Spróbuj pomyśleć


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Kiedy sąsiad napadnie na sąsiada i spali mu dom, albo w sąsiadującej z nami rodzinie zza wody chcą się wzajemnie pozabijać, nagle sprawy sąsiadów z globalnej wioski stają się naszymi. Aż do bólu.

W pierwszej kolejności jest to ból serca. Serce nam pęka, kiedy widzimy cierpienia sąsiadów i udzielamy im schronienia pod własnym dachem w imię zwykłej ludzkiej solidarności z bliźnim w potrzebie. O nic nie pytamy zwykłych ludzi, takich samych jak my, tyle że nie mających gdzie spać, co jeść, gdzie się myć.

Wcześniej niezbyt dokładnie było wiadomo z kim mamy do czynienia. Podczas wizyt turystycznych spotykaliśmy się z przemiłymi hotelarzami, przewodnikami, kelnerami, których zawodowa uprzejmość, błyskotliwość, wielojęzyczność doskonale komponowały się z błękitnym niebem, ciepłym morzem, palmowymi gajami i fascynującą egzotyką przyrody i kultury.

Jeśli nasz pobyt nie był turystyczny, a wiązał się z wykonywaniem zawodu, zwłaszcza zawodu lekarza, powoli poznawaliśmy swoich pacjentów od podszewki, zwykle odkrywając podstawową prawdę o człowieku w każdym czasie i w każdym miejscu: ludzie byli, są i będą tacy sami w każdym zakątku świata.

Trzeba przyznać, że o taką refleksję najłatwiej wiernym kościoła rzymskokatolickiego. Katolickiego, czyli uniwersalnego, powszechnego, z samej swojej istoty wolnego od jakichkolwiek uprzedzeń, otwartego na wszystkich, tak jak dla wszystkich drogą do zbawienia jest Pan Nasz Jezus Chrystus. Jednak refleksją o tym, że ludzie są wszędzie tacy sami, podzielił się ze mną dawno temu pewien Niemiec, który z tytułu pracy w ewangelickiej organizacji pomocowej spędził dziesiątki lat w większości krajów świata zwanego wówczas trzecim. Spotkałem go w jednym z najbardziej rozwiniętych państw Afryki, oblężonym przez turystów raju dla gości. Niestety, jeden z tych gości, mój podopieczny, Kanadyjczyk, musiał pewnej nocy zostać wywieziony na noszach do szpitala z objawami odwodnienia w wyniku obfitych wymiotów i wypróżnień. Z obawy o pozostałych członków załogi i aktorów filmu wielkiej produkcji, na drugi dzień o świcie w towarzystwie pielęgniarek wylądowałem helikopterem przed wejściem do kuchni sławnego hotelu. Największy opór, na szczęście tylko słowny, stawiała szefowa kuchni – Europejka, pozostały personel kuchenny złożony z miejscowych bez szemrania poddał się pobieraniu wymazów z odbytu. Wyniki badań nawet dla mnie były szokujące. Na 30 osób zatrudnionych w hotelowej restauracji, u niemal wszystkich wiarygodne laboratorium wykazało zakażenie salmonellami, takimi jak typhimurium i enteridis, u co trzeciej – pałeczkami paradurów, a pałeczką duru brzusznego – u co dziesiątej, włącznie z przekonaną o swojej nieskazitelności z racji koloru skóry szefowej kuchni. Częste były zakażenia mieszane pałeczką czerwonki. W przypadku tubylców sprawa była jasna. Co jakiś czas wpadając do rodzinnej chaty, zwozili z niej wszystkie zarazki. Gdyby wszyscy starannie myli ręce po wyjściu z ubikacji, nie było by problemu. A tak oprócz wspomnianego Kanadyjczyka w naszej ekipie zachorowało 6 osób. O innych zakażeniach oczywiście nic nie było wiadomo. Zarażeni rozjechali się po świecie.

Co nasi sąsiedzi, których bierzemy pod swój dach, mają w jelitach i innych narządach i tkankach, możemy sprawdzić dostępnymi metodami i po części zyskać przekonanie, że przybysze z ciepłej strefy klimatycznej – siedliska wszelkiej zarazy – nie zawloką do naszego domu chorób, na które będziemy chorować i umierać jak oni u siebie, a nawet jeszcze gwałtowniej. Miliardy zaoszczędzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia na prewencji, profilaktyce, wykrywaniu i leczeniu raka u Polaków mogą nie wystarczyć na odparcie nowych zagrożeń. Zwłaszcza w sytuacji postępującego rozpadu systemu ochrony zdrowia – najbardziej haniebnej klęski rządów Tuska i Kopacz.

Co nasi sąsiedzi z globalnej wioski, których bierzemy pod swój dach, mają na myśli, możemy wywnioskować z ich zachowania i reakcji na ich zachowanie w krajach, które już udzieliły im gościny. W Niemczech dziewczęta i kobiety ostrzega się przed zbytnim odsłanianiem ciała w miejscach publicznych, bo przybysze mogą opacznie zrozumieć intencje. Opacznie, czyli jak? Odpowiedź jest znana nie od dzisiaj, pomimo że doktryna multi-kulti obejmowała cenzurą żywe protesty przeciwko fali zgwałceń, która w poprzednich latach przeszła przez Wielką Brytanię i Szwecję.

Ludzie byli, są i będą tacy sami w każdym zakątku świata. Wszystkie dowody świadczą o tym, że asymilacja kulturowa, czy pokojowe współistnienie są niczym innym, jak mrzonką doktrynerów multi-kulti. Naga prawda to wyścig urodzeń.

Każdy ma jakieś oczekiwania wobec młodego prezydenta. Oczekiwania lekarza epidemiologa wobec roli pana prezydenta Andrzej Dudy w odparciu zagrożenia depolonizacją Polski, to uzasadnione oczekiwania silnego przywództwa dającego nadzieję na pilne odwrócenie niekorzystnych trendów społeczno-gospodarczych, wśród których najgroźniejsze jest wymieranie Polaków w Polsce. Zadaniem numer jeden polskich patriotów na najbliższe kilkadziesiąt lat jest kompensacyjna płodność, realizowana w małżeństwach wychowujących co najmniej czworo dzieci każde i objęta wsparciem całego narodu. Dołączyć do własnego naturalnego potomstwa pełne sieroty, którym wojna zabrała całą rodzinę i zapewnić adoptowanym dzieciom katolickie i patriotyczne wychowanie – to jedyne zgodne z interesem Polski wyjście z nastawionej na nas pułapki skolonizowania w formie unijnych kwot na przyjmowanie zalewających Europę ludów Bliskiego Wschodu i Afryki. Niech ciężar odpowiedzialności wezmą na siebie sprawcy nakręcenia najeźdźców przekonaniem, że Europa wyzuta z chrześcijańskich cnót jest ziemią niczyją. Akurat Polska ponosi najmniejszą winę za zrujnowanie siły woli Europejczyków poprzez rewolucję seksualną i indoktrynację ideologią gender. Siła woli to zdolność stawienia oporu krótkoterminowym pokusom w celu osiągnięcia długoterminowych celów.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie www.halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj