Trzydziestu dzielnych ludzi

Obraz polskich losów na Wschodzie coraz bardziej domaga się znaku
nadprzyrodzonej łaski, uświęcenia ofiary tych, którzy oddali życie za Chrystusa,
za Jego Kościół. Symbolem męczeństwa rozstrzelanej armii są księża kapelani,
którzy jako pierwsi padli ofiarą katyńskiego ludobójstwa. Motywem ich śmierci
była pogarda dla wiary katolickiej – ważna przesłanka przy uznaniu męczeństwa za
wiarę. Trwają starania o wyniesienie katyńskich księży na ołtarze.

W Wigilię 1939 r. z trzech obozów specjalnych NKWD: Kozielska, Ostaszkowa i
Starobielska, zostali zabrani wszyscy duchowni. Wszyscy zostali później
zamordowani na mocy rozkazu z 5 marca 1940 roku. W tym samym czasie, 24 grudnia,
do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau przywieziono z pomniejszych
obozów przejściowych polskich księży katolickich. Bardzo wielu z nich znalazło
tam śmierć męczeńską. Zważywszy na bliźniacze podobieństwo obu krwawych
systemów, to kolejna poszlaka wskazująca na współpracę III Rzeszy i Związku
Sowieckiego w zagładzie polskich elit. Księża jako pierwsi padli ofiarą zbrodni
ludobójstwa – za swą postawę religijną i patriotyczną. – Kapelan w armii był
nosicielem niebezpiecznych idei dla totalitarnych reżimów, bo miał wpływ na
morale żołnierzy – wskazuje Sławomir Frątczak, badacz dziejów duszpasterstwa
wojskowego, były dyrektor Muzeum Katyńskiego w Warszawie. Obie ideologie z całą
zaciekłością walczyły z Kościołem.

W sutannie na śmierć

W czasie ekshumacji w Piatichatkach pod Charkowem, gdzie leżą rozstrzelani
oficerowie ze Starobielska, w jednym z dołów śmierci znaleziono sutannę i puszkę
na komunikanty. Trudno orzec, do kogo należała, ale bardziej wymowny jest fakt,
że kapelani wojskowi do końca byli na służbie. Towarzyszyli powierzonym im
żołnierzom w czasie wojny z Niemcami w 1939 r., zagarnięci wraz nimi do niewoli
sowieckiej stali się – wbrew prawu wojennemu, które nakazuje traktować osoby
duchowne neutralnie, nie jako strony konfliktu – jeńcami i zostali zamknięci w
obozach.
Zapewne przynajmniej część z nich mogła ocalić życie, ukrywszy choćby swój
status i stopień wojskowy, ale świadomie zdecydowali, że pójdą do niewoli, bo
tam będą potrzebni. Tak jak najmłodszy, 23-letni kleryk ks. Ignacy Drabczyński,
franciszkanin, który w obozie przejściowym w Szepietówce w chwili rozdzielania
oficerów od szeregowców stanął po stronie oficerów, zakładając na habit pelerynę
wojskową z dystynkcjami porucznika. Świadkiem tego zdarzenia był jego współbrat
zakonny.

Liturgia w katakumbach

Według ustaleń Sławomira Frątczaka poczynionych na podstawie ksiąg cmentarnych
dla Katynia, Miednoje i Charkowa na liście ofiar zbrodni katyńskiej jest 30
kapelanów WP. Różnych wyznań, tak jak wielonarodowy i wielowyznaniowy charakter
miała II RP. Aż 24 osoby to duchowni rzymskokatoliccy, inni to przedstawiciele
prawosławia, wyznań protestanckich, religii mojżeszowej. W Kozielsku wśród
kilkunastu kapelanów wojskowych znaleźli się m.in. kanclerz Kurii Polowej WP ks.
płk Czesław Wojtyniak, naczelny kapelan wyznania ewangelicko-augsburskiego,
kierownik Wydziału Wyznań Niekatolickich Ministerstwa Spraw Wojskowych ks. płk
Ryszard Paszko. W Starobielsku również przebywało kilkunastu kapelanów, m.in.
ks. płk Kazimierz Suchcicki, szef duszpasterstwa Okręgu Korpusu III i Okręgu IV,
ks. ppłk Szymon Fedoreńko, szef Głównego Urzędu Duszpasterstwa Prawosławnego,
ks. mjr Jan Józef Potocki, szef Głównego Urzędu Duszpasterstwa
Ewangelicko-Reformowanego, ks. mjr Mikołaj Ilków, administrator parafii
greckokatolickiej w Łodzi, mjr Baruch Steinberg, naczelny rabin WP, szef
Głównego Urzędu Duszpasterstwa Wyznania Mojżeszowego.
W swoich "Wspomnieniach ze Starobielska" Józef Czapski przywołał dzień 11
listopada 1939 r., gdy oficerowie w obozie zgromadzili się w tzw. bloku majorów
na pierwszej potajemnej Mszy Świętej, by uczcić święto narodowe Polski. To był
przełom w ich rozpaczliwej egzystencji: wygłoszone przez ks. Antoniego
Aleksandrowicza kazanie poruszyło w jeńcach stłamszone przez niewolę poczucie
dumy i godności – znów poczuli się polskimi oficerami. Słowa Ewangelii o
wskrzeszeniu przez Chrystusa córki Jaira, "dzieweczki, która nie umarła, ale
śpi", przyjęto jako alegorię Polski – znajdującej się pod okupacją, ale
oczekującej na zmartwychwstanie ku wolności. Wprawdzie katakumbową Mszę św.
przerwało NKWD, ale mimo zakazu ks. Aleksandrowicz dokończył modlitwę, a zebrani
odśpiewali "Boże, coś Polskę".
Udział we wspólnych praktykach religijnych władze obozu traktowały jako
działalność kontrrewolucyjną, a za to groziły różne kary. Mimo to księża
prowadzili bardzo żywą działalność duszpasterską i patriotyczną, starając się
odpowiedzieć na olbrzymi głód modlitwy i Boga wśród oficerów. Najważniejsze były
odprawiane w głębokiej tajemnicy, o różnych porach dnia i nocy Msze Święte.
Zamiast ołtarza – kilka desek przykrytych kawałkiem białego płótna. Komunia
Święta – konsekrowany kawałek chleba z obozowej racji. Jako kielich służyła mała
szklaneczka, a za patenę spodeczek.
Przez drut kolczasty
Chrystus schodzi w piwnic mroki
Tam, gdzie wolność zabito, by za
wolność konać

– atmosferę katakumbowej Liturgii odtworzył Bolesław Redzisz, ocalały jeniec
Kozielska.
W przedwojennym wojsku istniał zwyczaj wspólnej wieczornej modlitwy odmawianej
ok. godz. 21.00, zwykle był to śpiew "Wszystkie nasze dzienne sprawy". W
Kozielsku, jak wspominał prof. Stanisław Swianiewicz, świadek zbrodni
katyńskiej, ten piękny rytuał podtrzymano, o ustalonej porze odzywał się w sali
głos: zarządzam 3-minutową ciszę. To był czas na cichą modlitwę.

"Kop głębiej"

W Wigilię księża i duchowni innych wyznań zostali wywiezieni z obozów, w
Kozielsku pozostał jedynie ks. mjr Jan Ziółkowski, zamknięty w tym czasie w
karcerze za odprawianie Mszy Świętych. Ze Starobielska NKWD zabrało 10 księży,
zostali przewiezieni do Moskwy, do owianych grozą więzień na Butyrkach i
Łubiance, gdzie poddano ich śledztwu. Wiadomo, że w marcu – kwietniu 1940 r.
przetransportowano ich do Kozielska. Stamtąd wyruszyli w ostatnią drogę do Lasu
Katyńskiego, choć nie ma pewności, czy zostali rozstrzelani nad dołami śmierci,
czy w piwnicy więzienia w Smoleńsku. Z księży starobielskich ocalał tylko ks.
mjr Franciszek Tyczkowski, kapelan 1. Dywizji Piechoty, który urodził się w USA
i miał obywatelstwo amerykańskie.
Z obozu w Kozielsku przewieziono na rozkaz Zarządu Jeńców Wojennych NKWD z 15
grudnia 1939 r. do Ostaszkowa 10 księży. Wszyscy zostali zamordowani.
– Wciąż wielu rzeczy nie wiemy. Jest sporo niejasności co do miejsc pobytu
księży, byli przenoszeni z obozu do obozu, np. pewne nazwiska znajdują się na
liście wywózkowej starobielskiej, a są pogrzebani w Ostaszkowie – mówi Barbara
Tarkowska, bratanica ks. mjr. Ziółkowskiego, która w imieniu Stowarzyszenia
Rodzina Katyńska zgłosiła 24 księży jako kandydatów do procesu beatyfikacyjnego
do Ośrodka Dokumentacji Kanonizacyjnej Męczenników Wschodu 1917-1989.
Wyniesienie na ołtarze kapelanów wojskowych z Kozielska, Starobielska i
Ostaszkowa było wielkim pragnieniem ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego.
Niestety, za życia nie zdążył podjąć proceduralnych zabiegów, ale jego starania
kontynuuje pani Tarkowska. To niezwykle poruszająca historia. Obecny w pamięci
rodziny kapelan z Kozielska jakby sam poprosił o wydobycie na światło dzienne
swojej męczeńskiej śmierci. – W 1983 r. bardzo wyraźnie usłyszałam we śnie
słowa: "Kop głębiej, kop głębiej". Odebrałam to jako wezwanie, by jeszcze
mocniej zainteresować się postacią stryja, zebrać wszystkie materiały na temat
jego służby i pobytu w obozie w Kozielsku – opowiada pani Barbara Tarkowska.
Udało się odszukać wiele dokumentów, relacji i wspomnień o kapelanie z
Jarosławia, rosło przeświadczenie, że męczeńska śmierć ks. Jana, ale również
innych kapelanów, nie może zostać zmarnowana. Nowy impuls sprawie nadał artykuł
w "Naszym Dzienniku" w listopadzie 2009 r. informujący o powołaniu w Drohiczynie
Ośrodka Dokumentacji Kanonizacyjnej Męczenników Wschodu. W ślad za apelem o
zgłaszanie kandydatów do ewentualnego procesu beatyfikacyjnego pani Tarkowska
wraz z Grzegorzem Hofmanem, prezesem Warszawskiej Rodziny Katyńskiej, złożyli w
grudniu 2009 r. pismo przedstawiające kandydatury 24 księży kapelanów
zamordowanych w Katyniu, Twerze i Charkowie wiosną 1940 roku.

Potrzebne są dowody

Ksiądz dr Zdzisław Jancewicz, który kieruje Ośrodkiem, zauważa, że trudno dziś
przesądzić, czy zgłoszone osoby zostaną rzeczywiście przedstawione jako
kandydaci do procesu beatyfikacyjnego. Stanie się tak dopiero po uporządkowaniu
zgromadzonych materiałów i przedstawieniu ich do oceny ks. bp. Antoniemu
Dydyczowi. Zgodnie z prawem kanonizacyjnym, dokumentem "Mater sanctorum", wobec
wszystkich kandydatów stawiane są wymagania w postaci przedstawienia dowodów
potwierdzających męczeństwo tych osób. – Dowodu potwierdzającego, że oddały
życie za wiarę, za Kościół w sposób godny chrześcijanina – podkreśla ks. dr
Jancewicz.
Informacje na temat starań o beatyfikację kapelanów już wywołały pozytywne
reakcje, do pomocy włączają się diecezje, z których pochodzili księża katyńscy.
– To wielki cud, że ta sprawa ruszyła – przekonana jest pani Barbara Tarkowska.
Niezależnie od tego, czy do przyszłego procesu beatyfikacyjnego zostaną włączeni
wszyscy zgłoszeni kandydaci, będą oni reprezentowali całą społeczność Golgoty
Wschodu.
Do wszczęcia ewentualnego procesu beatyfikacyjnego potrzeba jak najwięcej
materiałów, by móc dokładnie odtworzyć wszystkie okoliczności męczeństwa.
Dlatego każdy, kto mógłby służyć pomocą w uzupełnieniu wiedzy o katyńskich
księżach, jest proszony o kontakt ze Stowarzyszeniem Rodzina Katyńska (ul.
Kołowa 4/5, 03-536 Warszawa). Materiały można bezpośrednio przekazywać do
Ośrodka Dokumentacji Kanonizacyjnej Męczenników Wschodu 1917-1989 (ul. Kościelna
10, 17-312 Drohiczyn).
Pani Barbara Tarkowska i Rodziny Katyńskie są bardzo zdeterminowane, by mimo
trudności – od zbrodni ludobójstwa minęło już wszak 70 lat – sprawę doprowadzić
do szczęśliwego finału. "Mysterium iniquitatis", jakie objawiło się w Katyniu,
musi zostać przezwyciężone przez miłość płynącą ze złożonej ofiary męczenników.

 

Małgorzata Rutkowska

******************

Kapelani Wojska Polskiego zamordowani w Katyniu, Charkowie i Twerze,
zgłoszeni przez Stowarzyszenie Rodzina Katyńska jako kandydaci do procesu
beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu (1917-1989)

1. ks. mjr Antoni Aleksandrowicz (1893-1940), Katyń
2. ks. mjr Edward Choma (1889-1940), Katyń
3. ks. kpt. Mikołaj Cichowicz (1895-1940), Katyń
4. ks. por. Józef Czemerajda (1903-1940), Charków
5. kleryk Ignacy Drabczyński (1916-1940), Katyń
6. ks. kpt. Ignacy Drozdowicz (1903-1940), Charków
7. ks. kpt. Aleksander Dubiel (1906-1940), Twer
8. ks. kpt. Mieczysław Janas (1904-1940), Twer
9. ks. kpt. Józef Kacprzak (1886-1940), Twer
10. ks. mjr Stanisław Kontek (1904-1940), Katyń
11. ks. kpt. Józef Mikuczewski (1910-1940), Twer
12. ks. kpt. Jan Mioduszewski (1908-1940), Twer
13. ks. mjr Andrzej Niwa (1900-1940), Charków
14. ks. ppłk dr Edmund Niwa (1891-1940), Twer
15. ks. kpt. Włodzimierz Ochab (1900-1940), Twer
16. ks. por. Władysław Plewik (1905-1940), Charków
17. ks. mjr Józef Skorel (1893-1940), Twer
18. ks. ppłk Kazimierz Suchcicki (1882-1940), Katyń
19. ks. kpt. Bronisław Szwed (1895-1940), Twer
20. ks. mjr Władysław Urban (1891-1940), Katyń
21. ks. płk Czesław Wojtyniak (1891-1940), Twer
22. ks. kpt. Jerzy Wrazidło (1905-1940), Charków
23. ks. por. Franciszek Zakrzewski (1902-1940), Twer
24. ks. mjr Jan Leon Ziółkowski (1889-1939), Katyń

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl