Cienie rządów liberałów

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

Wszystkim wiadomo, że trudności życia społecznego, dolegliwości i cienie nie są nigdy do uniknięcia w całości, zarówno w dziedzinie materialnej, jak i duchowej. Ale człowiek musi walczyć z wszelkimi sytuacjami zła, żeby je zlikwidować albo przynajmniej bardzo pomniejszyć. I tak czynią wszystkie pozytywne systemy społeczno-polityczne i kulturalne. Ale w historii występowały też systemy negatywne. Dziś do tych negatywnych należy współczesny radykalny liberalizm, który bieg dziejów, nie tylko materialnych, ale i duchowych pozostawia sobie samemu, niech sobie biegnie, jak chce, starając się jedynie o rozwój techniki. Jednak stanowisko takie jest fatalne właściwie we wszystkich dziedzinach życia. Chcę zwrócić uwagę choćby na niektóre negatywne zjawiska.

1. Głównym złem jest ideologia i praktyka liberalizmu. Niestety, liberalizm ten przenika coraz głębiej życie w Polsce. Dzieje się to nie tylko za sprawą małych grup inteligencji, która zwykle chce być „modna”, ale przede wszystkim za sprawą rządzącego dziś wielkiego ugrupowania, mianowicie Platformy Obywatelskiej. Mówiąc dokładniej, PO nie rozwija w Polsce jakiejś nowej czy dalszej ideologii liberalnej, ale ideologię tę przejmuje, świadomie lub podświadomie, z UE, starając się realizować wiele tez liberalizmu w naszym życiu. Koncepcyjnie i intelektualnie nie jest on twórczy. Są wprawdzie u nas pewne koła teoretyków, jak np. wokół dodatku „Europa” („Dziennik”), ale oni uprawiają taką zabawę pojęciami i teoriami bez większego związku z realiami polskimi.

2. PO przyjęła z Zachodu, a zresztą i od socjalistów, i od komunistów, praktykę przesadnego, a nawet fałszywego samochwalstwa. Jest to pochodna nie tyle instytucji reklamy, co raczej płytkiej i często oszukującej propagandy. Obywatela rozgarniętego to bardzo denerwuje, bo jest to próba oszukiwania go w żywe oczy. Stąd podejrzane są wszelkie sondaże, urządzane i wspierane przez liberalne media. Głosy za premierem Donaldem Tuskiem i za rządem są bardzo zawyżane. W takiej atmosferze sondaże w ogóle, zwłaszcza publikowane, stają się rodzajem zwodniczej sztuczki, przypominającej mi z dzieciństwa taką grę na jarmarku, polegającą na odgadywaniu, jaka kula jest pod kapeluszem: czerwona czy czarna, ale całą podstępność wobec naiwnych chłopców obrazowała najlepiej formuła propagandowa: czerwone wygrywa, czarne przegrywa, trzy po trzy para piętnaście.

3. Program PO przyczynia się bardzo do rozwarstwienia społecznego: sprzyja bogaczom, a zaniedbuje biednych. Liberalizm daje prawdziwą wolność jedynie bogaczom, a ubogim daje wolność tylko pozorną, a mianowicie wolność bycia ubogim. W gospodarce liberalnej ubodzy pogrążają się w chaos, brak bezpieczeństwa życia i w sytuacje bezprawia. Nikt i nic ich nie chroni. Liberałowie mówią, że wszystkich chroni prawo, ale liberałowie i góra społeczna nie przestrzegają żadnego prawa, a żądają tego tylko od klasy niższej. Sama PO ma już duże osiągnięcia w bogaceniu się. Ludzie bardzo bogaci ciągną ku niej jak do swojego schroniska. Jest to najbogatsza partia w Sejmie. Ma 41 milionerów, którzy też propagują liberalizm w postaci radykalnego kapitalizmu. Zresztą udziela się to i lewicy w Sejmie, która na 53 posłów ma aż 16 milionerów, reprezentujących rzekomo socjalizm („Dziennik”, 1-2 grudnia 2007). Jednocześnie rząd nie chce ścigać w całym państwie bogaczy złodziejowatych.

4. Nasi liberałowie odznaczają się zbyt często złośliwością, arogancją i despotyzmem, gdy dostaną się do rządu lub uzyskają inne wyższe stanowiska. Jest to powodowane chyba pychą rzekomych „pionierów nowości i postępu”. W każdym razie mamy wysoko ludzi o błędnych poglądach społeczno-politycznych, niczym się niekrępujących, nieodpowiedzialnych i o zapędach tyrańskich, wbrew hasłu wolności. Co do PO, widać to szczególnie w jej stosunku do innych partii, głównie do PiS. Cały impet jakby oszalałej PO zwraca się przeciwko poprzedniemu rządowi, braciom Kaczyńskim i PiS, zamiast w kierunku kontynuacji tego, co dobre, naprawiania błędów i wspólnego tworzenia dobra Polski. Poprzednicy zapewne nie byli bez błędu, ale szlachetnym społeczeństwem polskim nie mogą rządzić ludzie nienawistni.

5. Trudno wszystko dokładnie wyłuszczyć w krótkim tekście. Ale pewne rzeczy są bardzo bolesne. Weźmy choćby pod uwagę brutalne atakowanie tych ludzi, którzy przedtem likwidowali fatalny układ w postaci WSI, walczyli z mafiami, korupcją, niesprawiedliwością, a także z przestępczością pospolitą. Liberalizm z założenia chce złagodzić, jeśli nie znieść w ogóle, dyscyplinę prawną i moralną. Płynie to z reakcji przeciwko chrześcijańskiemu modelowi życia społecznego i kultury łacińskiej. Liberałowie zachodni odrzucili chrześcijańską koncepcję człowieka i społeczności, a wraz z tym pojęcie grzechu i czystości moralnej. Nie mówię już o rozlicznych sprzecznościach powodowanych mieszaniem poglądów chrześcijańskich z liberalnymi i postmodernistycznymi. Weźmy np. fakt, że w czasie kampanii wyborczej liberałowie mówili, że jeśli PiS wygra, to każdy obywatel może się spodziewać, że o szóstej rano zadzwoni do drzwi policja. A niedawno właśnie o szóstej akurat wtargnęła ABW do trzech ludzi, którzy byli jakoś związani z likwidacją WSI. Podobnie trzeba powiedzieć o napaści na Pałac Prezydencki, żeby zrabować dokumenty dekonspirujące wielu ludzi związanych z WSI.

6. Wielkim błędem, a nawet i przestępstwem liberałów jest stawianie często prawa państwowego i politycznego wyżej niż moralnego, niż Dekalog. To prowadzi do ruiny moralnej i do dzikiego totalitaryzmu. To nie są poglądy godne człowieka. Przytoczę tu naukę katolicką, którą oddał jakże słusznie mec. Tadeusz Szymański w projekcie uchwały Krajowego Zjazdu Adwokatów Katolickich z 23-25 listopada 2007 roku:

” – Oparcie prawniczego zawodu i sumienia na Dekalogu uważamy za warunek konieczny utrzymania pokoju jednostkowego, jak i narodów, społeczeństw i państw.

– Niemoralne prawo nie wiąże prawnika.

– Stanowienie prawa ma służyć człowiekowi, jego godności, ma być rozumne i wolne.

– Prawnicy nie mogą służyć władzy, która dąży do zniewolenia człowieka.

– Prawnicy powinni służyć prawdzie i wolności, bo tylko prawda i wolność jest w interesie człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga” (Warszawa, 23 listopada 2007 r.).

Muszę tu jednak wtrącić: tak ganię prawników liberalnych, a tymczasem tylko dwunastu na kilkudziesięciu adwokatów katolickich poparło tę naukę. Wszyscy jesteśmy ukąszeni komunizmem i dziś liberalizmem. Słusznie kiedyś stwierdził p. Bronisław Wildstein, że samo prawo nie reguluje wszystkiego, trzeba jeszcze człowieka (TVP 1, 6 maja 2008 r.).

7. Niewyobrażalnie negatywna jest wściekła walka premiera Donalda Tuska i grupy jego przybocznych z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Chcą oni pozbawić prezydenta wszystkich prerogatyw prezydenckich, a przynajmniej uczynić swoim poddanym czy też nieobecnym w rzeczywistości polskiej, mimo że przez Polaków został wybrany. Niedanie prezydentowi i jego ekipie samolotu i niezgłoszenie ich na spotkanie przywódców państw w Brukseli słusznie jeden z dziennikarzy nazwał „gangsterstwem”. W ogóle PO chce doprowadzić do impeachmentu prezydenta, czyli postawienia go w stan oskarżenia z sankcją wyrzucenia z urzędu za to, że nie chce być poddanym premiera w jurysdykcji państwowej. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział wyraźnie, że „impeachment Kaczyńskiego jest koniecznością” (za W. Reszczyńskim). To liberalne „państwo prawa” tworzy takie postawy? Ciemność tę pogłębiają jeszcze bardziej niektóre media i sondaże, które przyznają rację Donaldowi Tuskowi, no i jego liberalnemu, niepolskiemu programowi. Po takim nieodpowiedzialnym zachowaniu powinien odejść premier i jego pomocnicy. Powinny się odbyć nowe wybory, jak chce 66 procent społeczeństwa.

8. Nie sposób też ścierpieć wielu nielogiczności i po prostu oszustw. Na przykład PO zarzuca PiS, że upolityczniło media elektroniczne, uzależniając je od siebie jako partii, ale jednocześnie uważa, że jeśli sama opanuje te media, to nie będą upolitycznione. Przy tym przez tyle lat wykształceni ludzie mylą upolitycznienie z upartyjnieniem. Słyszałem tylko kilku dziennikarzy i dwóch polityków, którzy to rozróżniają. Media państwowe muszą być polityczne, bo służą „państwu” – po grecku „polis”, i życiu obywatelskiemu – po grecku „politeia”. Natomiast media nie mogą być upartyjnione, czyli służące tylko jednej z wielu partii.

9. Ciągle dziwi i irytuje to, że rząd PO, przyjmując liberalizm, pomniejsza bardzo rolę państwa. Między innymi chce zrzucić odpowiedzialność państwa za losy Polski, za ziemię, za szkoły, za szpitale, za strategiczne gałęzie przemysłu, za złotówkę i bankowość, za wieś i za świat robotniczy itd. Premier Tusk zgłasza nawet pomysł, żeby znieść zameldowanie obywatelskie w państwie, bo Polak ma być obywatelem całej Europy. Osłabiana jest także armia obronna. Przekrętna też jest sprawa szpitali. Rząd mówi, że szpitali nie prywatyzuje, a tylko chce je zamienić w spółki prawa handlowego i przekazać samorządom, ale po to, by te mogły je prywatyzować. Jest to zrzucenie odpowiedzialności państwa za zdrowie obywateli i poddanie go prawu „wolnego rynku” (Z. Religa). Przy tym nie zwraca się uwagi na to, że samorządy są słabe społecznie, często walczące między sobą na śmierć i życie, skorumpowane, rozbite na partyjki, no i mało kompetentne. Przede wszystkim trudna jest dla nich polityka finansowa. Jest tu nieskończona liczba problemów i niemożności. Na przykład, w jaki sposób miasto Jastrzębie ma opłacać szpitale, szkoły, budowę dróg i domów społecznych, gdy nie ma pieniędzy nawet na zainstalowanie toalety w pewnym bloku (TVP 3, 26 września 2008). A kiedy z kolei sprywatyzowano szpital w Ząbkowicach, to od razu wyrzucono na bruk 150 osób personelu i zlikwidowano niektóre działy nieopłacające się. W ogóle dużo jest nielogiczności w polityce finansowej. Już nie mówię o tym, że niezadługo będziemy więcej płacić UE, niż otrzymywać od niej. Są i małe kwiatki: np. brakuje nam pieniędzy na uniwersytety i dla studentów, a ministerstwo chce sprowadzać renomowanych profesorów z zagranicy, płacąc im nawet po 50 tys. euro za miesiąc (TVP, 25 września 2008). I zabrakło pieniędzy na przeprowadzających dzieci przez ulicę, ale władze przeznaczyły w 2007 r. 500 tys. euro na kampanię progejowską.

10. Rząd Tuska jest coraz bardziej pod wpływem ateizmu publicznego. Na przykład pewne władze dążą do zastąpienia nazwy „nauki teologiczne” nazwą „nauki humanistyczne”. Płynie to stąd, że zarówno teologia, jak i cała religia nie mogą mieć praw publicznych, mają być tylko czymś prywatnym albo osobistym hobby. Jeśli już obywatele chcą teologii w państwie, to niech mają, ale bez tej nazwy „teologia”, bo ona razi liberała. W tym duchu również na Ukrainie, jeśli jakiś instytut ma w nazwie termin „teologiczny”, to nie otrzyma żadnych subsydiów ani praw państwowych. Chodzi też o wyrzucenie teologii z dziedziny nauk, bo nauka o Bogu i objawieniu nie jest żadną nauką, można ją najwyżej sprowadzić do „nauki o religii”. Marksiści jeszcze za czasów PRL proponowali KUL w latach 70., żeby Wydział Teologii przemianować na „Wydział Religioznawstwa”. Jest w tym szczególny atak na katolicyzm.

A także rząd odprawiający rekolekcje – w ramach katolicyzmu prywatnego – podgryza ciągle nie tylko Radio Maryja i inne instytucje toruńskie, ale również cały Kościół polski, choćby przez zwykłe, a uporczywe przemilczanie go. Ostatnio wyszło to w głosowaniu nad wprowadzeniem dnia wolnego w święto Trzech Króli. Przed Episkopatem czynnik rządowy nie negował tej inicjatywy księży biskupów, ale w głosowaniu Donald Tusk zarządził dyscyplinę przeciw. Dziesięciu posłów PO, którzy głosowali po katolicku, ma zostać ukaranych. Platforma pokazała, że traktuje Kościół w życiu publicznym jak Gomułka (J. Kropiwnicki, ks. abp. S.L. Głódź). Antykatoliccy złośliwcy rządowi obliczyli, że kraj straciłby ok. 5 mld zł za ten jeden dzień. Chciałoby się odpowiedzieć, że jeśli tak dużo, to trzeba by znieść w ogóle niedziele i wszystkie święta już istniejące, a wtedy państwo „zarobi” ponad 330 mld zł za rok, bo jest 66 takich dni. A gdyby znieść jeszcze wolne soboty, to byłoby można „zarobić” dalsze 260 mld zł, czyli razem ok. 600 mld złotych. Boli bardzo nie tylko złośliwość, ale i głupota wielu naszych polityków.

11. Rząd PO – jak widać – nie ma żadnej koncepcji gospodarczej całościowej i okazuje się dosyć niedołężny w rozwiązywaniu palących problemów. Uwierzył, że wszystko załatwi jakichś mechanizm wolnego rynku. Wiara w wolną gospodarkę bez nadzoru państwa jest jednym z największych błędów liberalizmu. Ten pogląd przyczynił się bardzo do kryzysu bankowego na świecie i kryzysu gospodarczego w ogóle. A rząd nie chce nawet dyskusji nad środkami zaradczymi u nas. Wierzy w czarodziejską moc UE, choć tam kryzys się zaczął i szybko się pogłębia.

O nieporadności rządu świadczy bardzo słabe wykorzystywanie dotacji z UE. W roku 2007 było możliwe wykorzystanie z UE ok. 20 mld euro, a wykorzystano zaledwie kilkaset milionów. Przy tym zostały zastosowane jakieś blokady formalne co do dotacji na regiony, firmy, na Fundację „Lux Veritatis” i inne. Wydaje się na łup konkurentów zachodnich stocznie, cukrownie, rybołówstwo, gospodarkę rolną i inne. U podstaw tu leży znowu błąd liberalizmu, według którego podmiotem całościowym gospodarki nie jest państwo, lecz dopiero cała Europa. Centrum im. A. Smitha mówi nierozumnie, że po co nam stocznie, skoro możemy sobie kupić statki w Europie Zachodniej. Ludzie ci nie rozumieją, że setki tysięcy robotników straci pracę i że dla integracji gospodarczej państwa ważne jest dopełnianie nawet tych słabszych działów przez inne. Tak też i dla PO podmiotem gospodarczym jest tylko cała Europa. Idąc więc za tokiem rozumowania Centrum im. A. Smitha, można by pytać, po co nam cukrownie, po co nam gospodarka morska, po co nam gospodarka rolna i wieś w ogóle, kiedy teraz zalewa nas tania żywność z UE. Po co nam przemysł węglowy, skoro sprowadzamy tani węgiel, ok. 10 mln ton rocznie, m.in. z Chin. Po tej myśli jeszcze za L. Balcerowicza nasze kopalnie były zamykane, zalewane wodą i sprzedawane. To nic, że ubogim zabraknie węgla na zimę i że na węglu głównie opiera się nasza energetyka.

W duchu liberalizmu zostało już dawno sprzedanych 80 proc. banków, z których notabene w r. 2007 wypłynęło ok. 40 mld zł za granicę. A w roku bieżącym zachodnie banki macierzyste względem naszych wysysają z kraju już dużo większe sumy, bo są one ich. Poza tym w roku 2007 „wyparowało” 40 proc. pomocy unijnej z powodu aprecjacji, czyli wzrostu siły nabywczej złotego o 20 proc. w stosunku do euro. Poza tym nasz dług publiczny wynosi ok. 600 mld zł, a sama obsługa tego długu sięga 35 mld rocznie, czyli ok. tysiąca złotych na każdego obywatela (S. Michalkiewicz).

Rząd PO chce jeszcze sprzedać 470 firm, które przyniosą dochód jednorazowo, ale potem będą zarabiały dla bogaczy obcych. Przy tym w firmach panują już stosunki brutalnego kapitalizmu, jak w wieku XVIII i XIX: nieraz 16 godzin pracy, brak związków zawodowych, kobiety ciężarne zwalniane z pracy na zawsze. W małych firmach, w których łącznie pracuje ok. 3,5 mln osób, pracownicy mogą być zwalniani nagle i bez uzasadnienia. Liberalni szefowie firm i przedsiębiorstw mogą sobie stanowić dowolne prawa pracy i prawa socjalne nawet niezgodne z państwowymi – bo prywatne, nienaruszalne.

12. I wreszcie liberalizm podsyca dawną nienawiść do wsi. Liberałowie wściekają się, że chłop np. płaci niższą składkę emerytalną niż rzemieślnicy, ale przemilczają, że chłop płaci inne podatki i że nie może dziś swoich produktów sprzedać lub też że sprzedaje poniżej kosztów produkcji. PSL jako koalicjant może jedynie głosować za PO. Liczni członkowie rządu głoszą, że bieda na wsi wynika tylko z braku aktywności, inicjatywy i przedsiębiorczości, czyli że chłop jest leniwy, tępy i tradycyjny. Gdyby chłop był aktywny i miał pomysły, to by opływał w luksusy. Taka głupota pseudointelektualistów bardzo boli. Wieś stwarza pole do wybicia się tylko dla niektórych. No, i teraz po odzyskaniu wolności dokonuje cudów: budowlanych, produkcyjnych kulturowych, społecznych, artystycznych, tyle że zrywy te są dokonywane z bohaterstwa, a nie na podstawie dostatku. Zdanie, że „bieda na wsi jest tylko z winy chłopa” (por. Marta Danecka, „Gazeta Wyborcza” 31 maja 2008), obrazuje dobrze utopijność i złośliwość liberalizmu. Brak zrozumienia dla globalnej gospodarki rolnej odzwierciedla ostatnio ustawa o odrolnieniu wszystkiej ziemi w obrębie miast, żeby ją zalać betonem. I tak liberalizm jest wrogiem i wsi, i zdrowego rozumu.

Na jednym z sympozjów politologicznych na KUL wielu studentów postulowało, żeby po prostu pozbyć się wszystkich złych polityków i rządców i w nowych wyborach wybrać ludzi światłych, normalnych i moralnych, którzy odrodzą społeczeństwo w duchu chrześcijańskim i polskim, rozbudują czystą i szlachetną świadomość moralną i uzdrowią państwo. W każdym razie, słusznie, musi się skończyć atmosfera jakiejś obcej okupacji politycznej i duchowej, wzajemnej nienawiści politycznej, bezideowości i wielkiego egoizmu, w czym przodują licznie liberałowie. Jeszcze raz zatem powraca potrzeba szybkiego utworzenia normalnego i wiarygodnego bloku społeczno-politycznego, choćby przez rozwinięcie i umocnienie Ruchu Przełomu Narodowego. Polacy muszą odbudowywać swe państwo od dołu. Tylko czy przy obecnych mediach publicznych jakiekolwiek uzdrowienie życia polskiego będzie możliwe?

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl