Sąd stwierdził, że ja mam rację, jeżeli chodzi o ochronę dóbr osobistych, ale wypowiedź posła Misiło była jedynie absurdem, bo każdy wie, że narkotyków za kartę kredytową nie da się kupić. (…) Ja żadnej służbowej karty kredytowej nie posiadałem. Posiadałem wyłącznie fundusz reprezentacyjny, z którego przez cały okres sprawowania funkcji nie wydałem ani jednej złotówki. To już posła Misiło nie interesowało. Co więcej, to nie interesowało sądu. Mam wrażenie, że dziś tę mowę nienawiści sądy próbują w jakimś stopniu sankcjonować – powiedział w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz.