Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski



Pobierz Pobierz

Specjalne relacje

„Specjalne relacje”, albo „najbardziej specjalne relacje” to określenia, które najczęściej wybrzmiewały w trakcie wizyty premier Wielkiej Brytanii Theresy May w Stanach Zjednoczonych. To pierwszy zagraniczny przywódca zaproszony przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Spotkanie miało wymiar nie tylko symboliczny, ale także praktyczny. Rozwiało też wiele wątpliwości. Przede wszystkim zarówno prezydent USA, jak i premier Wielkiej Brytanii podkreślali, że „NATO jest bastionem bezpieczeństwa” i zapewniali, że poparcie dla Paktu Północnoatlantyckiego jest „niewzruszone”. Spotkanie to miało duże znaczenie z punktu widzenia przyszłości Unii Europejskiej.

Po raz kolejny Donald Trump odniósł się do Brexitu, twierdząc, że „będzie on dla Wielkiej Brytanii fantastyczną rzeczą”. Jego zdaniem pozwoli to temu krajowi odzyskać własną tożsamość. Mówił, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii będzie „wspaniałym atutem, a nie wielkim hamulcem”. Wiele wskazuje na to, że słów tych nie rzuca na wiatr, gdyż Trump w ramach wspomnianych „najbardziej specjalnych relacji” zadeklarował ułatwienie wymiany handlowej między oboma krajami. Premier May stwierdziła, że z prezydentem Trumpem omawiała już kwestię praktycznego wzmocnienia i poszerzenia relacji handlowych i militarnych. Oba kraje szykują się więc, jak wcześniej zapowiedział prezydent Trump, do szybkiego zawarcia nowej umowy handlowej. Trzeba zauważyć, że w tym samym czasie nowy prezydent USA rezygnuje z dotychczas negocjowanych umów, takich jak Partnerstwo Transpacyficzne, a także transatlantyckiej umowy handlowej pomiędzy USA a Unią Europejską TTIP. Przypomnę, że miała być to najważniejsza umowa zawarta przez Unię Europejską w obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego. Pod znakiem zapytania stoi też umowa Unii z Kanadą, czyli CETA, która niebawem stanie się przedmiotem obrad Parlamentu Europejskiego.

Zapowiadany Brexit powoduje, że zawieranie jakichkolwiek umów handlowych przez Unię staje się problematyczne. Niedługo ma opuścić ją piąta co do wielkości gospodarka na świecie, która już poszukuje nowych korzystnych handlowych relacji.
I choć jeszcze rząd brytyjski formalnie nie notyfikował opuszczenia struktur Unii, to już zaistniała sytuacja ogranicza tej organizacji pole manewru. Przypomnieć też trzeba, że Theresa May i Donald Trump zadeklarowali wspólną walkę z terroryzmem.  Unia Europejska dotychczas w tym zakresie niewiele robiła. Zamiast walczyć z terroryzmem np. Parlament Europejski powołał tzw. nadzwyczajną komisję ds. więzień CIA, która ujmowała się za podejrzanymi o terroryzm.  Tego typu inicjatywy rozmijały się z nastrojami obywateli zagrożonymi także w Europie przez terrorystów. Tak więc podczas pierwszego spotkania May z Trumpem omawiano kwestie szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Premier Wielkiej Brytanii powiedziała, że z prezydentem USA łączy ją przede wszystkim koncentracja wokół „spraw zwykłych, pracujących ludzi … tych ludzi, którzy pracują długie godziny, robią wszystko, co w ich mocy dla swoich rodzin i czasem czują się skrzywdzeni”.

W moim odczuciu słowa te brzmią także jako krytyka dotychczasowej polityki Unii Europejskiej. Polityczne cele Donalda Trumpa są diametralnie różne od unijnych. Idzie tu o kwestie gospodarczo-handlowe, bezpieczeństwo, ale i o ochronę życia. Przypomnę, że jednym z pierwszych dekretów podpisanych przez Trumpa to zakaz finansowania organizacji promujących aborcję za granicą. A przecież Unia Europejska budowana była i ciągle jest na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Impulsem do obecnej formy integracji stało się pytanie sekretarza stanu w administracji prezydentów Nixona i Forda czyli Henry’ego Kissingera, który zadał słynne pytanie: „Do kogo mam zadzwonić, jeśli chcę rozmawiać z Europą?” (Who do I call if I want to call Europe?). Odpowiedzią miała być Eurokonstytucja ustanawiająca prezydenta Unii Europejskiej, ministra spraw zagranicznych, wspólną flagę, hymn, walutę. Gołym okiem widać jednak, że unijny projekt się kruszy. Co osobliwe, wspomniany wcześniej dziewięćdziesięciotrzyletni Henry Kissinger został doradcą obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa.

Przez ostatnie kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt lat wiele się zmieniło.
Jak stwierdził podczas ubiegłotygodniowej sesji plenarnej w Brukseli szef liberałów Guy Verhofstadt „Unia Europejska może być zniszczona w ciągu kilku lat”. Obawiał się, że Donald Trump w tym wyraźnie pomoże. Szefowa grupy Zielonych grzmiała podczas tej samej sesji „zwalczajmy Trumpa i jego ideologię”. Przewodniczący socjalistów mówił, że „niektórzy sądzili, że Trump to żart, a to okazał się koszmar”. Ich wszystkich spointował Nigel Farage słowami: „Projekt unijny cechuje antyamerykańskość”. Czy w tym kontekście może dziwić, że prezydent USA buduje  „specjalne relacje” nie z Unią Europejską, a wychodzącą z niej Wielką Brytanią?

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj