Działacze pro-life domagają się dymisji Arłukowicza
Mamy do czynienia z chorym państwem. Działania ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza wpisują się w tę głęboką chorobę, która toczy państwo polskie – podkreślają obrońcy życia.
Kaja Godek z Fundacji Pro-Prawo do Życia powiedziała, że w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma istotnymi zaniedbaniami bądź przedsięwzięciami, które stawiają szefa tego resortu w bardzo niekorzystnym świetle.
Z kolei Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-Prawo do Życia odniósł się do raportu przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia, a który to dotyczy finansowania in vitro. Na dofinansowanie metody sztucznego zapłodnienia wydano już 72,5 mln zł. Urodziło się 214 dzieci; na każde dzieckoprzypada ok. 300 tys. zł. Obrońca życia zwrócił jednak uwagę na dane, które nie znalazły się w dokumencie.
– Ile z tych ciąż zakończyło się aborcją? Aborcją z powodu stwierdzenia, że to poczęte dziecko ma wady. Chciałem przypomnieć sprawę związaną z nagonką na prof. Chazana. Sytuacja dziecka poczętego na szkle. Później aborterzy domagali się, żeby prof. Chazan uśmiercił to dziecko; jednak on tego nie zrobił – podkreślił Mariusz Dzierżawski.Kaja Godek zwraca uwagę, że Ministerstwo Zdrowia, promując metodę sztucznego zapłodnienia nie informuje o zagrożeniach. Jak wylicza są to m.in. zespół hiperstymulacji hormonalnej i depresja u kobiet, zwiększone ryzyko wystąpienia ciąży pozamacicznej czy wyższe ryzyko wrodzonych wad rozwojowych oraz porażenia mózgowego u dzieci. Osobnej uwagi – jak mówiła Kaja Godek – wymagają inne działania ministra, m.in. sprawa informacji o różnicy liczby przeprowadzonych aborcji w 2012 r. NFZ poinformował o 1207 zabitych dzieciach, resort ministra Arłukowicza o 757.
– Różnica jest niebagatelna. Jest to 450 dzieci, z którymi nie wiadomo, co się stało. Pytanie czy jest to bałagan w papierach, w Ministerstwie Zdrowia, czy jest to świadome i celowe zaniżanie liczby aborcji, żeby nie bulwersować opinii publicznej. Uważamy, że są to powody do dymisji. W normalnym kraju taka dymisja nastąpiłaby natychmiast. Minister Arłukowicz zostałby zdymisjonowany przez swojego szef. Niestety, tak się nie dzieje. Liczymy na to, że posłowie złożą taki wniosek – powiedziała Kaja Godek.Dymisji ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza już kilkakrotnie domagały się kluby opozycyjne. Jak dotychczas w jego obronie stawała koalicja PO-PSL.
RIRM/TV Trwam News