Liga Światowa. Porażka na własne życzenie

Zwycięstwo nad Bułgarią było na wyciągnięcie ręki. W czwartej partii biało-czerwoni prowadzili 20:17 (2:1 w meczu) i po autowym ataku Cwetana Sokołowa mogli powoli dopisywać do swojego konta cenne trzy punkty. Niestety, brak konsekwencji pozwolił na odrodzenie rywali, którzy wygrali ostatecznie 3:2.


Po triumfach nad Brazylią i Włochami apetyty polskich kibiców znacząco wzrosły. Zimny prysznic przyniosła klęska w starciu z Iranem. Okazją do odbudowania zwycięskiej mentalności miał być turniej w Warnie. Rywale wcale nie mieli należeć jednak do najłatwiejszych. Bułgarzy już przed tygodniem potwierdzili rosnącą formę, pokonując Rosjan 3:2, zaś Kanadyjczycy w dwóch pierwszych widowiskach uporali się kolejno z Belgią i Stanami Zjednoczonymi.

Rozstrzygnięcie premierowej partii znane było już na pierwszej przerwie technicznej. Seria gospodarzy i prowadzenie 8:3 – przy równoczesnych błędach po stronie polskiej – mogło oznaczać tylko jedno: absolutną dominację Bułgarii. Ta rzeczywiście złapała wiatr w żagle. W ataku mylili się Bartosz Kurek i Dawid Konarski, a każdy punkt przychodził Polakom z trudem. Ostatecznie rywale zwyciężyli w pierwszym secie do 16 i niewiele wskazywało na to, że podopiecznych Ferdinando De Giorgiego stać dziś będzie na grę, jaką prezentowali w pojedynkach z Brazylią i Włochami.

A jednak… kolejne dwie odsłony to koncert mistrzów świata. Najpierw na siatce pomylił się Cwetan Sokołow, zaś chwilę później udaną zagrywką postrach wśród miejscowych siał Michał Kubiak (8:4). W kolejnych minutach obudził się Mateusz Bieniek i to on pozwolił Polakom na utrzymanie przewagi. Ta konsekwentnie topniała, a przed decydującą częścią partii nic nie było jeszcze przesądzone (16:14). Wtedy zadziałała jedna z najsilniejszych broni naszych siatkarzy – blok. Na tablicy wyników zrobiło się 20:15. Uzyskanej przewagi biało-czerwoni już nie oddali, triumfując ostatecznie 25:20.

Po chwili przerwy zawodnicy Ferdinando de Giorgiego wcale nie zamierzali zwalniać tempa. Od stanu 8:8 mistrzowie świata zdobyli cztery punkty z rzędu, dwukrotnie zatrzymując przeciwników blokiem (12:8). Po przerwie technicznej dwa razy pomylił się Cwetan Sokołow i było niemal pewne, że Polacy obejmą prowadzenie w meczu. Tak się stało, choć wygrana do 19 została okupiona kontuzją Michała Kubiaka. W miejsce kapitana reprezentacji na parkiecie pojawił się Aleksander Śliwka.

W czwartym secie – po kilku minutach wyrównanej gry – biało-czerwoni nareszcie odskoczyli. Wygrana była na wyciągnięcie ręki (20:17). Niestety, seria błędów i zepsute ataki Aleksandra Śliwki i Bartosza Kurka pozwoliły na odrodzenie Bułgarów. Losy widowiska miał rozstrzygnąć tie-break. W nim przez długi czas utrzymywał się rezultat remisowy. Do remisu 12:12 zbiciem z lewego skrzydła doprowadził Kurek, rezultat 13:13 to już zasługa Mateusza Bieńka. Wojna nerwów trwała w najlepsze, jednak przerwał ją ostatecznie Aleksander Śliwka, zatrzymany blokiem przy stanie 14:15. Stracony punkt oznaczał zwycięstwo rywali.

Siatkarze Ferdinando De Giorgiego nie kończą swojej przygody z turniejem w Warnie. W kolejnych pojedynkach zmierzą się z Brazylią i Kanadą. W tabeli Ligi Światowej wciąż plasują się na premiowanej awansem – piątej lokacie.

* * *

Bułgaria – Polska 3:2
(25:16, 20:25, 19:25, 25:23, 16:14)

Bułgaria: Georgi Bratojew (2), Cwetan Sokołow (21), Nikołaj Penczew (15), Todor Skrimow (6), Wiktor Josifow (8), Nikołaj Nikołow (12), Teodor Salparow (libero) oraz Giorgij Seganow (1), Rozalin Penczew (4), Swietosław Gocew

Polska: Fabian Drzyzga, Dawid Konarski (12), Bartosz Kurek (14), Michał Kubiak (11), Bartłomiej Lemański, Mateusz Bieniek (7), Paweł Zatorski (libero) oraz Maciej Muzaj (3), Grzegorz Łomacz (1), Karol Kłos (7), Aleksander Śliwka (3), Łukasz Kaczmarek

Sport.RIRM

drukuj