Problem z francuskimi Caracalami
Trzy czwarte śmigłowców Caracal na wyposażeniu francuskich sił powietrznych jest uziemiona. Powód to droga eksploatacja i równie kosztowana naprawa maszyn. 50 francuskich śmigłowców Caracal chciał dla polskiej armii kupić rząd PO–PSL. Z negocjacji zrezygnował w 2016 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Ta informacja Ministerstwa Obrony Narodowej Francji wprowadza w zdumienie, zwłaszcza w Polsce. Większość samolotów i śmigłowców francuskich sił zbrojnych nie jest gotowa do działań operacyjnych. Sprawę skomentowała minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
– Ci ludzie, którzy wówczas decydowali o próbie zakupów tych śmigłowców, mieli pełną świadomość, że ten sprzęt jest przestarzały. I, że jest to sprzęt, który nie przejdzie próby czasu – powiedział Antoni Macierewicz.
Sytuacja dotyczy również około trzech czwartych śmigłowców caracal, Powodem nie są jedynie koszty napraw, ale również samej eksploatacji. W 2012 roku godzina lotu tej maszyny kosztowała 19 tysięcy euro, a w roku ubiegłym już 34 tysiące euro. A to właśnie te śmigłowce za rządów PO-PSL zostały wybrane w przetargu na helikopter dla polskiej armii. Jednak negocjacje z Francuzami zerwał rząd Prawa i Sprawiedliwości. To była dobra decyzja mówi Wojciech Skurkiewicz wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
– Okazuje się, że eksploatacja tych 50 maszyn, które miały być kupione za niebagatelną kwotę 13,5 mld zł, byłaby bardzo kosztochłonna – podkreślił poseł Wojciech Skurkiewicz.
Strona polska uznała, że firma Airbus Helicopters nie przedstawiła oferty offsetowej, zabezpieczającej w sposób należyty interes ekonomiczny i bezpieczeństwo Polski. Według posła Kukiz’15 Marka Jakubiaka, wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej, francuski sprzęt wojskowy nie cieszy się renomą na świecie.
– Wszyscy, którzy się zajmują trochę sprzętem wojskowym albo wojskowością wiedzą, że sprzęt francuski jest delikatnie mówiąc bardzo wadliwy – wskazał Marek Jakubiak.
Platforma Obywatelska zdecydowanie krytykowała odstąpienie od umowy z Francuzami. Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak twierdził, że wybrano najlepsza ofertę. Dziś polityk PO wycofuje się ze swego stanowiska.
– Rząd miał prawo unieważniać przetarg, mógł uznać że ta oferta jest niezadowalająca, ale mijają dwa lata rządów PiS-u i nawet nikt nie jest w stanie powiedzieć kiedy te śmigłowce się pojawią – zaznaczył Tomasz Siemoniak.
W maju przedstawiciele Platformy Obywatelskiej kontrolowali w Ministerstwie Obrony Narodowej dokumenty związane z przetargiem na Caracale.
– Opinia publiczna musi poznać wszelkie informacje dotyczące wykończenia przetargu za 13 mld złotych – mówił Cezary Tomczyk, poseł PO.
Platforma z uporem walczyła o powrót do tamtej oferty podkreśla Artur Soboń z Prawa i Sprawiedliwości.
– Przez te długie miesiące mieliśmy do czynienia z wielokrotną polityczną hucpą, z atakami politycznymi na kierownictwo Ministerstwa Rozwoju i Ministerstwa Obrony Narodowej, z kontrolami – podkreślił poseł Artur Soboń.
Obecnie ministerstwo obrony narodowej prowadzi negocjacje z polskim PZL Mielec i włoskim Leonardo do którego należy PZL Świdnik. W dwóch przetargach dla polskiej armii zakupione zostaną śmigłowce wielozadaniowe mówi ekspert lotniczy Andrzej Wardziak.
– W pierwszym etapie zakupi 16 śmigłowców, 8 śmigłowców dla wojsk specjalnych i 8 dla marynarki wojennej, w tych ośmiu będzie 4 do zwalczania okrętów podwodnych i 4 do ratownictwa morskiego i to na początek powinno nam wystarczyć – powiedział Andrzej Wardziak.
Jeśli oba przetargi wygrałoby PZL Świdnik to prawdopodobnie produkcja odbywać się będzie w Polsce.
TV Trwam News/RIRM