia bezwzględnie było uhonorowanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego bohaterów Sierpnia – Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy oraz ks. abp. Ignacego Tokarczuka, najwyższym polskim odznaczeniem Orderem Orła Białego.

Tolerancja ? la Szczuka

Kazimiera Szczuka, przedstawicielka awangardy polskiego feminizmu, niezmordowana tropicielka braku tolerancji i wrażliwości, publicznie wyszydziła w jednym z polsatowskich talk-show niepełnosprawną Magdalenę Buczek, założycielkę Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na stację karę pół miliona złotych. Nie pomogły nawet wyjaśnienia Polsatu, że K. Szczuka i K. Wojewódzki rzekomo nie wiedzieli, iż Magdalena Buczek jest niepełnosprawna.

Czerwiec

Śpiewać każdy może

W Łodzi w dniach 3-4 czerwca odbył się kongres PiS, z którego jako niemal główny news TVP Wildsteina pokazała, jak to prezes PiS Jarosław Kaczyński nie umie śpiewać hymnu narodowego. Jednocześnie TVP nie pokazała nieco wcześniejszych nagranych ukrytą kamerą ciekawostek z konwencji PO. Nie pokazała też filmu „Nocna zmiana” w rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego, choć po latach aż się o to prosiło.

Kontrowersyjny Netzel

Na wieść o mianowaniu na miejsce Cezarego Stypułkowskiego Jaromira Netzela na stanowisko prezesa PZU media dostały furii. „Dziennik” i „Rzeczpospolita” sugerowały związki Netzela z aferą firmy Drob Kartel; Jaromir Netzel w zamieszczonym później płatnym ogłoszeniu w prasie oświadczył, że tego typu publikacje, w szczególności dziennikarza „Rzeczpospolitej” Bertolda Kittela, mogły być „sponsorowane” przez jakieś grupy lobbystyczne i inspirowane przez służby.

Lipiec

Prezydent „symulant”

Z okazji 15. rocznicy powstania Trójkąta Weimarskiego w Niemczech mieli spotkać się przywódcy Polski, Francji i Niemiec: Lech Kaczyński, Jacques Chirac oraz Angela Merkel. Kiedy okazało się, że prezydent Kaczyński nie może pojechać z powodów zdrowotnych, od razu pojawiły się medialne doniesienia, m.in. w „Wyborczej”, o tym, że rzekomo prawdziwym powodem „niedyspozycji” głowy państwa była miernych lotów „satyra” w „Die Tageszeitung” zatytułowana „Młody polski kartofel”. Czyli że prezydent po prostu się obraził, a chorobę udaje. Mało istotnemu wydarzeniu „wielkie media” nadały nieproporcjonalnie wielką rangę, rozwodząc się do znudzenia nad potępieńczym wobec prezydenta listem byłych szefów dyplomacji za „lekceważenie partnerów”.

Sierpień

„Wprost” z magla

Jakub Urbański we „Wprost” napisał, że Zbigniew Herbert donosił, by uzyskać paszport i móc podróżować po Europie. Według tygodnika, Herbert przekazywał SB informacje głównie o środowisku polskiej emigracji w zachodniej Europie. Kontakty Herberta z peerelowską bezpieką miały rozpocząć się w 1967 r. i trwać prawie do końca 1970 roku. Autor artykułu twierdził, że swój tekst oparł nie tylko na dokumentach IPN, ale także na raportach zawierających wnioski i analizy przeprowadzone przez funkcjonariuszy SB, którzy kontaktowali się ze Zbigniewem Herbertem, jak również na rozmowach z ludźmi znającymi Herberta z tamtego okresu.

Według Urbańskiego, wnioski oparte na tym „materiale dowodowym” są jednoznaczne – Herbert był cennym źródłem informacji dla bezpieki.

„Styl zademonstrowany na łamach „Wprost” świadczy, że pewne środowiska w Polsce bardzo chciałyby przygotować nowy rozdział historii Pana Cogito – „Pan Cogito idzie do magla”” – skomentował publikację „Wprost” ks. abp Józef Życiński. Autor „Hańby domowej” profesor Jacek Trznadel uznał, że autor kłamliwego i tendencyjnego artykułu, który miał pokazać, jakoby wszyscy byliśmy wplątani i ubrudzeni, a rzeczywista współpraca z bezpieką nie jest żadną ujmą, powinien zostać wykluczony przez środowisko dziennikarskie.

My ze spalonych WSI?

Wypowiedź w Telewizji Trwam wiceministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, w której zarzucił kilku byłym ministrom spraw zagranicznych współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi, wywołała polityczną burzę i nawałnicę potępień i ataków TVN, Polsatu, „Wyborczej”, rozgłośni radiowych komercyjnych, której nie były w stanie powstrzymać nawet przeprosiny ministra, że „użył niewłaściwego skrótu myślowego”.

„Nagonka medialna” przeciwko Macierewiczowi była „w istocie próbą powstrzymania lustracji i trwającego od miesiąca procesu likwidacji WSI i tworzenia zupełnie nowych służb specjalnych Wojska Polskiego Polski niepodległej” – napisali w liście otwartym do premiera w obronie Macierewicza byli opozycjoniści: Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski.

„Ślepa na prawe oko”

„Gazeta Wyborcza” napisała, że prokuratura w Toruniu, która nie dopatrzyła się znamion żadnego przestępstwa ani znieważenia narodu żydowskiego, ani nawet zaprzeczania holokaustowi w „antysemickim” felietonie Stanisława Michalkiewicza, jest „ślepa na prawe oko”.

Wrzesień

Kij się znajdzie

22 września Antykorupcyjna Koalicja Organizacji Pozarządowych ogłosiła raport pełen pochwał pod adresem PiS za wywiązywanie się z obietnic wyborczych w kwestii zwalczania korupcji. TVN 24, mająca transmitować z tej okazji debatę na temat korupcji, zrezygnowała jednak z transmisji, która niewątpliwie podniosłaby popularność PiS, a w zamian pokazała konferencję prasową Andrzeja Leppera. Zwaśniony akurat z Jarosławem Kaczyńskim Lepper oskarżył PiS o korupcję polityczną. Marzenie Paduch, posłance Samoobrony, poseł Marek Suski z PiS miał proponować korzyści finansowe i dobre stanowisko w zamian za opuszczenie klubu Samoobrony. Jak się chce psa uderzyć, kij się znajdzie – konferencja Leppera „zagadała” korzystny dla PiS raport o zwalczaniu korupcji.

Sejmowa Mata Hari

Jak się okazało 4 dni później, było to dopiero preludium do głównego uderzenia, to jest pokazania w programie TVN „Teraz My” Sekielskiego i Morozowskiego osławionych owsianych taśm Renaty Beger. Nie wiadomo było tylko, kto bardziej kłamie w całej sprawie: sejmowa Mata Hari, poseł Maksymiuk czy dziennikarze śledczy, którzy zdemaskowali „polityczną korupcję” w szeregach PiS, bo relacje głównych aktorów się ze sobą nie kleiły. Poseł Maksymiuk nie przyznawał się do udziału w prowokacji, która miała być rzekomo pomysłem wyłącznie Renaty Beger, a z relacji Sekielskiego i Morozowskiego wynikało wyraźnie, że Maksymiuk był prawie „mistrzem ceremonii”. Nie można wykluczyć, że za „skandalem” stały służby specjalne, słychać było dużo wcześniej głosy, że w związku z rozwiązaniem 30 września WSI można się spodziewać prowokacji, Janusz Maksymiuk zaś jest osobą kojarzoną ze służbami.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Prawicowych

Po tym, jak „cały kraj widział film z Renatą”, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zaapelowało do ludzi mediów o „niełączenie pracy dziennikarskiej z walką polityczną”, która w przypadku „owsianych taśm”, choć tego SDP w lakonicznym oświadczeniu już nie napisało, była ewidentna. Nie mniej i tak wywołało ono burzę w środowisku, że jak to, taki produkt śledczego dziennikarstwa (czytaj: uderzający w nielubiany PiS) może nie być „bezstronny”. Piotr Walter, prezes TVN, napisał, że przyjęcie za dobrą monetę stanowiska SDP oznaczałoby „nałożenie mediom cenzury politycznej”. Tomasz Lis z Polsatu natomiast rozszyfrował skrót SDP jako Stowarzyszenie Dziennikarzy Prawicowych, dając niedwuznacznie do zrozumienia, że jest ono stronnicze i je z ręki PiS.

Październik

WSI 24

Milan Subotić, sekretarz programowy TVN, współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL – wynika z ustaleń komisji weryfikacyjnej WSI. Subotić doradza przy akceptacji programów publicystycznych TVN. Jednym z nich jest program „Teraz My”. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera – napisała „Gazeta Polska” („WSI na wizji”, 3.10.2006). Tygodnik stwierdził też, że „postkomunistyczny rodowód” szefów TVN „nie ulega wątpliwości i daje o sobie znać w decydujących momentach”. Czy nie mógł o sobie dać znać również w czasie prób obalenia rządu i demontażu koalicji? W każdym razie TVN 24, relacjonującą „na żywo” długo w nocy krajobraz po nagłośnieniu taśm Beger, na których miał się wyłożyć rząd, w tym konferencję prasową nieposiadającej się z oburzenia PO, zaczęto wdzięcznie nazywać WSI 24. Redaktor Piotr Stasiński z „Wyborczej” zapewniał, że za „aferą taśmową” na pewno nie stały służby, wszystkie pozostałe poważne media tak samo, czy jednak ktoś, kto nie jest w służbach, może takie rzeczy wiedzieć „na pewno”?

Moralność Kalego

Jak TVN demaskował nadużycia w PiS, to było to lekarstwem dla demokracji i dla państwa, a jak media obnażyły przeszłość (?) Milana Suboticia, sekretarza programowego TVN, to już było źle i było to „deptanie godności człowieka” i była to „egzekucja bez procesu”, jak napisali w oświadczeniu Katarzyna Kolenda-Zaleska, Grzegorz Kajdanowicz, Grzegorz Miecugow z TVN i Tomasz Lis z Polsatu. Gdy Samoobrona była potrzebna dziennikarzom TVN do okładania PiS, to była dobra, po czym wraz z reaktywacją koalicji stała się zła, bo jak długo PiS ma rząd większościowy, tak długo zagraża układowi. Na etapie owsianych taśm Samoobrona była dobra i uczciwa, a Beger obwołana prawie „sumieniem antykorupcyjnym” Sejmu, bo wyrzuconemu z rządu Lepperowi nie przeszkadzało wbijanie jeszcze większego klina między PiS a Samoobronę. Po czym, gdy Samoobrona poszła po rozum do głowy, jak dostała zimny prysznic w wyborach samorządowych i nie zamierzała opuszczać koalicji, stała się „zła”.

Listopad

Niegroźna KPP

Portal „Dziennika” ujawnił nagranie z imprezy neofaszystów na Śląsku sprzed 2 lat, na której obecna była przyszła asystentka europosła Macieja Giertycha i członkini Młodzieży Wszechpolskiej, młodzieżowej przybudówki LPR. Fakty TVN ujawniły z kolei zdjęcie z 2002 r. z koncertu nazistowskiego zespołu w Lesznie, na którym poseł Wierzejski tańczy z fanami przypominającymi z wyglądu skinheadów. „Dziennikarze śledczy” nie zauważyli natomiast około dwudziestu skrajnie lewicowych ruchów w Polsce, w tym zarejestrowanej i działającej Komunistycznej Partii Polski, propagującej ideologię jeszcze bardziej zbrodniczego niż nazizm komunizmu, czego zabrania Konstytucja RP. Nagłośnienie „afery śląskiej” miało więc przede wszystkim na celu skompromitowanie koalicjanta PiS, na podobnej zasadzie jak niedługo potem rozdmuchanie przez „Wyborczą” seksafery.

Grudzień

Anastazja P. IV RP

Publikacją „Praca za seks” „Gazeta Wyborcza” nagłośniła skandal obyczajowy w partii Andrzeja Leppera. Po tym jednak, jak do akcji wkroczyła energicznie prokuratura, okazało się, że główna pokrzywdzona, ofiara molestowania, jest niewiarygodna, bo testy DNA wykluczyły, że ojcem dziecka Anety Krawczyk jest poseł Stanisław Łyżwiński. Media o seksaferze trąbiły od świtu do zmierzchu, a w TVN 24 był to temat wiodący przez kilka dni. Stacja dopiero spuściła z tonu, jak wyszło na to, że „ofiara molestowania” przypomina dawną Anastazję P., autorkę „Erotycznych immunitetów”, która okazała się pospolitą oszustką wynajętą do brudnej roboty przez UOP.

Sami Swoi Press 2006

Dziennikarze TVN Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski zostali nagrodzeni tytułem Dziennikarza Roku przyznawanym od 10 lat przez miesięcznik „Press”, a prowadzony przez nich program „Teraz My” został wyróżniony Grand Press w kategorii „news”. Sekielski i Morozowski zostali Dziennikarzami Roku za „bezkompromisowe obnażanie buduarowych kulis polskiej polityki”, to jest za taśmy Beger – co, jeśli już mowa o tropieniu nadużyć w kraju nierozliczonych kilkudziesięciu afer, było śmieszne, i w kategorii dziennikarstwa „obnażającego kulisy polityki” – to jakaś, co najwyżej, waga piórkowa. No ale przecież jak co roku tak i w tym zostali nagrodzeni ci rycerze czwartej władzy, którzy mieszczą się w ramach politycznej poprawności – to jest teraz atakują m.in. PiS.

Julia M. Jaskólska
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl